Legenda reprezentacji patrzy na kadrę Probierza inaczej niż wszyscy. "Nie rozumiem"

Łukasz Jachimiak
- Nie będziemy faworytem, ale pamiętajmy, że kibic zawsze żąda tego samego: zwycięstw, niespodzianek. W Niemczech jest dużo Polaków, do Niemiec mamy blisko i na pewno na meczach reprezentacja będzie bardzo mocno wspierana przez swoich. To będzie dodatkowy atut dla zespołu polskiego, ale i presja - mówi Włodzimierz Lubański po tym, jak reprezentacja awansowała na Euro 2024.

We wtorek w Cardiff Polska pokonała Walię po rzutach karnych (5:4, w meczu i w dogrywce było 0:0) w barażu o awans na Euro 2024.

Zobacz wideo Tak reprezentacja Polski świętowała awans na Euro. "Lewy do spania"

W ocenie wielu ekspertów i kibiców kadra Michała Probierza nie zachwyciła, ale jednocześnie zasłużyła na gratulacje za wygranie trudnego spotkania. A jak postawę naszej drużyny ocenia jeden z najlepszych polskich piłkarzy w historii Włodzimierz Lubański?

Łukasz Jachimiak: Reprezentacja Polski odniosła sukces, awansując na Euro 2024, spełniła swój obowiązek, a może jedno i drugie?

Włodzimierz Lubański: Nie ulega wątpliwości, że nasza reprezentacja awansowała na Euro 2024 zasłużenie. Baraż w Cardiff był nerwowy, ale z pewnością wygrał go zespół lepszy. Absolutnie uważam, że polski zespół wypadł na tle Walijczyków dużo, dużo lepiej.

Panie Włodku, z całym szacunkiem, ale czy nie oglądał pan tego meczu trochę przez różowe okulary?

- Oczywiście to był bardzo zamknięty mecz, nie było w nim zbyt wielu sytuacji bramkowych, ale skończył się tak, jak oczekiwałem. W rzutach karnych byliśmy zdecydowanie lepsi. Tu duże uznanie dla Szczęsnego, który w odpowiednim momencie złapał piłkę. Zrobiliśmy to, co mieliśmy zrobić, a teraz pora odpowiednio się przygotować do mistrzostw Europy. Bardzo dobrze, że Polska na Euro zagra, bo to impreza, która ma bardzo duży oddźwięk w piłkarstwie światowym.

Mówi pan, że byliśmy dużo lepsi, tymczasem faktycznie lepsi byliśmy o ten jeden strzał. Oczywiście chwała Szczęsnemu, tak jak pan podkreśla, ale czy pan naprawdę patrzył na te karne z absolutnym spokojem, że wygramy?

- W karnych liczy się na bramkarza, że pomoże, jeśli ma się prawdziwego fachowca. A my mamy. Szczęsny jest zawodnikiem o odpowiednim doświadczeniu, on już bronił rzuty karne piłkarzy dużo wyższej klasy niż ten Walijczyk.

Szczęsny bardzo dobrze się przygotował, był skoncentrowany, do końca pewny swego i w końcu bardzo ładnie wyczuł uderzenie rywala. W idealnym momencie dla zespołu. Ale oczywiście tak samo liczy się na strzelców, ta odpowiedzialność się rozkłada. Ja wiedziałem, że na naszych graczy można liczyć. I okazało się, że technicznie i emocjonalnie byliśmy lepsi. I zasłużenie awansowaliśmy, bo też naprawdę byliśmy zespołem lepszym w trakcie meczu, nie tylko w karnych.

W czym konkretnie byliśmy lepsi?

- Pokazaliśmy wyższą kulturę gry, stwarzaliśmy więcej sytuacji podbramkowych, chociaż oczywiście nie było ich za dużo. Ale mimo wszystko było widać, że nasz zespół prezentuje się lepiej, że mamy większe umiejętności jako drużyna i też, że mamy groźniejszych zawodników. Oceniam ten mecz jako pozytywny również dlatego, że obciążenie było bardzo duże. Proszę o tym nie zapominać - dla każdego z naszych zawodników obciążenie było mocno odczuwalne, na nich była duża odpowiedzialność, oni czuli, że to już jest ostatnia, jedyna szansa, żeby wprowadzić Polskę na duży turniej.

Rozumiem pańskie argumenty, ale też rozumiem zdziwienie tych, którzy patrzą w statystyki i widzą, że przez 90 minut meczu i 30 minut dogrywki Polska nie oddała ani jednego celnego strzału.

- Okej, celne strzały - a co, gdyby Piotrowski przymierzył odrobinę lepiej i w dogrywce trafił ten piękny strzał zza pola karnego? Wygralibyśmy już wtedy. Piotrowski w ogóle jest w tej chwili specjalnym atutem reprezentacji Polski. Jego strzały są naprawdę imponujące, prawda?

Prawda.

- A zgadza się pan, że w takim meczu jak ten nie ma się pięciu czy sześciu okazji do strzelenia gola, bo wszystko jest pozamykane, bo jest dużo walki i mnóstwo energii się traci na te wszystkie pojedynki?

Z tym też się zgadzam. Ale jednocześnie chciałbym zobaczyć ze trzy naprawdę udane akcje Polski, po których Walia cudem nie straciła gola.

- To jest zrozumiałe. Oczywiście wszyscy byśmy woleli wygrać ten mecz wcześniej niż po karnych i pewniej. Ale ja się naprawdę nie denerwowałem. Nie rozumiem, dlaczego wszyscy powtarzają, że rzuty karne to jest loteria. Wcale tak nie jest, my się na żadną loterię nie zdaliśmy. Rzuty karne to konkurs umiejętności i odporności. Umiejętności reprezentacji Polski okazały się dużo, dużo większe.

Czy mamy takie umiejętności, żeby zagrać dobrze na mistrzostwach Europy?

- To jest osobne pytanie. Ale już wiemy, z kim nam się tam przyjdzie mierzyć i że to będzie najwyższy poziom europejski, a nawet światowy [w czerwcu w Niemczech naszymi rywalami będą kolejno: Holandia, Austria i Francja]. Bardzo ciekawe będzie konfrontowanie tego naszego zespołu, który Michał Probierz właśnie zbudował, z rywalami bardzo silnymi. To będzie bardzo duże wyzwanie, ale świetnie, że będziemy mogli się przekonać, jak nasza drużyna wypadnie.

Nadmiernie rozbudzonych oczekiwań zapewne nie będzie. A skoro tak, to chyba dla drużyny dobrze, bo bez wielkiej presji łatwiej się gra?

- Na pewno nie będziemy faworytem, ale pamiętajmy, że jednak kibic zawsze żąda tego samego: zwycięstw, niespodzianek. Trzeba pamiętać, że w Niemczech jest dużo Polaków, że do Niemiec mamy blisko i na pewno na meczach tam reprezentacja będzie bardzo mocno wspierana przez swoich kibiców. To będzie dodatkowy atut dla zespołu polskiego, ale i presja. W każdym razie zawodnicy właśnie doświadczyli takich przeżyć, które muszą ich wzmocnić, które muszą podbudować ich wiarę w siebie i w zespół.

Mówiąc o zespole, który właśnie zbudował trener Probierz, co pan widzi w pierwszej kolejności? Jakąś nową wartość na pewno wnosi wspomniany przez pana Piotrowski, dobrze grają Frankowski i Zalewski, a co jeszcze?

- Zalewski coraz lepiej wykorzystuje swoje indywidualne umiejętności. Używając ich, potrafi stworzyć kolegom sytuacje bramkowe. Piotrowski wnosi to uderzenie, którego nam brakowało, Frankowski bardzo mocno pracuje, a przecież ciągle kluczowymi postaciami są znani wszystkim od lat Szczęsny, Lewandowski i jeszcze paru innych graczy. Ale nie wymieniajmy nazwisk, bo najważniejsze będzie, w jakiej formie ci zawodnicy będą w czerwcu, jak oni będą wtedy wyglądać. Nie ulega wątpliwości, że trzon zespołu już mamy - widzieliśmy go w Cardiff. Liczę, że do czerwca jeszcze wyskoczy jakiś zawodnik z wielką formą i ten zespół uzupełni, doda mu kolejnych walorów.

Jak ważny będzie styl gry Polski na Euro 2024? Na mundialu 2022 Polska pierwszy raz od 1986 roku awansowała do grona 16 najlepszych zespołów, ale patrząc na grę drużyny Czesława Michniewicza, wszyscy wątpiliśmy, że faktycznie jesteśmy jedną z 16 najlepszych drużyn świata. Liczy pan na to, że kadra Probierza będzie próbowała choć trochę grać w piłkę, a nie tylko utrudniać granie mocniejszym rywalom?

- Powiem tak: w meczu jak ten z Walią nie liczy się styl, piękno, tylko liczy się efekt. Ale mistrzostwa Europy to już co innego. Euro 2024 będą oglądane przez wiele milionów ludzi na całym świecie i wtedy zaprezentowanie jakiegoś stylu gry przez polski zespół byłoby bardzo potrzebne i na pewno dobrze odbierane. Ale tam również najważniejszą rzeczą będzie to, żeby mecze kończyć zwycięsko. Liczę, że będziemy dążyć do pogodzenia jednego z drugim, ale rozumiem, że priorytet jednak będą miały wyniki, że po prostu sprawa osiągnięcia kolejnych etapów będzie najważniejsza.

Więcej o: