Grzegorz Krychowiak od początku kadencji Fernando Santosa nie był powoływany do reprezentacji Polski. Trener powołał go na wrześniowe zgrupowanie, w dodatku wystawił go w pierwszym składzie na mecz z Wyspami Owczymi (2:0) w eliminacjach Euro 2024.
Pomocnik w 22. minucie popełnił prosty błąd techniczny, po którym rywal zabrał mu piłkę. Przez to musiał go sfaulować, za co dostał żółtą kartkę. Zagrał dosyć przeciętnie, boisko opuścił w 80. minucie. "Mimo starań tylko potwierdził, dlaczego aktualnie gra jedynie w przeciętnym zespole Saudi Pro League" - tak podsumował jego występ Jakub Seweryn ze Sport.pl.
Po zakończeniu spotkania Krychowiak pojawił się w strefie mieszanej. W rozmowie z dziennikarzami zaprzeczył, że po pierwszej połowie nastroje w polskiej szatni były złe. Przypomnijmy, że zakończyła się ona wynikiem 0:0, a piłkarze zostali bardzo mocno wygwizdani przez fanów na Stadionie Narodowym. - Wręcz przeciwnie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy zagrać ofensywniej, agresywniej w ataku i strzelić pierwszą bramkę, która pozwoli nam zupełnie otworzyć to spotkanie. Przeciwnik dobrze się bronił i dobrze przesuwał - powiedział.
33-latek skomentował także swój powrót do reprezentacji. - Zwycięski powrót. Wygraliśmy po niełatwym meczu. Ja się cieszę, że tutaj jestem i że mogę pomóc tej reprezentacji. Przyjechałem tutaj bez żadnej większej presji. Z możliwością pokazania się i czuję się dumny, szczęśliwy, że mogę tutaj być i pomóc. Cieszy mnie, że kibice doceniają moją grę, moją walkę dla reprezentacji i chcę dawać jeszcze więcej tej reprezentacji, jeśli będzie taka potrzeba - stwierdził, cytowany przez Weszło.
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Po wygranej z Wyspami Owczymi Polacy mają sześć punktów i awansowali na trzecie miejsce w grupie E. Do pierwszych Czechów tracą dwa punkty, a do drugiej Albanii punkt i to właśnie z tym rywalem w niedzielę 10 września rozegrają kolejne spotkanie. Jeśli wygrają, awansują co najmniej na drugą pozycję w tabeli, dającą awans na ME.