Przed reprezentacją Polski ważny czas. Biało-Czerwoni walczą o odbudowę zaufania kibiców po czerwcowym blamażu z Mołdawią, w którym drużyna Fernando Santosa prowadziła w Kiszyniowie 2:0 do przerwy, aby ostatecznie przegrać 2:3. Nieoczekiwana porażka skomplikowała sytuację w grupie eliminacyjnej do mistrzostw Europy, które w przyszłym roku odbędą się w Niemczech.
Po trzech meczach Polska ma tylko trzy punkty i jest na przedostatnim miejscu w grupie E. Prowadzą z siedmioma punktami Czechy, o jeden mniej ma Albania, a pięć punktów, ale po czterech spotkaniach, ma Mołdawia. Bezpośredni awans na Euro wywalczą dwie najlepsze ekipy.
Piłkarze Santosa ponosząc dwie porażki w trzech meczach, do zera zminimalizowali możliwość pomyłki. 7 września o godz. 20.45 na Stadionie Narodowym zmierzą się z Wyspami Owczymi. Najbliżsi rywale mają na koncie punkt po remisie z Mołdawią. Trzy dni później reprezentację czeka trudny wyjazd do Tirany na mecz z Albanią. W 2021 r. kadra prowadzona wówczas przez Paulo Sousę wygrała tam 1:0 w kluczowym meczu o zapewnienie sobie barażów do mistrzostw świata w Katarze.
Portugalski selekcjoner zdecydował, kto będzie miał szansę na występ w tych spotkaniach.
Największym zaskoczeniem są ponowne powołania do reprezentacji Grzegorza Krychowiaka i Kamila Grosickiego. Ten pierwszy, 33-letni pomocnik, w reprezentacji wystąpił już 98 razy, ale dotychczas nie znajdował uznania w oczach Santosa - nie grał w kadrze od mundialu, od momentu, kiedy Portugalczyk zastąpił poprzedniego selekcjonera Czesława Michniewicza. W podobnej sytuacji był ostatnio 35-letni Grosicki, który w drużynie narodowej zagrał 88 razy, ale tak jak Krychowiak - nie był powoływany przez Santosa.
- Zawsze mówiłem, że nie zamykam przed nikim drzwi do reprezentacji. Powołania są realizowane w zależności od tego, co się wydarzy - mówił w czwartek selekcjoner. - Nikt nie wpływa na to, kogo powołuję, a kogo nie. To wynika z moich obserwacji ostatnich meczów i tych spotkań, które nas czekają - dodał Santos.