Kowalczyk wbija szpilkę w PZPN. "Kulesza zna trzy języki"

Czarne chmury zebrały się w ostatnim czasie nad PZPN. Po aferach związanych z meczem z Mołdawią w mediach wybuchła kolejna burza. Wszystko przez doniesienia, że Fernando Santos opuści naszą kadrę na rzecz kontraktu w Arabii Saudyjskiej. W świetle całego zamieszania Wojciech Kowalczyk ostro ocenił pracę Cezarego Kuleszy. - Zna trzy języki - powiedział.

Cała afera rozpoczęła się od informacji podanej w nocy z 22 na 23 lipca przez saudyjskiego dziennikarza. W poście na Twitterze stwierdził on, że Fernando Santos mimo obowiązującej umowy z PZPN dogadał się z Al-Shabab i na dniach ma podpisać tam kontrakt.

Zobacz wideo Fernando Santos wezwany na dywanik. Specjalne spotkanie w PZPN

Kowalczyk uderza w PZPN. "Od tego to chyba jest prezes federacji"

Głosy oburzenia słychać było zewsząd. Kibice i dziennikarze przypominali sytuację z Paulo Sousą, który właśnie w taki sposób pod koniec 2021 roku zostawił naszą reprezentację i objął brazylijskie Flamengo. PZPN musiał działać szybko, co zdecydowanie odbiło mu się czkawką. 

Rzecznik federacji, Jakub Kwiatkowski, przyznał, że nie mają w PZPN żadnej wiedzy na temat przenosin Fernando Santosa, a następnie na Twitterze odpowiadając na komentarz kibica dodał, że nikt ze związku nie może się do niego dodzwonić. Samo oświadczenie PZPN-u też pozostawiało wiele do życzenia, a polskie środowisko piłkarskie wprost nazywało je kuriozalnym.

Wizerunku nie poprawił także sekretarz generalny PZPN Łukasz Wachowski, który w rozmowie podczas specjalnego programu Kanału Sportowego nie za dobrze wypowiedział się o swoim współpracowniku, Jakubie Kwiatkowskim. - Gdzieś Kuba w ferworze walki... Ma ostatnio słabszą passę, można powiedzieć. Nawet z tym dzwonieniem za bardzo mu nie wyszło - mówił. Podczas transmisji w studiu siedział m.in. były reprezentant Polski, Wojciech Kowalczyk. Znany z ciętego języka ekspert skrytykował całe działanie federacji i stwierdził, że lepiej na stanowisku prezesa radził sobie poprzednik Kuleszy, Zbigniew Boniek

- Oni próbują ratować sytuację. Kuba Kwiatkowski się władował na minę. Łukasz Wachowski nie wiedział, jak z tego wybrnąć, ale od tego to chyba jest prezes federacji. Boniek to wychodził, rzucał tekstami, zabierał 90 proc. posiadania mikrofonu i miał wywalone - stwierdził Kowalczyk. 

Więcej podobnych treści przeczytasz na stronie Gazeta.pl 

Wówczas wtrącił się dziennikarz Weszło, Jan Mazurek. Przypomniał on, że atutem Zbigniewa Bońka było to, że władał trzema językami, natomiast Cezary Kulesza tylko jednym i to nie najlepiej. Kowalczyk od razu rzucił kąśliwy komentarz. - Jeszcze po rosyjsku i białostocku, to też trzy zna - stwierdził 39-krotny reprezentant kraju.

Więcej o: