Kapitan kadry zaczął mówić szczerze jak nigdy. Bolesna prawda. "Masakra"

Tuż po zakończeniu spotkania z Mołdawią kapitan reprezentacji Polski Piotr Zieliński udzielił wywiadu dla TVP Sport, w którym skomentował to, co wydarzyło się w niedzielę na Stadionie Narodowym w Warszawie. - Obudziliśmy się dopiero, kiedy dostaliśmy gonga. A kiedy dostajesz gonga z takimi drużynami, to nie jest łatwo zareagować - powiedział. Ponadto zdradził, co zadecydowało o końcowym rezultacie.

Reprezentacja Polski po raz kolejny skompromitowała się w el. Euro 2024, remisując niedzielne spotkanie z Mołdawią (1:1). Nasza drużyna miała bardzo dużą przewagę, a mimo to nie potrafiła strzelić decydującego gola. Zawiodła przede wszystkim skuteczność, ponieważ bardzo dobrych sytuacji nie wykorzystali Paweł Wszołek, Jakub Kamiński czy Arkadiusz Milik. Taki rezultat sprawił, że nasze szanse na bezpośredni awans na przyszłoroczny turniej w Niemczech są już iluzoryczne.

Zobacz wideo Michał Probierz żartuje z debiutu. "Owce będą mi się śniły"

Piotr Zieliński zabrał głos po wpadce z Mołdawią. "Masakra"

Po zakończeniu starcia kapitan reprezentacji Piotr Zieliński nie krył rozczarowania. Przede wszystkim uważa, że źle rozpoczęliśmy to starcie. - Początek meczu był za bardzo nerwowy. Obudziliśmy się dopiero, kiedy dostaliśmy gonga. A kiedy dostajesz gonga z takimi drużynami, to nie jest łatwo zareagować. I tak stwarzaliśmy tyle sytuacji, że powinniśmy ten mecz wygrać, ale niestety remisujemy go, a to tak samo jak porażka - powiedział w rozmowie dla TVP Sport.

Dziennikarz zaznaczył, że nasza drużyna bardzo mocno cofnęła się od samego początku spotkania. - Ciężko mi to określić. Nie rozumiem tego, naprawdę. Potrafimy grać w piłkę, mamy takich dobrych zawodników, a wychodzimy na własnym stadionie i tak jakbyśmy się trochę bali. Ja już miałem trzykrotnie okazję grać z Mołdawią i raz porażka, a dwa razy remis, więc masakra z tą Mołdawią. Nie jest to zespół najsilniejszy, a sprawia nam tyle kłopotów albo sami sobie je stwarzamy - przekazał.

Mimo że nasza sytuacja wygląda bardzo źle, 29-latek nadal wierzy, że pojedziemy na ME do Niemiec. - Trener w nas wierzy, a my chcemy się odwdzięczyć za to zaufanie. Naprawdę chcemy awansować na to Euro, nawet przy cierpieniach. Dobrze się to wszystko dla nas ułożyło, ale nie korzystamy z tego. Znowu jest pod górkę, nie wszystko od nas zależy. Sami sobie jesteśmy winni - podsumował.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Po siedmiu rozegranych spotkaniach Polacy zajmują trzecie miejsce w tabeli grupy E, tracąc do Czechów punkt. Bezpośredni mecz pomiędzy obiema drużynami odbędzie się w piątek 17 listopada na Stadionie Narodowym w Warszawie.

Więcej o: