Reprezentacja Polski rozpoczęła eliminacje do Euro 2024 od porażki 1:3 z Czechami, a następnie pokonała 1:0 Albanię. Jej trzecim rywalem była Mołdawia, teoretycznie najsłabsza drużyna w grupie E (171. miejsce w rankingu FIFA). We wtorek w Kiszyniowie na boisku niestety nie było widać różnicy klas na naszą korzyść.
W pierwszej połowie Polacy zdominowali rywala i prowadzili 2:0 po golach Arkadiusza Milika i Roberta Lewandowskiego. Po przerwie ich gra kompletnie się posypała, a rywale zdołali to wykorzystać. Obrobili straty i odnieśli sensacyjną wygraną 3:2.
Po zakończeniu meczu swoimi spostrzeżeniami podzielił się Mateusz Borek. - Po pierwsze, okazało się, że Michniewicz ma rację. 2:0 to bardzo niebezpieczny wynik. Po drugie, patrząc na obraz pierwszej połowy, należy wyjątkowo żałować, że nie zamknęliśmy tego meczu trzecią albo czwartą bramką. Ten gol kontaktowy napędził drużynę mołdawską, a zespół polski wprowadził na początku w stan niedowierzania, a potem paniki, niemożności, strachu, bojaźni. Potem były dwie - trzy minuty, gdy wydawało się, że wstajemy z kolan, że to się dramatycznie nie skończy - ocenił na antenie Kanału Sportowego.
Dziennikarz zwrócił uwagę, że Fernando Santos także nie potrafił zrozumieć, jak doszło do tej porażki. - Patrzyłem po meczu na udzielającego wywiadu Santosa. Ten facet nie wiedział, co się stało. Mówił wprost, że nie potrafi znaleźć wytłumaczenia, dlaczego ten mecz tak wyglądał w drugiej połowie i skończył się takim, a nie innym wynikiem - powiedział.
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Zdaniem Borka niektórzy zawodnicy reprezentacji wyglądali w tym meczu bardzo słabo, również pod względem fizycznym. - Przy wszystkich tych błędach, które się zdarzyły, a także kosmicznym, bolesnym i popapranym scenariuszu, to myślę, że paru zawodników po 60. minucie u nas "umarło", nie mieli siły na normalną rywalizację. Kilku z nich na pewno zagrało poniżej swoich możliwości - stwierdził.
Po trzech z ośmiu spotkań eliminacyjnych Polska ma w dorobku zaledwie trzy punkty i zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. A przecież czeka ją jeszcze kilka wymagających spotkań. - Mam obawy dotyczące ewentualnego awansu na mistrzostwa Europy. Jeśli przegrywamy z Mołdawią po katastrofie w drugiej połowie, to dlaczego mam się nie obawiać napędzonej u siebie reprezentacji Albanii. To zespół trzy półki lepszy od Mołdawii. Nie widzę powodu do buty, arogancji, przeświadczenia, że pojedziemy na luzie do Tirany i ogramy gospodarzy - przyznał Borek. - Wracamy do domu z głową w kolanach, z poczuciem wstydu. Jest to jednak obciach pojechać do Kiszyniowa, wygrywać 2:0 i ostatecznie przegrać mecz - podsumował.