Ostatnie miesiące zdecydowanie nie należą do udanych dla reprezentacji Polski. Głośne wpadki z Czechami (1:3) oraz Mołdawią (2:3) spowodowały, że nasza sytuacja w eliminacjach Euro 2024 mocno się skomplikowała. I kiedy wydawało się, że wrześniowe zgrupowanie, podczas którego zagramy z Wyspami Owczymi i Albanią poprawi nasze morale, to stało się zupełnie odwrotnie.
Piłkarze Fernando Santosa zaprezentowali się fatalnie już w czwartek, kiedy po bardzo słabym meczu pokonali Wyspy Owcze 2:0. Kibice wierzyli jednak, że mimo nie najlepszej formy uda im się odnieść zwycięstwo również w Tiranie z Albanią. Tak się jednak nie stało, a nasi piłkarze ponownie się skompromitowali, przegrywając 0:2.
Mateusz Wieteska uważa, że kluczowym momentem tego starcia była nieuznana bramka Jakuba Kiwiora. - Myślę, że po tym strzelonym golu, który nie został uznany, trochę odpuściliśmy, byliśmy mniej agresywni, mniej podchodziliśmy do przeciwnika - powiedział w wywiadzie dla Polsatu Sport.
- To my się cofnęliśmy, przez co Albańczycy utrzymywali się przy piłce na naszej połowie, czego nie chcieliśmy, bo wiedzieliśmy, że mają niezłe indywidualności z przodu. Uczulaliśmy się na to, żeby nie pozwalać im na strzały z dystansu, ale niestety do jednego strzału dopuściliśmy i wpadła bramka - kontynuował.
Wielu kibiców zarzuciło obrońcy Cagliari, który awaryjnie pojawił się na murawie w 34. minucie zastępując Jana Bednarka, że dużo lepiej mógł zachować się przy drugim golu dla Albańczyków. Co prawda najpierw zawiedli zarówno Bartosz Bereszyński, jak i Kamil Grosicki, którzy pozwolili na dośrodkowanie Ylberowi Ramadaniemu, natomiast Wieteska dziecinnie dał się ograć Mirlindowi Daku, a następnie zmienił jeszcze tor lotu piłki po uderzeniu napastnika.
- Chciałem zablokować strzał. Wydaje mi się, że mogłem znajdować się ciut bliżej napastnika i we wcześniejszym momencie wybić piłkę. Niestety później trochę niefortunna ta interwencja, ponieważ gdybym nie dotknął futbolówki, to Wojtek sparowałby ją na rzut rożny - przekazał.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Na koniec Wieteska zaznaczył, że to nie jest koniec eliminacji dla naszej kadry. - Na pewno musimy zacząć myśleć o pozytywnych scenariuszach, bo wiemy, jak wygląda tabela. Teraz niestety musimy liczyć nie tylko na nas samych, ale też na innych, żeby ktoś stracił punkty - podsumował.
Po pięciu rozegranych meczach Polska zajmuje czwarte miejsce w tabeli grupy E z dorobkiem sześciu punktów. Liderem są Albańczycy (10 pkt), którzy wyprzedzają Czechów (8 pkt). Na trzeciej lokacie plasuje się Mołdawia (8 pkt), a tabelę zamykają Wyspy Owcze (1 pkt). Gdyby Polakom ostatecznie nie udało się awansować na turniej w Niemczech przez eliminacje, to mogą to jeszcze zrobić dzięki barażom.