Właśnie tak należy grać w Europie! Legia Warszawa znów znalazła sposób na drużynę z Anglii przy Łazienkowskiej. Tym razem nie w Lidze Europy, a w Lidze Konferencji. Tym razem nie było to Leicester City (które zresztą gra już w Championship), a Aston Villa prowadzona przez Unaia Emery'ego. Ale tym razem to nie znakomity w europejskich pucharach Hiszpan, a trener Legii Kosta Runjaić okazał się górą. Wynik 3:2 dla wicemistrzów Polski nie był w żadnym stopniu dziełem przypadku, Legia po prostu na to zasłużyła.
To był też pierwszy mecz, na którym pojawił się nowy selekcjoner reprezentacji Polski Michał Probierz. Opiekun Biało-Czerwonych, który w środę podpisał kontrakt z PZPN na prowadzenie kadry do czerwca 2026 roku, obserwował mecz z loży Gold stadionu przy Łazienkowskiej w towarzystwie prezesa Wielkopolskiego ZPN Pawła Wojtali. Obok można było dostrzec władze Legii - prezesa Dariusza Mioduskiego i dyrektora sportowego Jacka Zielińskiego. Byli też minister sportu Kamil Bortniczuk czy też artyści, tacy jak Wojciech Gąssowski czy Olaf Lubaszenko.
Probierz i Wojtala niejednokrotnie wymieniali między sobą uwagi na temat spotkania, ale trudno mówić, żeby żywiołowo reagowali na to niezwykle emocjonujące spotkanie. Bylibyśmy jednak w szoku, gdyby nie mówili o Pawle Wszołku, bo wahadłowy Legii raz jeszcze w tym sezonie potwierdził, że znajduje się w fantastycznej formie.
A błyszczał od samego początku, bo to on w 3. minucie wykorzystał idealne dośrodkowanie Patryka Kuna i strzałem z bliska pokonał mistrza świata Emiliano Martineza. Już wtedy przy Łazienkowskiej zapachniało niespodzianką.
Aston Villa szybko wyrównała dzięki bramce Jhona Durana, ale Anglicy tego dnia w Warszawie ani razu nie prowadzili. Legia z kolei trzykrotnie zapewniała sobie przewagę, w tym dwa razy za sprawą Wszołka, bo ten w 26. minucie do gola dołożył asystę, po kilkudziesięciometrowym rajdzie w kontrataku, wykładając piłkę Ernestowi Muciemu, który wówczas strzelił pierwszego ze swoich goli w tym spotkaniu.
Wszołek na tle silnej drużyny Premier League błyszczał. Solidnie bronił (nawet pomimo pecha w końcówce pierwszej połowy, który zakończył się najpiękniejszą w tym meczu bramką Lucasa Digne'a), a także meldował się za każdym razem w ofensywie, gdy pojawiała się okazja do szybkiej kontry. Biorąc pod uwagę wysoką intensywność meczu, było niezwykle efektowne i z pewnością widział to też selekcjoner, który już raczej nie weźmie 31-latka za prawego obrońcę, jak jego poprzednik.
Paweł Wszołek przeciwko Aston Villi strzelił drugiego gola i zaliczył szóstą asystę w siódmym meczu Ligi Konferencji (wraz z eliminacjami) w tym sezonie. Nie "punktował" jedynie w pierwszym meczu z Austrią Wiedeń (1:2), w pozostałych dawał swojej drużynie albo gola, albo asystę, co tylko podkreśla klasę tego piłkarza.
W 90. minucie zmęczonego Wszołka zastąpił na murawie Makana Baku, a 31-letni wahadłowy zebrał wielkie brawa ze strony warszawskiej publiczności. Michał Probierz z kolei pomyślą z pewnością: "Muszę cię powołać, chłopie". Bo przy obecnej formie Wszołka większą niespodzianką byłoby to, gdyby nie znalazłby się on na liście powołanych Probierza, która będzie się decydować do końca tygodnia. Przynajmniej ta szeroka, bo do tego czasu trzeba poinformować kluby o możliwości zabrania ich zawodników na październikowe zgrupowanie.