W środę we wczesnych godzinach popołudniowych Wojciech Szczęsny poinformował o zakończeniu kariery piłkarskiej. "Dałem grze 18 lat mojego życia, każdego dnia, bez wymówek. Chociaż moje ciało jest gotowe na kolejne wyzwania, to serce już nie. Czuję, że teraz nadszedł czas, aby poświęcić całą moją uwagę mojej rodzinie. Dlatego postanowiłem odejść z zawodowego futbolu" - przekazał Szczęsny w oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych.
Decyzja Szczęsnego odbiła się szerokim echem na całym świecie, a wiele osób ze świata futbolu komentowało decyzję Polaka. - Widocznie dobrze przemyślał tę decyzję, skoro ją podjął i trzeba to uszanować. Dla reprezentacji jest to na pewno olbrzymia strata. Cieszę się, że mogłem pracować z takimi piłkarzami jak on. Fenomenalny bramkarz i inteligentny facet, który ma bardzo ciekawe spostrzeżenia - mówił Adam Nawałka, były selekcjoner reprezentacji Polski z lat 2013-2018.
"34 lata, bramkarz, w świetnej formie, a jednak kończy z graniem w piłkę. Ale Wojciech Szczęsny tak wytłumaczył swoją decyzję, że przestaje być szokująca: ciało jest jeszcze sprawne, tylko serce bije już gdzie indziej. Zresztą, nie tylko Szczęsnemu. Młodych emerytów będzie w piłce coraz więcej" - pisze Dawid Szymczak ze Sport.pl.
Tomasz Frankowski rozmawiał z Interią po ogłoszeniu decyzji przez Wojciecha Szczęsnego. Były napastnik reprezentacji Polski nie ukrywał zaskoczenia decyzją bramkarza. - W dobie bieżącego wspomagania organizmu, tego jak się prowadził i na jakiej pozycji grał, jest to pewne zaskoczenie. Zazwyczaj aktualnie bramkarze bronią dwa, trzy czy nawet cztery lata dłużej. Tym bardziej że Wojtek był w dobrej formie. I myślę, że były szanse na kontynuacje tej passy. Widocznie nastąpiło jakieś wypalenie. Co trochę dziwi. Prezentował bardzo dobrą formę w reprezentacji Polski, także w Juventusie - powiedział.
- Mówiło się w jego kontekście czy to o podpisaniu lukratywnego kontraktu w Arabii Saudyjskiej, czy to dołączeniu do Realu Madryt. Jestem zaskoczony. Szczęsny był podstawowym bramkarzem Juventusu, na pewno ma za sobą udany sezon. Odchodzi na własnych warunkach. To jego decyzja, którą należy uszanować. Odchodzi, będąc na szczycie. To szkoda dla reprezentacji Polski, bo wciąż mógł być jej filarem - dodał Frankowski.
A kto zdaniem byłego gracza Jagiellonii Białystok czy Wisły Kraków może być numerem jeden w bramce Biało-Czerwonych? - Nie uważam, by Marcin Bułka czy Kamil Grabara byli młodymi bramkarzami. Już od kilku lat przewijają się w europejskiej piłce, z raczej dobrymi recenzjami. Każdy ma potencjał do tego, by być bramkarzem numer jeden w reprezentacji Polski. Ale na kogo postawi selekcjoner Michał Probierz? Nie jestem w stanie teraz odpowiedzieć na to pytanie - podsumował.