Euro 2024 nie zakończyło się dla reprezentacji Polski tak, jak chcieliby tego selekcjoner Michał Probierz oraz kibice. W pierwszym meczu Polacy przegrali 1:2 z Holandią, w drugim 1:3 z Austrią, a w trzecim zremisowali 1:1 z Francją, przez co zajęli ostatnie miejsce w grupie.
Dwie pierwsze porażki sprawiły, że Polacy jako pierwsi odpadli z mistrzostw Europy. Nasza drużyna długo też pozostawała w bardzo wąskim gronie zespołów, które na Euro 2024 nie zdobyły żadnego punktu i groził jej taki powrót do domu.
Ostatecznie honor uratowaliśmy, ale dla wielu to było zdecydowanie za mało. Kadra kolejny raz została skrytykowana po wielkim turnieju, a do grona niezadowolonych osób dołączył były reprezentant Polski - Andrzej Buncol - który porozmawiał z "Faktem".
- Niby mamy lepszych piłkarzy niż kiedyś, lepszego trenera i kibiców, ale gramy gorzej. Znów trzy mecze i do domu... Do naszej drużyny, trenera Antoniego Piechniczka, obecna reprezentacja nie miałaby startu… Tak, wiem, że dziś piłka jest inna, ale wciąż liczą się przede wszystkim umiejętności i charakter. A tych nam nie brakowało - powiedział.
Buncol wskazał jednocześnie tylko jednego piłkarza, który na Euro 2024 zagrał na odpowiednim poziomie. - Jeśli miałbym kogoś z Biało-Czerwonych wyróżnić, to podobał mi się Piotr Zieliński. To pomocnik dużego europejskiego formatu. O Zielińskim z czystym sumieniem można powiedzieć, że akurat on na Euro się spisał - stwierdził Buncol.
64-letni dziś Buncol grał w kadrze w latach 1980-1986. Rozegrał w niej łącznie 51 meczów, strzelił sześć goli. W 1982 r. Buncol był ważną częścią drużyny Antoniego Piechniczka, która zdobyła brązowe medale mistrzostw świata w Hiszpanii.
Grający na pozycji pomocnika Buncol karierę rozpoczynał w Piaście Gliwice. Później grał jeszcze w Ruchu Chorzów, Legii Warszawa, FC Homburg oraz Bayerze Leverkusen, z którym w 1988 r. zdobył Puchar UEFA. Buncol zakończył karierę w 1997 r. po pięciu latach gry w Fortunie Duesseldorf.