Fernando Santos nie jest już selekcjonerem reprezentacji Polski. Jego kadencja trwała bardzo krótko i nie należała do udanych. Nasza kadra drży o awans do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Niewykluczone, że drużyna będzie musiała walczyć w barażach.
Zapytaliśmy portugalskich ekspertów, jak patrzą na zamieszanie z Santosem w naszym kraju. - Wyniki waszej drużyny są zaskakujące, gdyż Polska była głównym faworytem do wygrania swojej grupy. Nie spodziewaliśmy się żadnych komplikacji - przyznaje Sport.pl Luis Cristovao, analityk piłkarski.
Polska kadra zajmuje dopiero czwarte miejsce w pięciozespołowej grupie. Za nami są jedynie Wyspy Owcze. Prowadzi Albania, dalej Czechy i Mołdawia. Nie są to rywale, z którymi Polacy powinni mieć aż tak duże problemy.
Luis Avelas z portugalskiego dziennika "Record": "Widziałem dwa ostatnie mecze polskiej kadry i dla mnie jest jasne, że zawodnicy, media i kibice chcieli innego trenera. Fernando Santos zawsze był szkoleniowcem słynącym z obrony. Nawet gdy ma bardzo mocny zespół, z wieloma świetnymi zawodnikami, preferuje podejście defensywne".
Santos nie zbudował żadnego fundamentu w naszej reprezentacji. Sergio Pires z portalu Maisfutebol zdradza, co myślą na ten temat Portugalczycy. - W Portugalii mówi się wręcz, że ostatnie wypowiedzi Roberta Lewandowskiego przesądziły o losie Fernando Santosa - mówi nam Pires.
Nasz kapitan krytykował w ostatnich wywiadach zarówno swoich kolegów, jak i postawę całej drużyny. Zarzucał zawodnikom "brak osobowości". - Dla mnie dobro kadry zawsze było najważniejsze. Moja ambicja czasami jest na tyle duża, że moje słowa odbijają się większym echem, ale to wynika z tego, że mi na tej reprezentacji zależy - mówił Lewandowski po wyjazdowym meczu z Albanią.
Dodał także: "Trzeba zdać sobie sprawę, że musimy zmienić coś, żeby ta reprezentacja zobaczyła światełko w tunelu". Portugalczycy twierdzą, że była to sugestia zmiany selekcjonera.
Cristovao nie jest zaskoczony, że trener byłych mistrzów Europy przedwcześnie odszedł z naszej kadry. - Nawet w Portugalii jego praca nie spotkała się z uznaniem opinii publicznej, ponieważ zespół grał źle. Patrząc więc na zły początek kadencji w Polsce nie mogę być zdziwiony decyzją o rozwiązaniu umowy - mówi.
Avelas idzie krok dalej - nie rozumie, dlaczego PZPN zdecydował się w ogóle na zatrudnienie Santosa. - Mamy teraz w Portugalii kilku dobrych trenerów i nie rozumiem, dlaczego wybraliście takiego szkoleniowca. Santos to bardzo dobry człowiek, bardzo religijny, ale zawsze sprawia wrażenie zdenerwowanego w trakcie gry. Piłkarze widzieli strach w jego oczach, a muszą mieć na ławce kogoś, komu będą ufać - wskazuje dziennikarz "Record".
Wielu dziennikarzy i kibiców pozostawało rozczarowanych sposobem, w jaki Fernando Santos komunikował się na konferencjach prasowych czy w (i tak nielicznych) wywiadach. Cristovao: "W naszej kadrze nigdy nie wykorzystywał konferencji do wyjaśniania swoich decyzji, zawsze bagatelizował wszelkie pytania, dzięki którym dziennikarze próbowali zrozumieć jego plan. Zatem to dla nas żadna niespodzianka, co się działo w Polsce".
Pires wskazuje na pewne wyjątki: "Podczas najważniejszych turniejów Santos czasami decydował się na rozmowy z dziennikarzami w trybie nieoficjalnym." Do takiej sytuacji nie doczekał jednak w naszej reprezentacji. Jego następca ma powalczyć o zachowanie szansy na awans na przyszłoroczne mistrzostwa Europy.
A co dalej z Fernando Santosem? - Myślę, że w Portugalii nie ma dla niego miejsca. Jego pensja jest ogromna i żadna z trzech czołowych drużyn ligowych nie będzie chciała mieć go z powrotem na ławce - mówi Cristovao. W przeszłości Portugalczyk trenował już Porto, Benfikę i Sporting.
Pires także szukałby dla Santosa kierunku poza ojczyzną. - Wierzę, że mogą pojawić się dla niego dobre oferty z Grecji lub Bliskiego Wschodu, jeśli w ogóle będzie chciał kontynuować karierę trenerską - uważa.
Skąd grecka opcja? Portugalski trener prowadził Greków jako selekcjoner w latach 2010-2014. - Nadal cieszy się tam dużym szacunkiem. Szczerze mówiąc, myślałem, że po odejściu z naszej kadry pójdzie właśnie do Grecji - kończy Pires.