• Link został skopiowany

"Wstyd mi za was, naród patrzy, chociaż powalczcie". Kto zrobił Mołdawię w polskiej szatni?

Kacper Sosnowski
Skoro Robert Lewandowski zasygnalizował brak osobowości w kadrze, to postanowiliśmy sprawdzić, jak w czwartek swoją postawą pomagał kolegom w walce z Wyspami Owczymi. Mecz ze słabym rywalem jest też opowieścią o sile słowa, bo kluczowe dla losów było to, co wydarzyło się w szatni w przerwie.
)Mecz eliminacyjny ME Polska - Wyspy Owcze
Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

- Problemem jest to, że nie ma w kadrze osobowości. Nie chodzi o umiejętności piłkarskie, a graczy, którzy obudzą zespół i zainterweniują - mówił przed zgrupowaniem Robert Lewandowski w wywiadzie dla Eleven Sports i Meczyki.pl.

Zobacz wideo Szymon Borczuch: Nie przypominam sobie, żeby ktoś kiedykolwiek powiedział, że atmosfera jest zła

Młodzi z młodymi, doświadczeni ze sobą

To ciekawy wątek - zwłaszcza po tym, co wydarzyło się w meczu z Mołdawią, gdy w drugiej połowie straciliśmy, zdawało się, pewne trzy punkty. Charakteru w Kiszynowie zabrakło wszystkim, także Robertowi Lewandowskiemu. Ale od kapitana kadry dostało się równo wszystkim - i weteranom, i młodzieży.

Na ostatnim oficjalnym treningu kadry na Stadionie Narodowym dobrze było widać podział na dwa obozy. W jednym kółku ustawili się i grali ze sobą piłkarze koło dwudziestki, w drugim - starzy wyjadacze. Dołączył do nich tylko... Marcin Bułka, przez co Bartłomiej Drągowski poszedł do młodszego kółka.  

Trening kadry
Trening kadryKS


Wiadomo, że osobowości na rozgrzewce szukać trochę trudniej, ale Lewandowski starał się nawet tu dbać o mobilizację. Pokrzykiwał przy grze na małej przestrzeni. Przy strzałach na bramkę bił brawo tym, którzy strzelili gola. Niestety tych braw za wiele nie było. Ale to w teorii przecież rozgrzewka.

Tylko że sam mecz też nie okazał się spacerkiem. A piłkarze poczuli to, gdy po 20 minutach znakomitą sytuację i pierwszy celny strzał na bramkę oddali goście. A Polacy mieli problem z konstruktywnym atakiem pozycyjnym. Lewandowski czasem więc cofał się do środka, chcąc wesprzeć konstruowanie akcji od tyłu. Jeden jego ruch na wolne pole zaowocował jedną z niebezpieczniejszych akcji Polaków. To wszystko jednak jak na najsłabszego rywala w grupie el. Euro 2024 było za mało.  

Krótką przerwę w grze, gdy żółtą kartkę dostał Grzegorz Krychowiak, Lewandowski poświęcił na rozmowę z bocznymi obrońcami i skrzydłowymi. Wydawało się, że chciał, aby chętniej włączali się do ofensywnych akcji. Może bardziej ryzykowali. Gra Polaków była wolna, nudna, przewidywalna, asekuracyjna.  

Co ciekawe, jedyne akcje, które były nagradzane brawami przez kapitana i dawały realną pomoc kadrze, przeprowadzali weterani. To "Lewy" zagrał do Piotra Zielińskiego, to Bartosz Bereszyński poszukał "Zielka" na otwartej przestrzeni, to zerwał się Grzegorz Krychowiak, a dobry strzał głową oddał Arkadiusz Milik.

Moc słowa 

O tym, że przemowy czasem działają, kadra przekonała się w Mołdawii. Niestety była to przemowa, która wtedy natchnęła gospodarzy. Jak zdradził niedawno Sport.pl Michał Listkiewicz, przy prowadzeniu Polaków 2:0 do szatni Mołdawii wszedł Pavel Cebanu. To legenda tamtejszej piłki.  

- To, że nie umiecie grać w piłkę, doskonale wiem. To chociaż walczcie, bo położyliście się przed Polakami i prosicie o najniższy wymiar kary. Wstyd mi za was, naród patrzy, chociaż powalczcie - powiedział.  

W przerwie meczu z Wyspami Owczymi te słowa mogły brzmieć podobnie w naszej szatni. Czy wypowiedział je Fernando Santos, a może kapitan? Bez znaczenia, ale ktoś podobną formułkę powiedzieć musiał, bo Polacy na drugą połowę wyszli odmienieni. Pracowali dwa razy szybciej. Częściej grali na jeden kontakt. Podejmowali ryzyko. Strzelali na bramkę. Ale... czas uciekał, a piłka nie chciała wpaść do siatki.  

W 67. minucie piłkę dostał Lewandowski. Wolne pole, wymarzona sytuacja, bo przed nim było 40 metrów i bramkarz. "Lewy" biegł, biegł, i na 10. metrze wdał się w taniec z goniącymi go obrońcami. Nie oddał nawet strzału. Kibice złapali się za głowę. Jak nie on, to kto?  

I kiedy Polacy atakowali bez efektu, 18 minut przed końcem jeden z rywali dotknął piłkę ręką w polu karnym. Trochę to trwało, ale sędzia podyktował jedenastkę. Lewandowski pewnie nie podejrzewał, że takie emocje i presję wywoła karny w meczu z Wyspami Owczymi. Ale wywołał. Brak tego trafienia pachniał zbliżającą się kompromitacją. Kibice wstali, obgryzali paznokcie, ale Lewandowski zrobił to, co do niego należało. W swoim stylu, ze zwolnieniem. Stadion oszalał jakby to by gol dający prowadzenie z Francją na mundialu. Nawet kolor strojów rywali się zgadzał.  

Polska odetchnęła i grała na luzie. Ten luz zrobił się większy w 83. minucie. Znów za sprawą kapitana. Tym razem Lewandowski z rywalami w polu karnym zatańczył skutecznie i technicznym strzałem pokonał bramkarza. Wygrywamy. Plan wykonany.

Jeśli słowa czasem działają, to chyba w meczu z grupowym słabeuszem podziałały. Kto i co powiedział w szatni w przerwie? Pewnie ktoś z osobowością. Oby tych osobowości było więcej. Bez "Lewego" tej kadrze może być ciężko. Bez jego nóg, ale pewnie też słów.

Więcej o: