Reprezentacja Polski znów znajduje się w sytuacji, gdy musi liczyć na korzystny układ wyników w innych meczach. Nawet wygrana w meczu z Czechami nie daje Biało-Czerwonym gwarancji awansu. To oznacza, że najprawdopodobniej Polacy będą walczyć o awans na Euro 2024 w barażach.
Wszystko przez zremisowane 1:1 spotkanie z Mołdawią. Polska nie potrafiła pokonać jednej z najgorszych reprezentacji na kontynencie, choć zwycięstwo znacząco przybliżyłoby ją do awansu. Wtedy wystarczyłoby już tylko wygrać z Czechami, a ich kadra również ma problemy. Wiele wskazuje na to, że tuż przed decydującymi meczami w reprezentacji naszych sąsiadów dojdzie do zmiany selekcjonera.
To nie ma jednak żadnego znaczenia w sytuacji, w której znajduje się reprezentacja Polski. Biało-Czerwoni sami mają dużo większe problemy. Tak słabej postawy polskich piłkarzy nie mógł zrozumieć Artur Wichniarek. Mocno podsumował ich grę w programie TVP Sport "W kadrze".
- Mnie wczoraj ze śmiechu bolały mięśnie brzucha, jak patrzyłem na błagalne spojrzenia naszych zawodników po czystych "faulach" Mołdawii. O czym oni myśleli w szatni? O tym, że Mołdawia przestraszy się Narodowego? Wygrali z nami wcześniej i chcieli zagrać to samo, co w drugiej połowie w Kiszyniowie. Czy zaskoczyła czymś nas Mołdawia? Bo ja zawsze mam wrażenie, że to inne reprezentacje zaskakują naszą - podsumował mecz.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Po zakończeniu spotkania obrywali kolejni reprezentanci Polski. Nasza redakcja nie żałowała Polakom surowych ocen. Artur Wichniarek jako były napastnik skupił się na bardzo słabej postawie Arkadiusza Milika.
- Co do napastników - trzeba zadać pytanie, czy Arkadiusz Milik jest na tyle silny mentalnie, żeby dostać kolejną szansę. Broniłem go za spotkanie z Wyspami Owczymi, ale po meczu z Mołdawią takiego usprawiedliwienia nie mam. Tak, jak wczoraj grał Karol Świderski, to jest kwintesencja gry naszej reprezentacji, czyli wybiegać najpierw mecz, powalczyć, dodać czyste elementy piłkarskie i widzieliśmy od razu efekty - mówił.
Podsumował też obecność w kadrze Matty'ego Casha, czyli zawodnika, który akurat w meczu z Mołdawią nie wystąpił.
- System 1-3-5-2 dziś jest dla nas optymalny, bo nie mamy ani lewego, ani prawego obrońcy na europejskim poziomie. Niestety, Matty Cash nie daje reprezentacji praktycznie nic. To zupełnie inny gracz niż w Premier League. Jestem za tym, żeby Paweł Wszołek dalej grał na wahadle. Jeśli mam wymienić kogoś do kogo nie mam pretensji, to jest to bez wątpienia Przemysław Frankowski - stwierdził.
Na kolejne mecze reprezentacji Polski trzeba poczekać do listopada. Biało-Czerwoni najpierw zmierzą się 17 listopada z Czechami w ostatnim meczu eliminacyjnym, a następnie 21 listopada zagrają mecz towarzyski z kadrą Łotwy.