Powoli zmierzające do końca eliminacje Euro 2024 zdecydowanie nie poszły po naszej myśli. Zaczęło się od kompromitującej porażki z Czechami (1:3) i, mimo że później pokonaliśmy u siebie Albanię (1:0), to kolejne wpadki z Mołdawią (2:3) oraz Albanią (0:2) sprawiły, że nasze szanse na bezpośredni awans stały się iluzoryczne. Fatalne wyniki Czechów spowodowały jednak, że znów poczuliśmy nadzieję, ale... zremisowaliśmy na Stadionie Narodowym z Mołdawią 1:1. I choć wciąż mamy szanse na szczęśliwe zakończenie tych eliminacji, to sytuacja jest wyjątkowo trudna.
Już w najbliższy piątek 17 listopada o godzinie 20:45 piłkarze Michała Probierza rozegrają ostatni mecz w el. ME, w którym zmierzą się z Czechami. Biorąc pod uwagę ostatnie wyniki obu drużyn, ciężko wskazać faworyta, natomiast bezwzględnie, jeśli chcemy wywalczyć awans na Euro 2024, musimy zwyciężyć.
Okazuje się jednak, że jeszcze przed rozpoczęciem tego meczu możemy nie mieć już szans na bezpośrednią promocję na turniej. Wszystko przez drugie piątkowe starcie naszej grupy pomiędzy Mołdawią a Albanią, które rozpocznie o godzinie 18:00. Jeśli piłkarze Sergheia Clescenco pokonają rywala, już tylko trzy zespoły będą liczyły się w walce o bezpośredni awans (Albania, Mołdawia, Czechy).
Nawet jeśli Albania pokona w piątek Mołdawię, a reprezentacja Polski wygra z Czechami, to nadal najważniejsze dla układu tabeli będzie poniedziałkowe spotkanie pomiędzy Mołdawianami a Czechami. Hipoteteycznie gdyby wszystkie piątkowe mecze poszły po naszej myśli, to piłkarze Jaroslava Silhavy'ego nie mogą wygrać z Mołdawią. W przypadku remisu lub porażki, to właśnie nasza kadra pojedzie na ME.
Bardzo prawdopodobne jednak, że Czesi pokonają Mołdawię, czym zaprzepaszczą nasze szanse na bezpośredni awans. Wtedy pozostanie nam wyłącznie walka o ME w marcowych barażach.