Nieco ponad dzień przed oficjalnym ogłoszeniem decyzji w hotelu DoubleTree by Hilton w Warszawie to on nakreślił członkom zarządu PZPN-u sylwetki kandydatów na selekcjonera. Marcin Dorna zrobił coś w rodzaju raportu, zaprezentował działaczom mocne i słabe strony Marka Papszuna i Michała Probierza. W Sport.pl podaliśmy tę informację jako pierwsi i zastanawialiśmy się, jaki był realny wpływ tej prezentacji na wybór selekcjonera? Czy był to może PR-owy ruch? Raczej pewne jest to, że Cezary Kulesza miał swojego faworyta wcześniej, ale da się odczuć, że ten faworyt umocnił się po prezentacji Marcina Dorny nie tylko w głowie prezesa Kuleszy, ale też większości członków PZPN-u.
Między zwolnieniem z funkcji selekcjonera Fernando Santosa a zaprezentowaniem raportu Dorny dotyczącego nowych kandydatów było raptem 6 dni. Trudno jednak zakładać, że aż tyle miał Dorna na przygotowanie swego dokumentu. My dowiedzieliśmy się o sprawie dzień przed prezentacją. Niewykluczone, że prezes Cezary Kulesza wpadł na taki pomysł niewiele wcześniej. Tym bardziej że raport dotyczył dwóch trenerów, a Kulesza na początku procesu informował jeszcze o tym, że w stawce jest choćby Jan Urban. Sam Marcin Dorna, który był gościem Sport.pl Live, konkretniej do genezy prośby Kuleszy się nie odniósł. - Proces wyboru selekcjonera był dynamiczny. Zobowiązany do przygotowania danych o kandydatach zostałem na pewnym etapie tego procesu. Czy było szersze spektrum kandydatów? To pytanie nie do mnie, nie posiadam takich informacji - przekazał.
Dorna prosił też, by unikać sformułowania, że zrobił zestawienie, czy też porównanie obu panów.
- Uciekałbym od słowa porównanie to był zbiór informacji dotyczący obu kandydatów. Siłą rzeczy więcej informacji miałem o trenerze Michale Probierzu. Sam przyglądałem się jego pracy. Michał pracował przecież przez 14 miesięcy w strukturach, w którym ja też jestem. Byłem niemal na każdym zgrupowaniu jego reprezentacji. Wiedziałem jak wykonywana jest selekcja - punktował Dorna, wspominając, że kontakt z nim miał też za czasów jego pracy w klubie. Dyrektor dodał, że w jego prezentacji była głównie sporo danych, choć został też poproszony, o wygłoszenie własnej opinii o obu kandydatach. - Też taką opinię wyraziłem, ale to, co powiedziałem, zostawię w tamtych czterech ścianach - opisał.
Być może Kulesza prosząc Dornę o prezentację i formę zestawienia kandydatów dla członków zarządu przeczuwał, że Probierz wypadnie w takiej prezentacji korzystnie. Z Dorną w sprawie wielu tematów rozmawia przecież na bieżąco, a obu panów trudno jest porównać, przyjmując wspólny mianownik, bo tego reprezentacyjnego po prostu nie ma. U Papszuna były zatem wyłuszczone awanse z Rakowem, krajowe puchary i mistrzostwo Polski, ale też efektywny styl pracy, u Probierza wszystko, co przydatne w kadrze. W zestawieniu dobrze zatem wypadło obejrzanych przez niego 100 meczów młodych kadrowiczów i 400, które przez ostatni rok widział jego sztab. Wymowne było 6 zgrupowań i 60 dni spędzonych przez niego z młodzieżowcami na kadrze, ale też udział w piłkarskich projektach wspierających rozwój talentów (choćby Talent PRO). Probierz, w momencie gdy potrzebna jest przebudowa kadry, dobrze zna piłkarzy, którzy już, lub za chwilę powinni w dorosłej reprezentacji się znaleźć, ale ma też reprezentacyjne know-how, jak podkreślał Dorna rzecz istotną.
- Zna strukturę i model pracy w reprezentacji, więc to na pewno był jego duży atut, by w krótkim czasie płynnie wejść w nowe buty - tłumaczył to Dorna. Podał też przykład wchodzącego właśnie do kadry U21 trenera Adama Majewskiego, który całe swoje trenerskie życie pracował w klubach. - Widzę, jak przebiega wdrażanie się w rolę selekcjonera, gdy takiego backgroundu się nie ma, to inne wyzwanie i inny proces - opisał Dorna, który tak jak Michał Probierz w tym procesie wdrażania Majewskiego w rolę selekcjonera uczestniczy. Określa, że jest to proces "intensywny".
Ten wątek rangi selekcyjnego doświadczenia Probierza i tego, jakim było ono atutem w walce o posadę, wybrzmiał zresztą również na przykładzie Czesława Michniewicza. Ten trener pracował kiedyś nawet przez trzy lata jako selekcjoner kadry U21. Kiedy Cezary Kulesza po dezercji z Polski Paulo Sousy musiał działać dynamicznie, też postawił na sprawdzonego w selekcyjnym boju Polaka. - Widzieliśmy, że wyszło to dobrze - przypominał Dorna, przywołując, że choć Michniewicz miał mało czasu i został wrzucony na głęboką wodę, czyli baraże MŚ 2022, to z zadania awansu na mundial wywiązał się znakomicie.
Jeśli na konferencji tłumaczącej wybór nowego selekcjonera wątek doświadczenia Probierza po prostu był zaznaczony, to można być przekonanym, że na takiej kilkudziesięciominutowej prezentacji, a potem także dyskusji wybrzmiał dość mocno i pewnie jeszcze tylko utwierdził, a może przekonał kilka osób do słuszności takiego wyboru, nawet mimo sukcesów i dokonań, jakie w Rakowie miał Papszun. Bo stawiając obok siebie obu panów w siedzibie PZPN-u, to trochę tak jakby przy rekrutacji nowego ratownika na basenie zestawiać kogoś, kto już tym ratownikiem był z pływakiem, który zdobył kilka medali na mistrzostwach w stylu motylkowym. Jeden i drugi na basenie spędza przecież sporo czasu, jeden i drugi pływa znakomicie, medale zawodnika wyglądają ładnie, ale ratowanie życia pewnie powierzylibyśmy komuś, kto ma kurs pierwszej pomocy i jest przeszkolony w ratownictwie wodnym, co za tym idzie, wie, jak z topiącym się trzeba postępować.
Wrażenie konieczności wyboru bezpiecznej opcji w trakcie reprezentacyjnych zawirowań, postawienie na kogoś sprawdzonego, mieliśmy właśnie po rozmowach z kilkoma osobami z otoczenia prezesa Kuleszy. To od nich słychać też było, że "nie ma czasu na kombinowanie", że trzeba było postawić na kogoś, kto w walce na Euro 2024, ruszy z miejsca. Pojawiły się też hasła "postawiliśmy nie na trenera, tylko selekcjonera". Ten wybór Probierza wydaje się też jakimś sukcesem Dorny. Dyrektor sportowy PZPN w praktyce odpowiada bowiem za koordynacje szkolenia, tego co dzieje się obok głównej kadry, w kilkunastu narodowych reprezentacjach. Awans trenera, który odpowiadał za pracę z młodzieżą, jest też w jakimś stopniu jego sukcesem.
Zresztą kto wie, czy prezes Kulesza nie namaścił Probierza pierwszym selekcjonerem już 4 lipca 2022 roku, kiedy właśnie powierzył mu funkcję trenera kadry U21. To mógł być rodzaj pierwszego sprawdzianu, przetarcia szlaku, ale też rodzaj polisy na trudne czasy i nieprzewidziane okoliczności, których ostatnio w polskiej piłce niestety było sporo. Polisa okazała się potrzebna dość szybko.