Reprezentacja Polski już w czwartek 12 października rozegra szóste spotkanie w eliminacjach Euro 2024. Aktualnie nasza drużyna znajduje się w bardzo złej sytuacji, ponieważ zajmuje dopiero czwarte miejsce w tabeli grupy E, wyprzedzając jedynie naszego najbliższego rywala, czyli Wyspy Owcze. Mimo że piłkarze Michała Probierza są bardzo dużymi faworytami, to nie będzie dla nich łatwe spotkanie.
Czwartkowe spotkanie będzie również debiutem Probierza, który 20 września oficjalnie zastąpił Fernando Santosa. Podczas wtorkowej konferencji prasowej pomocnik RC Lens Przemysław Frankowski zabrał głos nt. trenera, z którym pracował zarówno w Lechii Gdańsk, jak i Jagiellonii Białystok (łącznie 129 meczów).
- Parę lat temu w życiu bym nie powiedział, że będziemy pracować w takich okolicznościach. Wiadomo, że mamy wspólną przeszłość, wiele zawdzięczam trenerowi. Tu, gdzie jestem to też z pewnością jego zasługa - powiedział. Po czym dodał, że przeprowadził już rozmowę z Probierzem odnośnie do jego pozycji. - Nie wiemy jeszcze, jak będziemy grać przeciwko Wyspom. Wiadomo, w klubie gram na co dzień na lewym lub na prawym wahadle i tam się najlepiej czuję - przekazał.
Tuż przed ostatnimi meczami naszej kadry Robert Lewandowski odniósł się do kwestii odpowiedzialności na boisku. Frankowski natychmiastowo odpowiedział na te słowa. - Na boisko wychodzi 11 zawodników i każdy musi wziąć odpowiedzialność za siebie, za drużynę. Nie tylko wybieramy jednego. To nie o to chodzi, to jest sport drużynowy - powiedział.
Frankowski znajduje się obecnie w bardzo dobrej formie, mimo to, że jego zespół fatalnie rozpoczął sezon Ligue 1. Jeden z dziennikarzy nawiązał nawet do początkowych miesięcy w Chicago Fire, podczas których zawodnik notował kapitalne liczby, czym wywołał uśmiech u piłkarza. - Myślę, że ta życiowa forma jeszcze jest przede mną. Jestem lepszym piłkarzem, bardziej doświadczonym. Z wiekiem człowiek dorasta do pewnych sytuacji i tak również jest ze mną - odpowiedział.
Nie tak dawno dziennikarz Sport.pl Dominik Wardzichowski zdradził, w jakich warunkach Polacy będą musieli rywalizować w czwartkowy wieczór. - Kiedy nasi piłkarze będą rozpoczynać rozgrzewkę, w Thornshavn ma być prawdziwe oberwanie chmury, a siła wiatru może dochodzić nawet do 15 m/s - przekazał.
Najpierw trzeba jednak wylądować na lotnisku Vagar, a to nie będzie wcale takie proste. Kiedy sterujący samolotem farerscy piloci podejdą do lądowania, podmuchy wiatru mają przekraczać nawet 25 km/h. Nasza reprezentacja planowo miała wylecieć z Warszawy ok. 9:40, ale tak się nie stanie. Jak poinformował rzecznik kadry Jakub Kwiatkowski, reprezentacja wyleci wcześniej.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Pierwszy trening na Wyspach Owczych odbędzie się w środę o godzinie 18:00 w Thorshavn. Kiedy nasza drużyna będzie trenować, na stadionie Torsvollur porywy wiatru mogą dochodzić nawet do 20 m/s.
- Gorzej być nie mogło. Raz, że w takich warunkach po prostu łatwiej się bronić niż konstruować kolejne ataki, a dwa, że gospodarze są przyzwyczajeni do takich warunków. Pogoda nie może być jednak żadną wymówką dla reprezentacji Polski, to spotkanie trzeba wygrać, bo każdy inny wynik będzie odebrany jako kompromitacja w debiucie Michała Probierza w roli selekcjonera - podsumował Wardzichowski.
Mecz Wyspy Owcze - Polska w czwartek o godz. 20:45. Relacje w Sport.pl i Gazeta.pl.