Polacy znów mają Euro 2024 w zasięgu! Probierz wygrywa w debiucie

Michał Probierz jako pierwszy selekcjoner reprezentacji Polski w XXI wieku zwycięstwem rozpoczął swoją przygodę z kadrą. I choć pozbawieni Roberta Lewandowskiego Biało-Czerwoni wielkiego meczu nie rozegrali, to jednak bez większych problemów pokonali na wyjeździe Wyspy Owcze 2:0 po golach Sebastiana Szymańskiego i Adama Buksy. Dzięki zwycięstwu i dobremu wynikowi w Tiranie Polacy znów zależą tylko od siebie w walce o Euro 2024.

Gdyby na początku roku ktokolwiek powiedział, że w październiku na Wyspach Owczych reprezentacja Polski będzie grała pierwszy z kilku "meczów o wszystko" w walce o Euro 2024, a na ławce trenerskiej nie będzie już Fernando Santosa, niemal wszyscy obok pukaliby się w czoło. 

Zobacz wideo

Ale taka jest rzeczywistość Biało-Czerwonych, których przed tym meczem przejął Michał Probierz. W zmianie trenera nie ma nic szokującego, bo eliminacje dotąd układały się koszmarnie - Polacy przegrali wszystkie trzy mecze wyjazdowe: kolejno w Czechach (1:3), Mołdawii (2:3) i Albanii (0:1). W debiucie Probierza wszyscy liczyli na przełamanie, bo oprócz kiepskiej gry reprezentacji na wyjazdach ostatnim selekcjonerem, który zwyciężył w swoim pierwszym meczu, był jeszcze w XX wieku Janusz Wójcik.

Probierz musi sobie radzić bez kontuzjowanego Lewandowskiego, ale nie tylko w ataku, gdzie w Thorshavn zagrał Arkadiusz Milik, było sporo zmian. Zupełnie przemeblowany został środek pola, gdzie zagrali debiutant Patryk Dziczek z Piasta Gliwice oraz występujący po raz pierwszy od 1. minuty Bartosz Slisz z Legii. Na środku obrony Probierz postawił na innego debiutanta i to grającego zaledwie w trzeciej lidze włoskiej Patryka Pedę (SPAL). 

Zwycięski debiut Probierza. Polacy znów mają Euro 2024 w zasięgu

Mecz rozpoczął się jednak idealnie dla reprezentacji Polski, która już w czwartej minucie objęła prowadzenie. Ten, który zazwyczaj w kadrze zawodził, czyli Sebastian Szymański, wreszcie pokazał, za co uwielbiano go w Feyenoordzie i teraz uwielbia się w Fenerbahce. Po podaniu Piotra Zielińskiego Szymański otrzymał piłkę na 16. metrze przed bramką rywala i technicznym uderzeniem zaskoczył bramkarza. 

Drużyna Michała Probierza szybko miała dobry wynik, ale wcale za ciosem nie poszła. To z kolei wraz z pogarszającymi się warunkami atmosferycznymi sprawiało, że mecz w Thorshavn wielkim widowiskiem nie był. Polacy co jakiś czas potrafili skonstruować groźną akcję, ale wówczas brakowało im odpowiedniego wykończenia. 

Dwa razy zablokowany w niezłych sytuacjach został Przemysław Frankowski. Polacy też dwukrotnie szukali płaskimi dośrodkowaniami przed bramką Milika, ale ten ani razu nie sięgnął piłki. Po zagraniu Szymańskiego napastnika Juventusu uprzedził w polu karnym bramkarz Lamhauge, z kolei gdy dobrze dograł w szesnastkę Frankowskim, Milik po prostu nie trafił w piłkę. 

Farerzy nie stwarzali zagrożenia z gry dla bramki Wojciecha Szczęsnego, jednak po 30 minutach gry mieli dwa naprawdę groźne rzuty rożne. Raz dokładny centrostrzał musiał efektownie bronić Szczęsny, a innym razem Polaków uchronił Patryk Peda, uprzedzając na linii bramkowej Hordura Askhama. Do przerwy Biało-Czerwoni prowadzili w Thorshavn 1:0.

Druga część spotkania ponownie zaczęła się znakomicie dla reprezentacji Polski. Już po kilkudziesięciu sekundach i doskonałym podaniu Zielińskiego na granicy pola karnego przewrócony został Milik. Sędzia z Holandii pierwotnie puścił grę, ale zareagował wówczas VAR. Efekt? Rzut wolny dla Polski z 17 metrów i czerwona kartka dla faulującego Hordura Askhama. Od 48. minuty Polacy grali w przewadze jednego zawodnika. 

Z rzutu wolnego próbował szczęścia Zieliński, jednak uderzył minimalnie obok słupka. Polacy mieli więcej kontroli, ale z zagrożeniem dla bramki Wysp Owczych wciąż było tak sobie. Wraz z upływem godziny gry Michał Probierz dokonał trzech zmian, wpuszczając Pawła Wszołka, Karola Świderskiego i Adama Buksę.

To ostatnie nazwisko okazało się kluczowe dla przypieczętowania wygranej w Thorshavn i to już po sześciu minutach. Wówczas to Przemysław Frankowski na lewym skrzydle zwiódł rywala i dośrodkował idealnie na głowę Adama Buksy, a ten głową z bliska dopełnił formalności, trafiając na 2:0 dla Polski. 

Ten gol praktycznie zakończył spotkanie, bo Polacy już nie dopuścili do emocji, choć i po ich stronie brakowało przyspieszenia i szukania kolejnych bramek. Michał Probierz korzystając z tego przebiegu spotkania, postanowił dać szansę debiutu jeszcze dwóm zawodnikom - Jakubowi Piotrowskiemu z Łudogorca i Filipowi Marchwińskiemu z Lecha Poznań. Sam selekcjoner został pierwszym opiekunem reprezentacji Polski w XXI wieku, który zwyciężył w swoim debiucie.

Polska pewnie pokonała na wyjeździe Wyspy Owcze 2:0 po golach Sebastiana Szymańskiego i Adama Buksy, a że w Tiranie Albania rozbiła Czechy aż 3:0, drużyna Michała Probierza stała się ponownie zależna tylko od siebie w eliminacjach do Euro 2024. Jeśli Polacy wygrają dwa pozostałe mecze u siebie - w niedzielę 15 października z Mołdawią i 17 listopada z Czechami, pojadą na turniej finałowy w Niemczech bez baraży. 

El. do Euro 2024: Wyspy Owcze - Polska 0:2 (0:1)

Gole: S. Szymański 4', Buksa 65'.

Wyspy Owcze: Lamhauge - Joensen, Faero, Askham, Davidsen - G. Vatnhamar - Bjartalid (76' Johansen), Hendriksson (76' Jonsson), Andreasen (82' Danielsen), S. Vatnhamar (90' Radosavljević) - Edmundsson (76' Petersen).

Polska: Szczęsny - Kędziora, Peda, Kiwior - Cash (59' Wszołek), Slisz, Dziczek (82' Piotrowski), Frankowski - S. Szymański (59' Świderski), Zieliński (87' Marchwiński) - Milik (59' Buksa).

Żółte kartki: Jonsson, Faero - Cash, Milik, Slsiz
Czerwona kartka: Askham (48', Wyspy Owcze, za faul taktyczny).
Sędzia: Allard Lindhout (Holandia).

Więcej o: