Kilka tygodni temu pojawiły się doniesienia, że Fernando Santos może opuścić reprezentację Polski i podjąć pracę w saudyjskim Al-Shabab. To spotkało się z bardzo negatywnym odbiorem, zwłaszcza mając na uwadze sytuację z Paulo Sousą, który pod koniec 2021 roku nagle opuścił drużynę narodową i objął Flamengo.
68-letni Portugalczyk nie zdecydował się na przyjęcie propozycji i pozostał na stanowisku w Polsce. "Mam ważny kontrakt z drużyną narodową i nic w tej sprawie się nie zmieniło. Liczę na wasze wsparcie w walce o mistrzostwa Europy!" - taką wiadomość przekazał kibicom za pośrednictwem Cezarego Kuleszy, prezesa PZPN.
Temat odejścia Santosa do Arabii wrócił przy okazji czwartkowych powołań. Szkoleniowiec po raz kolejny zdementował plotki. - Gdybym o tym myślał, to nie byłoby mnie tutaj, po prostu bym wyjechał. To dosyć oczywiste. Jeżeli tutaj jestem, to znak, że o tym nie myślałem. Powód jest bardzo prosty - nie opuszczam, nie rezygnuję, nienawidzę przegrywać. Zostałem zakontraktowany, żeby pomóc polskiej piłce i będę to robić. Nigdy nie uciekam - wyjaśnił.
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Ze słów Santosa można wywnioskować, że w tej chwili interesuje go wyłącznie praca z reprezentacją Polski. Jak na razie jego kadencję trudno uznać za wybitnie udaną. W eliminacjach Euro 2024 jego drużyna pokonała Albanię (1:0), ale przegrała z Czechami (1:3) oraz Mołdawią (2:3). Poza tym wygrała z Niemcami (1:0) w spotkaniu towarzyskim. We wrześniu czekają ją dwa bardzo ważne mecze w kwalifikacjach ME, z Wyspami Owczymi oraz Albanią.