W niewielkiej sali gimnastycznej, ze starym parkietem i na zaimprowizowanym podeście. To tutaj w poniedziałek, dzień przed meczem z Mołdawią, z dziennikarzami spotkał się Fernando Santos i bohater piątkowego meczu z Niemcami (1:0) - Wojciech Szczęsny.
Najpierw pytania zadawali dziennikarze z Mołdawii. - Przepraszam, ale nie rozumiem - skrzywił się Fernando Santos. A później, gdy pytania zadawali już polscy dziennikarze, selekcjoner nadal się krzywił i zgłaszał problemy z tłumaczeniem. - Na pewno to będzie trudne spotkanie - w końcu odpowiedział.
- Mołdawia to rywal, który spróbuje nas zaskoczyć. W trzech ostatnich meczach - z Wyspami Owczymi (0:0), Czechami (0:0) i Albanią (0:2) - pokazał się z niezłej strony. To dobrze zorganizowany zespół, który pracuje na całym boisku. Poza tym nie uważam, że w futbolu można mówić, że ktoś jest faworytem. Nie ma czegoś takiego jak faworyt. Gdy rozpoczyna się mecz, obie drużyny mają takie same szanse - dodał Santos.
"Szacunek" i "odpowiednie podejście" - to były dwa zwroty, które portugalski selekcjoner powtarzał na poniedziałkowej konferencji prasowej. - Musimy być skoncentrowani. Najważniejsze będzie odpowiednie podejście. Jeżeli zabraknie nam szacunku do rywali, będziemy mieli kłopoty. Musimy podejść do tego spotkania w ten sam sposób, jak kilka dni temu do rywalizacji z Niemcami - podkreślał Santos.
Portugalczyk zdradził również, co do tej pory mu się nie zdarzało, że we wtorek w bramce stanie Wojciech Szczęsny. - Nie ma powodu do zmiany. Jeżeli nic nie wydarzy się na treningu, Wojtek będzie grał od pierwszej minuty - powiedział Santos. Początek meczu Mołdawia - Polska we wtorek o 20.45.