- Szkoccy kibice są wściekli po meczu z reprezentacją Polski w Lidze Narodów (2:3). Znaleźli już nawet winnego porażki na Hampden Park, choć tak naprawdę ich reprezentacja sama jest sobie winna, że nie dobiła Polaków, którzy w drugiej połowie mieli gigantyczne problemy, a i tak wygrali - pisał z Glasgow Dominik Wardzichowski, dziennikarz Sport.pl.
To Polacy lepiej rozpoczęli mecz. Sebastian Szymański strzelił gola z dystansu, a trafienie Scotta McTominaya zostało anulowane po konsultacji z VAR-em. Na przerwę biało-czerwoni schodzili z dwubramkowym prowadzeniem, bowiem Robert Lewandowski skutecznie wykonał rzut karny.
Druga część gry zaczęła się fatalnie. Już w pierwszej minucie po przerwie Billy Gilmour zdobył gola kontaktowego, a w dalszej fazie meczu McTominay mógł cieszyć się z uznanego gola na Hampden Park. Ostatnie słowo należało jednak do Polaków. Nicola Zalewski wywalczył rzut karny, podszedł do piłki i trafił do siatki. Głos po zwycięstwie w Glasgow momentalnie zabrał Cezary Kulesza.
- Wygrana w takich okolicznościach stanowi solidny fundament dla dalszej budowy naszej drużyny narodowej. Dziękuję i gratuluję naszym piłkarzom oraz trenerowi Probierzowi. Dzisiaj emocji nie brakowało, ale z optymizmem patrzymy w przyszłość - napisał prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej na swoim profilu na portalu X.
Zwycięstwo w takich okolicznościach z pewnością smakuje wyjątkowo. To pierwsza wyjazdowa wiktoria nad Szkotami od 1965 roku. Biało-czerwoni w niedzielę zagrają drugi wrześniowy mecz w Lidze Narodów. W Osijeku zmierzą się z Chorwacją, która w czwartek przegrała w Portugalii 1:2.