• Link został skopiowany

Błaszczykowski kontra Boniek. Padło ironiczne "przepraszam"

- To producent dzwonił do każdego: piłkarzy, trenerów i osób, które wystąpiły w filmie - tłumaczył Jakub Błaszczykowski proces powstania filmu dokumentalnego o jego karierze. W produkcji nie wypowiedział się tylko Zbigniew Boniek, który stwierdził, że Błaszczykowski powinien do niego zadzwonić. W rozmowie z RMF FM bohater filmu "Kuba" odpowiedział na słowa Bońka i nie gryzł się w język.
Jakub Błaszczykowski i Zbigniew Boniek
fot. RMF, Jan Kowalski / Agencja Wyborcza.pl

Pod koniec lutego premierę miał film dokumentalny o Jakubie Błaszczykowskim pt. "Kuba", który opowiada o życiu i karierze byłego reprezentanta Polski. W filmie wypowiadają się m.in. Robert Lewandowski, Juergen Klopp, Marco Reus czy Adam Nawałka. Brakowało jednak Zbigniewa Bońka, byłego prezesa PZPN-u. Boniek wskazywał na kanale Prawda Futbolu, że dostał SMS-a, gdy był na wakacjach. - Dostaję SMS-a od jakiejś Pani, która się nazywa Kasia Kordecka. Z całym szacunkiem, mogłaby się też nazywać Anna Fasola, Zofia Majewska, Anna Kowalska. Nie wiedziałem, kto to jest - powiedział. Okazało się, że Katarzyna Kordecka to jedna z producentek filmu. 

Zobacz wideo Probierz odpowiada dziennikarzowi! "Dobrze, że się prześlizgnęliśmy"

- Potem widzę, że mi znów wysłała, że chciałaby troszeczkę porozmawiać, żebym opowiedział historię polskiej reprezentacji, bo robią film o Kubie. Wystarczyłoby, żeby do mnie zadzwonił Kuba. Do mnie dzwonił Robert Lewandowski, kiedy robił film, powiedział, że ma taką prośbę, bym się tam wypowiedział. Nie było żadnego problemu - dodawał Boniek. Jego zdaniem to Błaszczykowski osobiście powinien do niego zadzwonić i zaprosić do udziału w filmie.

Jakub Błaszczykowski odpowiedział Zbigniewowi Bońkowi. "Wszystko wiedział"

Do słów Bońka Błaszczykowski odniósł w rozmowie z RMF FM. - Ja byłem bohaterem filmu, a nie producentem. To producent dzwonił do każdego: piłkarzy, trenerów i osób, które wystąpiły w filmie. Nikt nie miał z tym problemu, żeby w tym filmie nie wystąpić. Nie dzwoniłem do Juergena Kloppa itd., bo to nie ja produkowałem film. Proces powstawania filmu tak wyglądał - wyjaśniał Błaszczykowski.

- Nie wiedziałem, że do pana Bońka trzeba zadzwonić indywidualnie. Przepraszam - powiedział ironicznie. Dodawał, że Boniek na pewno wiedział, że powstaje o nim film, gdyż znał treść wiadomości, które otrzymał były prezes PZPN-u. Podkreślił, że wszystko działo się we wrześniu ubiegłego roku, a produkcja filmu kończyła się w styczniu. - Także mieliśmy jeszcze cztery miesiące, żeby pan prezes mógł odpisać. Wiedział wszystko.

Błaszczykowski nie żywi urazu do Bońka. "Z chęcią napiję się kawy"

Błaszczykowski odpowiedział także Bońkowi w kwestii savoir-vivre. - Jeżeli mówimy o savoir-vivre i w tym samym wywiadzie mówimy, jakie SMS-y dostaliśmy, to nie wiem, czy to jest savoir-vivre. Jeżeli cytujemy SMS-y, a cytujemy tylko pierwszy, już nie cytujemy drugiego, który jest nie do końca wygodny. [...] Pech chciał, że tylko jedna osoba się nie zgodziła - stwierdził. Zaznaczył, że jeśli będzie potrzeba, to przedstawi, jak wyglądał cały proces kontaktowy z Bońkiem.

Jednocześnie zaznaczył, że nie żywi do niego osobistej urazy. - Jeżeli pan prezes będzie na meczu reprezentacji Polski, to z miłą chęcią napiję się kawy i tak dalej. Ja nie szukam tutaj żadnego konfliktu.

W tym samym wywiadzie ponownie ocenił, że to Zbigniew Boniek, a nie Adam Nawałka podjął decyzję o odebraniu mu opaski kapitańskiej na rzecz Roberta Lewandowskiego. - Myślę, że trochę tak. Dało się wyczuć, że to było coś mocniejszego - przyznał.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: