Wywiad Roberta Lewandowskiego dla Eleven Sports i portalu meczyki.pl był głównym tematem w mediach w ostatnich dniach. Padało w nim mnóstwo słów krytyki pod adresem PZPN czy samej reprezentacji Polski, w której ma być zbyt mało osobowości. Pojawiło się też stwierdzenie, że Łukasz Skorupski kłamał w mediach, mówiąc o aferze premiowej. Lewandowski był później krytykowany przez wiele osób, w tym przez byłych reprezentantów Polski, takich jak Maciej Żurawski, Kamil Kosowski czy Grzegorz Lato.
Radosław Kałużny wrócił do wywiadu Lewandowskiego w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet". Były reprezentant Polski ostro skrytykował postawę napastnika Barcelony. - Zastanawiam się, czy on sam wpadł na ten pomysł, czy ktoś średnio mądry mu podpowiedział, by wrzucić granat do szamba i odkurzyć aferę z premiami, która już przyschła. Najlepszym momentem na zabranie głosu przez Roberta był ten, kiedy Łukasz Skorupski ujawnił w wywiadzie, co się działo w Katarze, jak wyglądało "dzielenie" premii, ukazał kulisy - rozpoczął.
- Z jakiego powodu Robert wówczas nie zabrał głosu, tylko siedział cicho? Mógł to przeciąć, cokolwiek wyjaśnić. Myślę, że nie uczynił tego, bo Skorupski powiedział prawdę i kapitan nie bardzo wiedział, jak tę sprawę ugryźć, rozegrać, a konkretnie - nie miał pojęcia, jak odwrócić tę historię na swoją korzyść. Najlepszym momentem na wyjaśnienie oraz zamknięcie tematu był dzień lub dwa po wywiadzie Skorupskiego. A tu po ośmiu miesiącach mamy niby jakieś wyjaśnienie, a ewidentnie bardziej ugranie czegoś na swoją korzyść - dodaje Kałużny.
W dalszej części rozmowy były gracz Wisły Kraków zasugerował, że może to być przygotowywanie gruntu pod odejście Lewandowskiego z reprezentacji. - Po tym, co naopowiadał o swoich kolegach z kadry, założę się, że przynajmniej połowie odechciało się z nim gadać. I milion rodzinnych fotek tego nie zmieni. Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Kłopotów czy jakiegoś syfu na fotce nikt nie zobaczy - podsumowuje.