Fernando Santos ponownie wzbudza w naszym kraju olbrzymie emocje. Prowadzona przez niego reprezentacja Polski w niedzielę przegrała 0:2 z Albanią, co było już trzecią porażką za kadencji Portugalczyka.
Większość ekspertów i kibiców nie tak wyobrażała sobie pracę trenera, który co miesiąc dostaje na konto aż 735 tysięcy złotych. Tyle właśnie wynosi miesięczne wynagrodzenie 68-latka. W styczniu informowaliśmy, że jego kontrakt opiewa na niecałe dwa mln euro rocznie, czyli ok. 8,8 mln zł, co czyni go najlepiej zarabiającym selekcjonerem w historii reprezentacji Polski. Mało tego - żaden z poprzednich szkoleniowców nie zarabiał choćby połowy tego, co Santos. Nawet zagraniczni. Polscy trenerzy o takich pieniądzach mogli tylko pomarzyć. Jedynie zarobki Czesława Michniewicza sięgały 200 tys. zł miesięcznie.
Zarobki ostatnich selekcjonerów reprezentacji Polski w piłce nożnej:
Fernando Santos objął stanowisko 23 stycznia 2023 r., zastępując Czesława Michniewicza. Co za tym idzie, PZPN wypłacił mu już do tej pory ponad 5 mln zł. Wydaje się to niewiarygodnie dużo, patrząc na to, że ekipa prowadzona przez Portugalczyka zdołała w tym czasie zdobyć raptem sześć punktów w tabeli grupy E eliminacji do mistrzostw Europy w Niemczech. Niewiele więc brakuje, by średnio za jeden punkt Santos otrzymywał jeden milion złotych.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Bajońskie sumy, jakie PZPN wypłaca Santosowi, robią wrażenie, ale i tak nie jest to najlepsza pod względem zarobkowym praca w karierze tego szkoleniowca. Jeszcze więcej, bo aż 2,3 mln euro rocznie, czyli ok. 10,8 mln zł zarabiał jako selekcjoner reprezentacji Portugalii. Tak szczodrzy nie byli natomiast dla niego Grecy - płacili ok. 3,7 mln zł rocznie.