Kibice i eksperci wierzyli, że Michał Probierz pomoże reprezentacji Polski w awansie na Euro 2024. Jednak pierwsze mecze za kadencji selekcjonera rozczarowały. Choć Biało-Czerwoni wygrali z Wyspami Owczymi 2:0, to jedynie zremisowali 1:1 z Mołdawią, czym znacząco skomplikowali drogę do bezpośredniego awansu. Obecnie statystycy dają im jedynie cztery procent szans. Mimo wszystko kadrowicze się nie poddają i już w piątek 17 listopada rozegrają mecz "o wszystko" z Czechami. Wydawać by się mogło, że szkoleniowiec wystawi na to starcie najmocniejszy skład, choć w przeszłości potrafił już nieraz zaskoczyć. Boleśnie przekonał się o tym Wojciech Kowalczyk.
Były reprezentant Polski podkreślił na "Kanale Sportowym", że jeśli są przecieki w sprawie wyjściowej jedenastki, to nie należy im do końca wierzyć, nawet w sytuacji, gdy pochodzą od samego selekcjonera. Wszystko przez charakter i sposób pracy Probierza. Kowalczyk przytoczył pewną anegdotę z przeszłości. Przyznał, że przed jednym ze spotkań Jagiellonii Białystok Probierz także już wcześniej podał skład, ale na murawie pojawiło się kilku zupełnie innych zawodników.
- Dzień wcześniej dał nam skład. Sześciu innych wyszło. (...) Wiecie, jak go znasz, to dzwonisz i ci skład poda. To podał, ale co z tego, jak sześciu innych wyszło. Sześciu! Wyobraźcie sobie, sześciu - podkreślał Kowalczyk i zażartował: - Dajcie spokój, nie da się z nim współpracować.
Podczas październikowego zgrupowania Probierz także zaskoczył i to już w powołaniach. Zaprosił do kadry Patryka Pedę, a więc zawodnika występującego na co dzień w Serie C. Co więcej, dał mu szanse gry w pełnym wymiarze czasowym, czym zaskoczył ekspertów. Tym razem może być podobnie.
O tym, kogo ostatecznie Probierz wystawi na mecz z Czechami, przekonamy się na około godzinę przed spotkaniem. To zaplanowano na piątek na 20:45. Polacy muszą wygrać to starcie, a na dodatek liczyć na potknięcie południowych sąsiadów z Mołdawią. Nie wszystko więc zależy od Biało-Czerwonych.
Mimo to kadrowicze przybyli na zgrupowanie zmotywowani, o czym na poniedziałkowej konferencji prasowej przekonywał Robert Lewandowski. - Na dzisiaj nie myślę o tym, ile mamy szans. Dla mnie ważniejszy jest sam mecz z Czechami, by z nimi dobrze zagrać, a przede wszystkim wygrać. Ale nie chodzi nawet o szanse i szczęście, które może nam dopisać, by awansować. Jeśli wygramy, możemy pójść dalej. To nie do końca nowe otwarcie, ale wygrana może nas napędzić i dodać nam pewności siebie. Jeśli wygramy, może zaprocentować to w następnych miesiącach, podnieść morale i pomóc zbudować coś na przyszłość - podkreślał.
Mecz z Czechami nie zakończy zgrupowania. Reprezentacja Polski zmierzy się jeszcze we wtorek 21 listopada w sparingu z Łotwą. Zapraszamy do śledzenia transmisji z obu spotkań na stronie głównej Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.