Kwiatkowski przerwał milczenie po zwolnieniu z PZPN. "Teraz można mówić wszystko"

Jakub Kwiatkowski po 11 latach pracy dla PZPN-u został zwolniony w nieelegancki sposób, co wywołało spore poruszenie. Sam zainteresowany nie krył oburzenia tym faktem, choć unikał publicznych wypowiedzi. W końcu jednak zabrał głos w sprawie. Udzielił wywiadu dla "Przeglądu Sportowego", w którym wbił szpilkę federacji. Zadrwił m.in. z zapewnień Cezarego Kuleszy o godnym pożegnaniu. - Słowa są tanie, teraz mówić można wszystko - podkreślał.

Na początku grudnia futbolem wstrząsnęła kolejna afera. Media ujawniły, że PZPN postanowił zakończyć współpracę z Jakubem Kwiatkowskim, rzecznikiem prasowym federacji i team managerem reprezentacji, co wywołało spore zdziwienie. "Niezrozumiała decyzja PZPN oraz selekcjonera. (...) Szybko tam za nim zatęsknią" - pisali dziennikarze. Dopiero dwa dni później związek wydał specjalny komunikat w tej sprawie, ale nie został on pozytywnie odebrany przez otoczenie. Głównie z uwagi na fakt, że był dość lakoniczny i zabrakło w nim kluczowej frazy, a więc podziękowań. "Klasy nie kupisz" - pisali oburzeni eksperci.

Zobacz wideo Nowy trener Lecha. Sensacyjna decyzja

Jakub Kwiatkowski uderzył w PZPN. "Nie zauważyłem choćby ułamka chęci powiedzenia zwykłego - dziękuję"

Już kilka godzin po oficjalnym oświadczeniu PZPN-u, własny komunikat wydał Kwiatkowski. W kąśliwy sposób odniósł się go tego, w jaki sposób został pożegnany przez byłego pracodawcę. Nie zabrakło także szczerych podziękowań.

"Jak dowiedzieliście się wszyscy z 'opasłego' i anonimowego komunikatu PZPN, nadszedł dzień, w którym skończyłem swoją niesamowitą przygodę w pracy z reprezentacją. Były to fantastyczne chwile, pełne wzlotów i upadków, niezapomnianych emocji, poznania niesamowitych i interesujących ludzi, ale również tych 'najgorszych' typów (tak, do was mówię!)" - pisał.

Od tego czasu były rzecznik prasowy kadry nie udzielał wywiadów i nie wypowiadał się na temat PZPN-u. W końcu przerwał milczenie. Porozmawiał z dziennikarzami "Przeglądu Sportowego" i odniósł się do słów m.in. Cezarego Kuleszy, który zapewniał w jednym z wywiadów, że związek planował godnie pożegnać Kwiatkowskiego. Chciał mu wręczyć m.in. koszulkę i specjalną paterę

Były rzecznik zadrwił jednak z prezesa. - Wygląda, że naprawdę szykowali mi wielką niespodziankę i trzymali ją w olbrzymiej tajemnicy, bo podczas pożegnania nie zauważyłem choćby ułamka chęci powiedzenia zwykłego "dziękuję". Słowa są tanie, teraz mówić można wszystko. Ja też mogę powiedzieć, że w przyszłym sezonie planuję grać w Realu Madryt. A jak się to ma do rzeczywistości, to wszyscy wiemy… - podkreślał.

I choć nie otrzymał słów podziękowania od PZPN-u, to mógł liczyć na taki gest ze strony dziennikarzy. Ci napisali specjalny list, w którym docenili jego pracę. Jak przyznał Kwiatkowski, to wywołało u niego spore emocje. - Byłem zszokowany, trudno mi było uwierzyć, że powstał. Szczerze? Poleciała łza ze wzruszenia. (...) To dla mnie najlepsze referencje, lepszych nie umiałbym sobie wymarzyć i wyobrazić. To najpiękniejsze podziękowanie za 11 lat pracy. Wiadomo, że z PZPN nigdy takiego listu nie dostanę, skoro nawet w komunikacie o zwolnieniu mnie z pracy nie padło słowo "dziękuję". Wasz list pokazał, że moja praca, która niekoniecznie spotkała się z akceptacją obecnych władz PZPN, była dobra - kontynuował.

Kwiatkowski ma żal do PZPN-u

W dalszej części wywiadu Kwiatkowski przyznał, że rzetelnie wykonywał pracę i był doceniany przez trenerów oraz piłkarzy. Na to samo nie mógł liczyć ze strony PZPN. - Moja praca polegała przede wszystkim na zdobyciu zaufaniu selekcjonera oraz zawodników. Szybko poukładałem sobie relacje w drużynie. Gdybym nie zbudował porozumienia, nie pełniłbym tej funkcji przez 11 lat - zakończył. 

Na razie nie wiadomo, kto zostanie następcą Kwiatkowskiego. Według ustaleń Bartłomieja Kubiaka i Dawida Szymczaka ze Sport.pl jego obowiązki prawdopodobnie zostaną podzielone na dwie osoby. 

Więcej o: