• Link został skopiowany

Dzień sądu Fernando Santosa. Wszystko rozstrzygnie się w samo południe

We wtorek około południa prezes PZPN Cezary Kulesza spotka się z Fernando Santosem i trudno traktować to spotkanie inaczej niż dzień sądu dla selekcjonera reprezentacji Polski. Po kolejnej koszmarnej porażce Biało-Czerwonych w eliminacjach do Euro 2024, dni, a nawet godziny Portugalczyka wydają się być policzone. - O decyzji trener dowie się jako pierwszy - mówi nam Kulesza.
Fernando Santos
Bartłomiej Kubiak/Sport.pl

W styczniu Cezary Kulesza zatrudnił najdroższego selekcjonera w historii PZPN. Fernando Santos potrafił osiągać dobre wyniki z Grecją, zdobył mistrzostwo Europy i wygrał Ligę Narodów z Portugalią - to on miał przejąć i przebudować reprezentację Biało-Czerwonych pod kątem kolejnych wielkich turniejów. 

Zobacz wideo Lewandowski obiecuje: Zrobimy wszystko. Polska czeka na nowe otwarcie

Ale kadencja 68-letniego Portugalczyka to jedna wielka porażka. Koszmar, kompromitacja i blamaż. Z sześciu meczów pod wodzą Santosa reprezentacja Polski przegrała wszystkie wyjazdowe w ramach eliminacji do Euro 2024. Najpierw, w debiucie trenera, rozpoczęła od 0:2 po trzech minutach, by ostatecznie ulec Czechom 1:3. W czerwcu to Polacy prowadzili 2:0 do przerwy w Kiszyniowie z Mołdawią, aby skompromitować się w drugiej połowie i sensacyjnie przegrać ze słabeuszem 2:3. Teraz, na kolejnym zgrupowaniu za kadencji Santosa, Biało-Czerwoni w równie słabym stylu ulegli w Tiranie Albanii 0:2. Tego obrazu nie zmieniają wymęczone wygrane z Albanią (1:0), Niemcami (1:0) oraz Wyspami Owczymi (2:0).

Bo nie chodzi jedynie o wyniki i styl gry. Santos miał mieszkać w Warszawie, obiecywał udział w rozwijaniu szkolenia i ogólnie polskiej piłki, tymczasem doświadczony Portugalczyk więcej przebywał na urlopach niż w stolicy, choć nie zdążył się napracować po podpisaniu lukratywnego kontraktu.

W przypadku pracy z reprezentacją szybko sprawił wrażenie nieprzygotowanego, który pierwsze kontakty z polską piłką miewał na zgrupowaniach, a do tej pory znał tylko nazwiska Lewandowskiego, Zielińskiego czy Szczęsnego. Nie miał pomysłu na zespół, miotał się w kwestiach personalnych, takich jak osoby Bartosza Salamona, Pawła Wszołka, Grzegorza Krychowiaka czy Kamila Grosickiego. Wszak obiecywał rewolucję i rezygnację z zasłużonych graczy, miał budować nowy, młodszy zespół, by nieoczekiwanie we wrześniu znów ich powołać. Mało tego - Krychowiak z marszu wskoczył do podstawowej jedenastki, Grosicki wszedł na boisko w obu meczach jako rezerwowy. W przypadku obu powołania i występy zupełnie nie zbiegły się z ich aktualną formą.

To koniec Fernando Santosa w reprezentacji Polski? Dzień sądu we wtorek

Czy mecz z Albanią był ostatnim Fernando Santosa w roli selekcjonera reprezentacji Polski? Po żenującym występie w Tiranie prezes PZPN Cezary Kulesza zszedł do szatni porozmawiać z drużyną. Żadnej decyzji w sprawie Santosa wówczas nie ogłaszał i, jak sam twierdził, w niedzielę jej nie podjął.

Według naszych informacji na decyzję w sprawie przyszłości selekcjonera trzeba będzie poczekać do wtorku, kiedy to w okolicach południa Kulesza ma się spotkać z portugalskim trenerem. - Chcę porozmawiać z trenerem, dowiedzieć się, jaka jest jego opinia na temat obecnej sytuacji. Do tego czasu decyzji nie będzie, a na pewno pierwszy o niej dowie się trener - powiedział nam Cezary Kulesza.

To wówczas dowiemy się, czy polska kadra będzie miała w najbliższych tygodniach nowego selekcjonera, który poprowadzi ją już w październikowych meczach eliminacyjnych z Wyspami Owczymi i Mołdawią. Choć trudno wskazać argumenty za pozostawieniem Santosa na stanowisku, skoro nawet polscy piłkarze po meczu w Tiranie chętniej niż zwykle mówili o potrzebie nowego otwarcia. 

Bo nadzieja na awans na Euro 2024 wciąż się tli - jeśli nie przez cud na finiszu eliminacji, to przez baraże, w których udział Polacy mają zapewniony ze względu na grę w dywizji A Ligi Narodów. Ale tam wcale łatwiej być nie musi, bo problemy w swoich grupach mają m.in. Włosi czy Walijczycy.

Więcej o: