Cezary Kulesza zmienił zdanie po kompromitacji PZPN

Kacper Sosnowski
Chociaż do tej pory komentarzy pod nazwiskiem w sprawie lotu z kadrą skazanego za korupcję Mirosława Stasiaka niemal nie było, to teraz się to zmieni. Co w najważniejszych wątkach sprawy będzie chciał przekazać Cezary Kulesza?

Po tym, jak Wirtualna Polska ujawniła, że zamieszany niegdyś w korupcję Mirosław Stasiak poleciał z reprezentacją Polski do Kiszyniowa na spotkanie z Mołdawią (2:3), w mediach zrobiło się gorąco. Szymon Jadczak zasugerował, że działacza zaprosił sam prezes Cezary Kulesza. Taką wersję przedstawił też Marek Wawrzynowski z Onetu. Tezę poparł portal Weszło, który nie podpisał publikacji nazwiskiem. Źle wyglądająca wizerunkowo sprawa jeszcze bardziej się skomplikowała, gdy PZPN wydał komunikat, w którym oznajmił, że Stasiak w samolocie znalazł się przez jednego ze sponsorów kadry.

Zobacz wideo Fernando Santos wezwany na dywanik. Specjalne spotkanie w PZPN

Błąd komunikacyjny, PZPN z dala od Stasiaka, Kulesza zmienił zdanie

W komunikacie PZPN nie podano, o jaką firmę chodzi, co mogło kierować podejrzenia na wszystkich wspierających związek. Kolejni sponsorzy w oświadczeniach odcinali się zatem od przekazywania zaproszeń dla Stasiaka. Niektórzy, jak firma Tarczyński, dodawali, że może to oznaczać koniec współpracy ze związkiem. W sobotę po południu komunikat dotyczący zaproszenia Stasiaka wydały Polskie Media Ubezpieczeniowe, Inszura.pl, które przepraszały jednocześnie za brak należytej weryfikacji tej osoby.

W całej sprawie nie było wielu wypowiedzi od przedstawicieli PZPN. Pojawiły się dwa oświadczenia, Kulesza udzielił zdawkowej wypowiedzi dla Meczyki.pl. Prezes PZPN początkowo nie chciał zabierać głosu, teraz to ma się jednak zmienić. Wkrótce ma przedstawić swoją wersję wydarzeń. Kibice będą mogli przeczytać, czy też zobaczyć, jak na sprawę patrzy prezes. O rozmowę został poproszony przez kilka redakcji - również naszą. Czekamy, czy wywiad dojdzie do skutku.

Przekaz, który dociera do nas ze strony związku, od kilku dni jest jednak jasny. PZPN przyznaje się w nim do błędu medialnego, czyli komunikacyjnego. Tego, że enigmatycznego oświadczenia z tajemniczym sponsorem być nie powinno. Działacze PZPN są teraz zgodni, że sami powinni na początku sprawy przeprosić za zaistniałą sytuację i posypać głowę popiołem.

A jeśli już po wejściu w szczegóły okazało się, że Stasiaka zaprosił konkretny sponsor, to związek zamiast enigmatycznych oświadczeń uważa, że powinien postawić mu sprawę jasno i poprosić o publiczne ustosunkowanie się do gafy. W Sport.pl pisaliśmy ostatnio, że z komunikacją w tej sprawie i obraniem właściwej reakcji były problemy. Liczono, że sprawa rozejdzie się po kościach i może to pogrążyło działaczy. Zresztą władze nie bardzo rozumiały, dlaczego mają brać na siebie coś, za co nie do końca odpowiadają. Jedna rzecz nie zmienia się od początku afery. Prezes Kulesza i najbliższe mu otoczenie kategorycznie zaprzeczają, że Stasiak znalazł się na wyprawie do Kiszyniowa na ich zaproszenie, ale przyznają, że teraz będą sprawdzać "z peselem" listę wszystkich zapraszanych przez partnerów gości.

Podawany w mediach trop, że prezesa Kuleszę o bilet dla Stasiaka poprosił Tomasz Hajto, staraliśmy się zweryfikować u źródła. - Gdy czytam to, co się pisze i jakie tworzymy insynuacje, to jest dla mnie skandaliczne. Nigdy przenigdy nie prosiłem Cezarego Kuleszy o wpisanie Mirosława Stasiaka ani kogokolwiek innego na taką listę. Mało tego, nigdy nie prosiłem go o to, żeby zabrał mnie - tak były reprezentant Polski odniósł się do sprawy w rozmowie z Jakubem Sewerynem.

Co ze sponsorami? PZPN optymistyczny

Prezes prawdopodobnie odniesie się też do obecnej sytuacji ze sponsorami. Władze PZPN wysłały do nich pisma, a sam Kulesza, według naszych informacji, osobiście rozmawiał z kilkoma firmami. Jeszcze raz przeprosił i wytłumaczył sprawę. Choć afera ze Stasiakiem głównie przez komunikat PZPN, rykoszetem uderzyła we wszystkich wspierających związek, to po tym, jak zdenerwowanie minęło, największe firmy mają nie robić nerwowych ruchów. Tłumaczenia prezesa przyjęły. Nawet najbardziej kategoryczny do tej pory Tarczyński, który zapowiedział rezygnację z przedłużenia współpracy, ma kontrakt do czerwca 2024 roku i na razie powinien go realizować. Czekamy na komentarz kilku firm w tej sprawie, choć te pewnie pojawią się po weekendzie. Sygnały ze strony PZPN-u w kwestiach sponsorów są jednak optymistyczne.

Afera z gośćmi w samolocie? PZPN zdziwiony

W kolejnych medialnych doniesieniach, które przekazał m.in. Łukasz Olkowicz ("Przegląd Sportowy"), pojawiały się też opisy samego powrotu z Kiszyniowa reprezentacyjnym samolotem. Piłkarze w drodze powrotnej do Polski mieli być "zażenowani zachowaniem gości". Wielu z nich było pod wpływem alkoholu i zaczepiało zawodników, którzy po blamażu na boisku nie byli zbyt chętni do rozmowy. Różne osoby miały też zaczepiać piłkarzy czy komentować porażkę z Mołdawią (2:3).

Według naszych informacji najwięcej tego typu zachowań zdarzało się w małej hali odlotów, gdzie tuż obok reprezentacji na swój lot czekali też kibice wracający z meczu. W samolocie, co też opisywaliśmy, zwykle pojawiają się osoby anonimowe lub, jak to usłyszeliśmy, "dziwnie wyglądające", a czasem głośne. Władze PZPN jednak mocnym opisem powrotu z Kiszyniowa są zaskoczone, podkreślają, że z gości w samolocie zdecydowaną większość stanowią ci zaproszeni przez sponsorów. Być może jest to odniesienie do opisywanego zachowania Pawła Jóźwiaka, prezesa federacji FEN, który miał się obscenicznie całować ze swą partnerką, "przechodząc obok piłkarzy". Potem ponoć pytał zawodników, jak się czują po porażce, na co dostał ripostę. Według naszych ustaleń Jóźwiak był gościem jednego z dużych sponsorów kadry (z szefem FEN nie udało się nam skontaktować).

Kilka osób za to zaprzeczyło, by podczas lotu widzieli i słyszeli, by prezes Cezary Kulesza przemawiał do piłkarzy i w większym gronie poruszał sprawę przegranego meczu.

Te rzeczy jednak wydają się wątkami pobocznymi, przy tej najważniejszej. Dlaczego wersje dotyczące genezy pojawienia się Stasiaka na wyjeździe do Kiszyniowa w niektórych mediach i w piłkarskiej siedzibie na Bitwy Warszawskiej wciąż są różne?

Więcej o: