Niedawno zakończone mistrzostwa Europy dla reprezentacji Polski swój koniec miały dużo wcześniej. Biało-czerwoni w dwóch pierwszych meczach z Austrią i Holandią przegrali, przez co ostatni mecz grupowy z Francją grali jedynie o honor. Zakończyło się remisem 1:1, a oba gole padły z rzutów karnych - najpierw trafił Kylian Mbappe, a w końcówce Robert Lewandowski.
Mimo zdobycia tylko jednego punktu w grupie postawa drużyny Michała Probierza miała dawać pozytywne sygnały na przyszłość. Tak uważał m.in. Wojciech Szczęsny. - Ja uważam, że te przegrane dla nas mistrzostwa ani trochę nie były porażką. Po raz pierwszy od wielu lat... Myślę, że od czasu Adama Nawałki i do 2016, może 2017 roku widziałem takie przekonanie, że możemy być słabsi, ale możemy grać z dobrymi zespołami - powiedział bramkarz reprezentacji Polski.
Zdecydowanie bardziej krytyczne podejście ma Ryszard Komornicki - były piłkarz Górnika Zabrze i reprezentacji Polski - który udzielił wywiadu "Super Expressowi". - Wszyscy wiedzą, że ja maruda jestem; a kiedy ze Szwajcarii przyjeżdżam do Polski, to na granicy w Kudowie już wiszą moje zdjęcia z podpisem: "Tego pana sobie w kraju nie życzymy" - śmiał się uczestnik mundialu z 1982 roku, który od wielu lat mieszka i pracuje w Szwajcarii.
- Tu nie chodzi tylko o trenera Probierza, ale generalnie o taką gadkę, której ja nie mogłem słuchać. "Wysoki pressing", "niski pressing", "utrzymanie się przy piłce" - to wszystko takie zaklęcia. Koncert życzeń zawsze w polskiej telewizji w niedzielę o 15.00 puszczano... Czy skutecznie w piłkę można grać tylko wysokim pressingiem? (...) A tu się okazuje, że prawie 40-milionowy kraj nie może wyszkolić środkowego obrońcy, który będzie grał na równym wysokim poziomie międzynarodowym. Zaraz pan powie, że np. Włosi też go nie mają. Ale to mnie nie obchodzi. Ja się pytam, co robią ci wszyscy trenerzy w tych wspaniałych akademiach piłkarskich - grzmi Ryszard Komornicki na łamach "Super Expressu".
- Podniecamy się, że rozegraliśmy akcję od bramkarza, od własnego pola karnego. Pięć-sześć-siedem podań, począwszy od Szczęsnego. Ale to wciąż nie jest granie w piłkę! Czy jak drużyna poda między sobą piłkę sto razy, to dostaje punkt? Nie; trzeba strzelić bramkę. A u nas jest tak, że podajemy i podajemy między sobą, i wciąż jesteśmy z piłką w tym samym miejscu (...) My nie gramy w piłkę jako drużyna. Czasem mam wrażenie, że mamy jedenastu pojedynczych piłkarzy na boisku. - zauważała 20-krotny reprezentant Polski.
Ryszard Komornicki podkreślał także słabą współpracę Piotr Zielińskiego z Robertem Lewandowskim, mówiąc, że w reprezentacji od 10-15 lat nie ma zrozumienia oraz wypracowanych mechanizmów. Nie popiera także gry trójką środkowych obrońców i niskiej gry naszych wahadłowych, tak jak miało to miejsce w meczach na Euro 2024.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!