To była decyzja Santosa! Kuriozalne kulisy z Wysp Owczych. Nie chciał wracać

Dominik Wardzichowski
Reprezentacja Polski wyleci z Wysp Owczych dopiero w piątek o godzinie 16:15. Dlaczego tak późno? Okazuje się, że wpływ na to miał Fernando Santos, były selekcjoner reprezentacji Polski - pisze z Wysp Owczych Dominik Wardzichowski, korespondent Sport.pl.

Polacy w czwartek wykonali swoje zadanie. Wygrali 2:0 z Wyspami Owczymi, a po zwycięstwie Albanii z Czechami (3:0) znów wszystko zależy od nich. Jeżeli w dwóch ostatnich meczach kadra Michała Probierza pokona na stadionie Narodowym Mołdawię, a później Czechów, to wywalczy bezpośredni awans na Euro 2024 w Niemczech.

Zobacz wideo

- Nie uwierzy mi pan, ale nie zajmowałem się meczem Albania - Czechy. Nie śledziłem tego spotkania, dla mnie najważniejszy był mecz z Wyspami Owczymi. Koncentrowałem się tylko na nim. Dopiero po końcowym gwizdku sprawdziliśmy wynik i cieszymy się, że wszystko zależy od nas. Dlatego koncentrujemy się już na meczu z Mołdawią - mówił na pomeczowej konferencji Michał Probierz.

Fernando Santos nie chciał od razu wracać do Polski

Niedzielne spotkanie może mieć więc kluczowe znaczenie dla tych eliminacji. Raz, że nasza kadra znów może myśleć o bezpośrednim awansie, a dwa, że piłkarze chcą za wszelką cenę pokazać, że kompromitująca porażka w Kiszyniowie (2:3) była po prostu anomalią. Nowy selekcjoner dostał więc pytanie o przygotowania, a właściwie logistykę, bo nasza kadra wróci do Polski dopiero w piątek wieczorem. Czarter z naszymi piłkarzami, sztabem i oficjalną delegacją PZPN wystartuje z lotniska w Vagar o godz. 16:15. Do Warszawy doleci wieczorem, a w sobotę Michała Probierza i piłkarzy czeka już oficjalny trening i przedmeczowa konferencja prasowa.

Więcej treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Jak udało nam się potwierdzić, tak późny wylot to decyzja Fernando Santosa. Kiedy Polski Związek Piłki Nożnej zaczął operację Wyspy Owcze i rozmowy z lokalną linią lotniczą, to Portugalczyk był selekcjonerem reprezentacji Polski. Jego plan zakładał trening wyrównawczy na Wyspach Owczych dzień po meczu.

Były już selekcjoner Polaków nie chciał wracać do Polski tuż po spotkaniu, bo - jak słyszymy - zakłócałoby to rytm posiłków, a w jego ocenie trening po nocnej podróży nie byłby efektywny. Ostatecznie Michał Probierz i jego sztab przeprowadzili zajęcia wyrównawcze tuż po czwartkowym spotkaniu, a piątkowe przedpołudnie nasi reprezentanci spędzą w hotelu.

Więcej o: