- Chcemy poważnie potraktować spotkanie z Francją, ale też jako przygotowanie do Ligi Narodów i kwalifikacji do mistrzostw świata. Zagramy najmocniejszym składem, w którym będziemy grać w tych rozgrywkach - powiedział Michał Probierz na sobotniej konferencji prasowej.
Selekcjoner reprezentacji Polski jeszcze raz podsumował katastrofalny mecz z Austrią (1:3) i odniósł się do przyszłości. Najbliższej, czyli naszych ostatnich dni na Euro 2024, ale też tej dalszej, która sięga nawet dwa lata wprzód. Bo teraz priorytetem naszej drużyny będą Liga Narodów, kwalifikacje do mistrzostw świata w 2026 r. oraz sam turniej w USA, Kanadzie i Meksyku, o ile oczywiście się do niego dostaniemy.
W sobotę Probierz kolejny raz podkreślał, że nie zejdzie z obranej wcześniej drogi. Drogi, która zakłada nie tylko zmianę mentalności i sposoby gry reprezentacji Polski, ale też zmianę pokoleniową. Tej - częściowo - Probierz dokonał już w ciągu dziewięciu miesięcy pracy w roli selekcjonera.
I tak, przyszłość reprezentacji Polski to piłkarze tacy jak Jakub Kiwior, Nicola Zalewski, Sebastian Szymański, Kacper Urbański czy - wciąż - Piotr Zieliński. Probierz na konferencji prasowej rozwiał też wątpliwości w kwestii Roberta Lewandowskiego, przyznając, że kapitan drużyny nie zamierza kończyć kariery w reprezentacji.
Dlatego wszyscy ci zawodnicy zagrają pewnie we wtorek przeciwko Francji, co będzie dla nas tradycyjnym spotkaniem o honor. Ale będzie też ono wyjątkowo ważne dla jednego zawodnika, który z uwagi na plany na przyszłość mógłby nie znaleźć się w planach Probierza na mecz w Dortmundzie.
Ten zawodnik to Wojciech Szczęsny. Bramkarz Juventusu Turyn już kilka miesięcy temu zapowiedział, że po Euro 2024 skończy z grą w reprezentacji. W ostatnich dniach potwierdził, że zdania nie zmienił. Mecz z Francją w Dortmundzie będzie więc prawdopodobnie ostatnią szansą, by zobaczyć Szczęsnego w drużynie narodowej i podziękować mu za 15 lat gry w niej.
Czy zapowiedź Probierza, że w meczu z Francją postawi na zawodników, z których będzie korzystał w przyszłości, oznacza, że Szczęsny przeciwko wicemistrzom świata nie zagra? Tego na razie nie wiemy. Selekcjoner nie dał jasnej odpowiedzi na pytanie o bramkarza Juventusu.
- Tutaj na razie bazujemy na tym, co powiedziałem, czyli, że zagramy najmocniejszym składem. O personaliach porozmawiamy przed meczem - kluczył Probierz, unikając jednoznacznej deklaracji. Czyżby szykowała się zaskakująca zmiana?
Oby nie. Nie wyobrażam sobie, by Szczęsny w meczu z Francją nie zagrał. Wiadomo, że mecz z wicemistrzami świata będzie na nas wyjątkowo trudny, że może się skończyć wysoką porażką. To może być - i pewnie będzie - smutne pożegnanie. Polaków Euro oraz Szczęsnego z reprezentacją.
Ale zawsze lepsze to, niż oglądanie Szczęsnego na ławce rezerwowych. Nie zasłużył na to. Zwłaszcza w tak prestiżowym meczu. Ostatnim w jego karierze nie tylko na wielkim turnieju, ale i w ogóle w reprezentacji Polski. To mecz nie tylko o honor reprezentacji Polski, ale i honorowe pożegnanie jednego z najlepszych bramkarzy w jej historii.
O ile nie najlepszego. Chociaż Szczęsny miał w kadrze momenty paskudne, to w ostatnich, trudnych latach, mogliśmy liczyć przede wszystkim na niego. Kiedy na ostatnich wielkich turniejach z rozczarowaniem spoglądaliśmy na innych liderów z pola, Szczęsny - jako jedyny - grał na wysokim poziomie i chronił nas przed większym wstydem.
Dzisiaj nie wspominamy już czerwonej kartki w meczu z Grecją na Euro 2012, kontuzji w spotkaniu z Irlandią Północną cztery lata później czy gola, jakiego straciliśmy z Senegalem na mundialu w Rosji. Szczęsny, który do pewnego momentu wydawał się zawodnikiem przeklętym na wielkich turniejach, w końcu zaczął w nich grać na miarę swojego wielkiego talentu.
I zdecydowanie zasłużył na godne pożegnanie z reprezentacją. A takim będzie występ przeciwko wicemistrzom świata na mistrzostwach Europy na wielkim stadionie w Dortmundzie. W tym pożegnaniu zgadza się wszystko poza naszym wynikiem na Euro 2024. Ale akurat na to Szczęsny wielkiego wpływu nie miał.
Czas na wręczenie pamiątkowej koszulki i kwiatów na Stadionie Narodowym zawsze się znajdzie. Ostatni występ w kadrze w jakimś sparingu nie miałby już takiej samej wymowy. Niech polscy kibice we wtorek wesprą go ostatni raz, a potem z dumą opowiadają o tym, ile tej kadrze dał.
Swoją drogą szkoda, że to już koniec. Skoro Lewandowski, który w sierpniu skończy 36 lat, chce kontynuować grę w kadrze, to o dwa lata młodszy Szczęsny też by mógł. Ale on zawsze chodził swoimi ścieżkami, więc nie może dziwić, że karierę w reprezentacji też skończy na swoich zasadach.
Na szczęście o przyszłość polskiej bramki możemy być spokojni. Marcina Bułkę, Kamila Grabarę czy Radosława Majeckiego czeka jednak wielkie wyzwanie. Bo Szczęsny został legendą naszej kadry.