Wizerunek PZPN-u za kadencji Cezarego Kuleszy ewidentnie się pogorszył. Problemy zaczęły się już od niefortunnej konferencji prasowej Czesława Michniewicza, gdy został ogłoszony selekcjonerem. Michniewicz był kompletnie nieprzygotowany na pytania dotyczące afery korupcyjnej. A później nie było lepiej.
Skandalem było również zatrudnienie oskarżonego o udział w grupie przestępczej "Gruchy" w roli ochroniarza kadry. A ostatni rok dla PZPN-u jest jeszcze gorszy. Kibice wciąż wspominają aferę premiową, która wybuchła podczas mistrzostw świata w Katarze. Głośno było też o konflikcie na linii Grzegorz Krychowiak - doktor Jacek Jaroszewski, którzy pokłócili się o wspólny biznes. Jesienią żyliśmy skandalem dotyczącym skazanego za korupcję Mirosława Stasiaka, który pojawił się w Kiszyniowie podczas przegranego meczu z Mołdawią. Co więcej, PZPN zrzucił winę na sponsorów.
- Na pewnych stanowiskach trzeba oczekiwać i wymagać klasy. To jest ważne. Trzeba wiedzieć, jak się zachować na tym stanowisku i jak tym zarządzać tym wszystkim. PZPN pod względem sportowym? Tu nie mogę narzekać. Jest naprawdę ok, jeśli chodzi o transport, logistykę i to, co jest w reprezentacji. Ale to, co się dzieje wokół… To jest w dzisiejszych czasach nieakceptowalne. Jestem z pokolenia, które widziało, co było x lat temu i mam porównanie do tego, co jest teraz. Widziałem zmianę, a teraz widzę to, co jest teraz. Młodzi piłkarze nie widzieli tego i myślę, że to dla nich szok i jest to niezrozumiałe. Sądzę, że to dziwny temat dla nich, a nawet żenujący i obcy - komentował Lewandowski w rozmowie z Eleven Sports.
Po aferze ze Stasiakiem PZPN podjął kilka decyzji. Piłkarze zaczęli korzystać z innego terminalu niż przedstawiciele sponsorów, goście oraz pracownicy PZPN. A w samolocie drużyna i członkowie sztabu zajmują już miejsca z przodu samolotu, tuż za zarządem PZPN. Pozostali członkowie delegacji będą zajmować miejsca na tyłach samolotu.
Całą sytuację żartobliwie skomentował na Twitterze Piotr Żelazny, współtwórca magazynu "Kopalnia" oraz dziennikarz Viaplay.
"Czy PZPN z Kuleszą i bandą politykierów poutykanych w przeróżnych zakamarkach związku, ma w ogóle szanse zbudować sensowną reprezentację? Pogodzić piłkarzy, którzy się nie lubią, którzy zarzucają sobie nawzajem kłamstwa? Dumamy z Michałem Zachodnym i Rafałem Stecem" - napisał na Twitterze Żelazny i wkleił link do podcastu "Cafe Kopalnia".
Po czym dodał "Czy związek, którego wielka reforma polega na tym, że pijani działacze będą teraz wchodzić innym wejściem do samolotu, może komukolwiek stworzyć odpowiednie warunki do pracy?". To ostatnie zdanie wyjątkowo rozzłościło PZPN.
Prawnicy PZPN-u powołując się na Kodeks Cywilny wzywa Żelaznego do natychmiastowych przeprosin. "Wezwanie do natychmiastowego zaprzestania naruszeń oraz usunięcia skutków naruszenia dóbr osobistych" - czytamy.
Żelazny jednak odpisał, że nie zamierza publikować na X (dawny Twitter) przeproszeń i sprostowania.
"Tymczasem PZPN nie potrafi awansować z najsłabszej grupy w historii eliminacji Euro, ale umie grozić procesem za bekowanie z wódy i pijanych działaczy. Swoją drogą taki proces może być mega śmieszny" - skomentował Żelazny.
- Oczywiście z przyjemnością będę zeznawał na to tym procesie. I służę nazwiskami kolejnych osób, które też chętnie stawią się przed sądem - dodał Szymon Jadczak, dziennikarz śledczy.