• Link został skopiowany

Zaskakująca wypowiedź Lewandowskiego. Takie słowa nie powinny paść

Michał Kiedrowski
Paweł Wilkowicz kilka lat temu napisał o Robercie Lewandowskim książkę pod tytułem "Nienasycony". W niedzielę podczas konferencji prasowej kadry okazało się, że to już nieprawda. Lewandowski, jeśli chodzi o kadrę, żadnego niedosytu nie odczuwa - pisze w komentarzu Michał Kiedrowski ze Sport.pl.
)Mecz eliminacyjny ME Polska - Wyspy Owcze
Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Wielu kibiców reprezentacji Polski podczas niedzielnej konferencji prasowej mogło poczuć duży dyskomfort. Ja poczułem nawet coś dużo więcej niż tylko dyskomfort. Oto Robert Lewandowski został zapytany, czy czuje niedosyt wobec swojej kariery reprezentacyjnej, bo nigdy na wielkiej imprezie piłkarskiej nie zdobył z kadrą medalu. Z rozbrajającą szczerością Lewandowski odpowiedział: – Jeśli chodzi o medale na turniejach, to trzeba być szczerym. To były misje niemożliwe, więc nie mam takiego niedosytu. Zawsze można marzyć, ale trzeba pozostać realistą. Nigdy nie miałem poczucia, że mamy reprezentację na medal. A że jestem szósty raz na wielkim turnieju, to jest to sukces, bo kiedyś wcale nie był to standard reprezentacji. Chcę jednak wyciągnąć z tego turnieju maksa. 

Zobacz wideo

I jak teraz mają się czuć kibice, którzy w kadrę wierzyli?

W przeciwieństwie do Roberta Lewandowskiego ja akurat podczas wszystkich tych imprez, na które kadra Nawałki, Sousy, Michniewicza czy Beenhakkera awansowała, czy też kadra Smudy awans dostała z urzędu, w medal wierzyłem. Nie to, żebym uważał, że kadra ma potencjał. Pod tym względem byłem racjonalistą. Chodziło o coś innego. O to, że na takiej imprezie jak mundial czy Euro naprawdę dzieją się cuda. Dzięki wierze, konsekwencji i – co tu ukrywać – łutowi szczęścia można dokonać wielkich rzeczy. Akurat piłka nożna zna wiele takich przypadków.

I bardzo się dziwię Lewandowskiemu, że w tym kontekście mówi, iż czuje się spełniony jako reprezentant kraju. Od piłkarza, któremu należała się Złota Piłka, od najlepszego zawodnika globu w plebiscycie FIFA wymagam dużo więcej niż bycia realistą. Oczekiwałbym choćby małej refleksji w stylu: "Kurczę, szkoda, w historii reprezentacji Polski więcej będą znaczyć tacy napastnicy jak Marek Kusto czy Andrzej Iwan. Oni co prawda nastrzelali dla kadry o wiele mniej goli, ale zapisali się w historii medalami mistrzostw świata". Po wielkim piłkarzu oczekiwałbym wielkiej ambicji, a nie zadowolenia, że uda się znów zagrać na turnieju, na który łatwiej jest awansować niż nie awansować. Przynajmniej dla takiego kraju jak Polska: dużego, w miarę bogatego i z dużymi tradycjami piłkarskimi.

Dobrze, że Deyna i Żmuda nie byli realistami

W tym miejscu wypada tylko podziękować, że Kazimierzowi Deynie – kapitanowi kadry z mundialu 1974 r. - nikt nie powiedział, że powinien być realistą. Przecież awans z grupy, w której los złączył kadrę Kazimierza Górskiego z Argentyną i Włochami, też był misją z gatunku tych niemożliwych. A tu warto jeszcze przypomnieć, że Polska jechała na pierwszą od 36 lat wielką piłkarską imprezę. 

Realistą nie był też kapitan reprezentacji Polski w 1982 r. Władysław Żmuda. Jemu też nikt nie powiedział, że drużyna, która nie miała normalnych przygotowań, nie ma szans na mundialu. A przecież wtedy w kraju była bida z nędzą, wojsko stało na ulicach, a z reprezentacją kraju rządzonego przez wojskową juntę generała Jaruzelskiego nikt nie chciał grać. Nawet zaprzyjaźnione kraje tzw. demokracji ludowej. 

I w obu tych przypadkach Polacy, choć nikt praktycznie szans im nie dawał, przywozili z mundialu medale.  

Bale z kadrą zdobył medal i mógł potem zająć się golfem

Na pewno realistami nie byli kapitanowie Danii i Grecji, gdy zaczynali turnieje mistrzostw Europy, po których ich drużyny sięgały po złoto. Pierwsi dokooptowani zostali do turnieju w 1992 r. w ostatniej chwili, a ci drudzy w przeddzień turnieju w 2004 r. przegrali nawet z Polską.

Na pewno realistą nie był Gareth Bale, gdy poprowadził Walię do półfinału mistrzostw Europy w 2016 r. Można się z niego śmiać, że ostatnie lata kariery spędził na polu golfowym, ale to, co najważniejsze, w życiu piłkarza osiągnął. I w klubie, i w reprezentacji.

Tu można z przekąsem zauważyć, że gdyby nie zbytni realizm Lewandowskiego to i on na tym turnieju cieszyłby się z tego samego z reprezentacją Polski. Okazja była niepowtarzalna. Z Portugalią w ćwierćfinale przegraliśmy dopiero po karnych.  

I naprawdę nie o to chodzi, czy Lewandowski jest ze swojej kariery zadowolony, czy nie. Nie o to chodzi czy jest realistą, czy marzycielem. Ja tylko chciałbym, żeby kapitan reprezentacji Polski był sportowcem, który przed być może swoim ostatnim wielkim turniejem z kadrą nie mówi, że jest sytym kotem, który wszystko, co mógł, to już osiągnął, a więcej się nie dało. W tym kontekście jego słowa, że chce "wyciągnąć z tego turnieju maksa" zabrzmiały jak alibi mające osłabić realistyczną i bliższą dziś kapitanowi kadry część wypowiedzi.

Bo jeśli jest tylko realistą, to wie, że nikt nam żadnych szans na Euro 2024 nie daje i "realistycznie" nawet punkty są misją niemożliwą. Może więc od razu weźmy czwarte miejsce w grupie i nie bawmy się w ten nieprzewidywalny sport, jakim jest piłka nożna? 

Michał Kiedrowski

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: