Ostatnie miesiące były fatalne dla PZPN-u. Zaczęło się od MŚ w Katarze i wybuchu słynnej afery premiowej. W poprawie reputacji nie pomogło zatrudnienie Fernando Santosa. Był to strzał w kolano, a trener wytrzymał na stanowisku niespełna osiem miesięcy. Jeszcze głośniej o związku zrobiło się po meczu z Mołdawią (2:3). Nie dość, że Biało-Czerwoni zaliczyli wpadkę, to skompromitował się też PZPN. Zaprosił na pokład samolotu kadry osobę skazaną za korupcję. Jakby tego było mało, w ostatnich dniach federacja znów znalazła się na ustach kibiców i... na łamach łotewskich mediów. Tam też dotarła najnowsza afera.
Mowa o liście od prawników PZPN, który otrzymał Piotr Żelazny. Federacji nie spodobało się, jak w prześmiewczy sposób dziennikarz odniósł się do ekscesów, do których doszło w drodze powrotnej z Kiszyniowa. Wówczas kilku gości obecnych w samolocie reprezentacji spożyło zbyt dużo alkoholu i zaczepiało piłkarzy. Kiedy to wyszło na jaw, PZPN podjął decyzję, że zawodnicy będą korzystać z innego terminalu niż przedstawiciele sponsorów, goście oraz pracownicy PZPN. Z tego rozwiązana drwił właśnie Żelazny.
"Czy związek, którego wielka reforma polega na tym, że pijani działacze będą teraz wchodzić innym wejściem do samolotu, może komukolwiek stworzyć odpowiednie warunki do pracy?" - pisał na X (dawniej Twitter), co rozsierdziło PZPN.
Wieści o aferze dotarły też na Łotwę, z którą już we wtorek 21 listopada reprezentacja Polski zmierzy się w sparingu. "Przed spotkaniem z Łotwą wybuchł kolejny skandal w polskiej piłce nożnej. Dziennikarz zostanie pozwany" - tak brzmi tytuł artykułu na portalu sportacentrs.com. Media opisały spór, zwracając uwagę, że Żelazny otrzymał pozew dopiero po dwóch miesiącach od publikacji tweetów.
"Wydaje się, że słowa dziennikarza szczególnie uderzyły w szefów PZPN. Ci domagali się usunięcia wpisu, gdyż 'narusza on prawo do prywatności' i 'szkodzi dobremu imieniu PZPN'" - czytamy. Portal zwrócił uwagę, że sytuacja w polskiej federacji jest bardzo napięta, ale mimo to działacze nie zamierzają odpuszczać. "PZPN potwierdził zamiar walki o reputację" - zaznaczyli. Co więcej, przytoczyli nawet komentarze ekspertów, którzy śmiali się z działań polskiego związku wobec Żelaznego.
"Kilku polskich komentatorów piłkarskich kręci głowami ze zdziwieniem, jak zła jest komunikacja w PZPN. To sprawia, że sytuacja ze złej staje się jeszcze bardziej nieprzyjemna i zmusza wszystkich do kontynuowania rozmów na ten temat" - czytamy.
Reprezentacja Polski spisała się fatalnie w eliminacjach do Euro 2024 i w ośmiu spotkaniach zdobyła zaledwie 11 punktów. Tym samym straciła szanse na bezpośredni awans, a o udział w imprezie w Niemczech powalczy poprzez dwustopniowe baraże. Te odbędą się dopiero w marcu, choć już teraz kadra Michała Probierza rozpoczęła przygotowania. Jednym ze sprawdzianów będzie sparing z Łotwą, który rozpocznie się o 20:45.