Była 58. minuta. Po faulu w środku pola, Bułgarzy szybko wykonali rzut wolny. Wymienili kilka podań i piłkę na ok. trzydziestym metrze otrzymał Marin Petkov. Bułgar zdecydował się na błyskawiczny strzał z pierwszej piłki po ziemi. Kacper Tobiasz rzucił się do piłki, ale nie był w stanie jej sięgnąć. Gola pewnie by nie było, gdyby nie biernie zachował się w tej akcji jeden z najsłabszych zawodników w naszej drużynie - Filip Marchwiński. Napastnik Lecha Poznań odpuścił krycie Petkova.
Polacy, którzy potrzebowali zwycięstwa, by przybliżyć się do awansu na Młodzieżowe Mistrzostwa Europy, po straconym golu, nie byli w stanie odrobić strat. Brakowało im bowiem jakości w ofensywie. Nic nie dały też zmiany przeprowadzone przez trenera Adama Majewskiego. Biało-Czerwoni od stanu 0:1 nie stworzyli żadnej 100 proc. okazji. Mało tego, od tego momentu nie oddali celnego strzału!
Pierwsza połowa była jak najbardziej do zapomnienia. Polacy nie potrafili w niej znaleźć odpowiedniego rytmu gry, grali chaotycznie, mieli sporo niedokładnych podań. Pierwszy celny i to po rzucie rożnym oddali dopiero w 40. minucie (Kacper Urbański). W grze Biało-Czerwonych brakowało jakości, przebojowości, zespołowych akcji, elementu zaskoczenia.
To goście byli bliżej prowadzenia do przerwy. W siódmej minucie goście założyli wysoki pressing, Łukasz Bejger źle wybił piłkę, przejął ją Shopov, podał do kolegi na czwarty metr, ten strzelał, ale świetnie zablokował go dwa razy Ariel Mosór.
Polacy po tej porażce wciąż są liderem grupy, ale mocno skomplikowali swoje szanse na zajęcie pierwszego miejsca. Mają bowiem 15 punktów, dwa więcej od Niemców, ale też dwa rozegrane spotkania więcej. Trzecie miejsce zajmują Bułgarzy (12 punktów).
Biało-Czerwoni do końca eliminacji zagrają trzy spotkania - na wyjeździe z Bułgarią (10 września), Kosowem (11 października) oraz u siebie z Niemcami (15 października).