"Chciałem kupić bilety na mecz Polska - Niemcy na Stadionie Narodowym w Warszawie, ale odkryłem, że aby to zrobić, trzeba być obywatelem Polski. Czy to dyskryminacja?" - zapytał jeden z członków facebookowej grupy Emigranci w Warszawie. Internauta do wpisu zamieścił screen ze strony Łączy Nas Piłka, gdzie pojawił się komunikat, że bilety na towarzyskie spotkanie Polska - Niemcy są dostępne tylko dla obywateli Rzeczpospolitej Polskiej.
Od razu na forum posypały się odpowiedzi od innych internautów - m.in. że to nie jest kwestia dyskryminacji, a po prostu obaw o bezpieczeństwo. "Wyobraź sobie, że jesteś pośród polskich kibiców, Niemcy strzelają gola, którego przypadkowo świętujesz. Jak myślisz, ile czasu zajmie ochronie dotarcie do ciebie pośród pijanych, rasistowskich lub po prostu wściekłych kibiców?" - zapytał jeden z forumowiczów. A drugi w kolejnym wpisie dodał, że chodzi tylko o to, że polscy kibice mogą kupować bilety w pierwszej kolejności i stąd właśnie taki komunikat.
Dyskusja na Facebooku była żywa, ale w końcu dodawanie komentarzy zostało wyłączone przez internautę, który założył ten wątek. Zanim jednak to zrobił, skontaktowaliśmy się w tej sprawie z PZPN. - Każdy cudzoziemiec może kupić bilet na mecze reprezentacji Polski - powiedział nam rzecznik kadry Jakub Kwiatkowski i doprecyzował, że bilety na towarzyskie spotkanie z Niemcami, które 16 czerwca rozegrane zostanie na Stadionie Narodowym w Warszawie, faktycznie są niedostępne na stronie Łączy nas Piłka dla obcokrajowców, ale tylko narodowości niemieckiej.
To akurat standardowa praktyka - także na stadionach w innych krajach, gdzie reprezentacja Polski rozgrywa wyjazdowe spotkania. Z reguły w takich przypadkach federacji gości - czyli w tym przypadku PZPN - przysługuje konkretna pula biletów, która wynosi pięć procent pojemności danego stadionu. I to od PZPN, który wtedy odpowiada za dystrybucję biletów, zależy, czy wykorzysta wszystkie wejściówki, czy tylko ich część.
Z reguły - a przynajmniej w przypadku PZPN i kibiców reprezentacji Polski - wykorzystywane są wszystkie bilety. Ale to wcale nie oznacza, że ich liczba jest wystarczająca. Tak było choćby ostatnio w Pradze, gdzie wielu Polaków chciało pojawić się na marcowym meczu z Czechami (1:3), który otwierał eliminacje do przyszłorocznego Euro, ale gospodarze poza obligatoryjnie przekazaną pulą biletów na sektor gości blokowali im wejście na neutralne sektory. Z perspektywy Czechów wydaje się to zrozumiałe, że woleli sprzedać te wejściówki swoim kibicom, a nie Polakom.
Tak samo jest teraz w przypadku meczu z Niemcami, ale blokada dotyczy tylko kibiców narodowości niemieckiej, którzy mogą kupować bilety na czerwcowe spotkanie za pośrednictwem swojej federacji (DFB). Kibice z innych krajów, którzy chcą kupić bilet na Łączy na Piłka, nie powinni mieć problemów z kupieniem wejściówek na neutralne sektory. W przypadku nieposiadania numeru PESEL muszą po prostu we wniosku - co reguluje ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych - podać rodzaj, serię i numer dokumentu (najczęściej paszportu), który potwierdza tożsamość kibica.
Informacja o tym pojawia się zresztą już na samym wstępie rejestracji do systemu biletowego Łączy Nas Piłka, gdzie po wpisaniu swojego imienia i nazwiska kolejną rubryką jest obywatelstwo. Po zaznaczeniu innego niż polskie od razu wyskakują następne okienka: "numer dokumentu tożsamości" i "skan dokumentu tożsamości". - To nie jest prawda, że kibice innej narodowości niż polska nie mogą nabywać biletów na spotkanie z Niemcami. Co prawda nie zostało ich już zbyt wiele, ale zapraszamy wszystkich - zaznacza wyraźnie Kwiatkowski.
- Ważny jest nie mecz z Niemcami, a ten z Mołdawią. W porządku: to spotkanie zaplanowano, zanim zostałem selekcjonerem, i nic z tym nie można zrobić. Szanuję to, ale jeżeli teraz zostałbym zapytany, czy mamy rozegrać ten mecz, odpowiedziałbym, że nie. To nie jest mi potrzebne. Powtarzam: ważny jest mecz z Mołdawią [20 czerwca, w Kiszyniowie, w ramach eliminacji do Euro 2024], bo za starcie z Niemcami nie dostaniemy punktów - powiedział pod koniec kwietnia Fernando Santos w rozmowie z dziennikarzem TVP Sport Jackiem Kurowskim.
Później selekcjoner wycofywał się z tych słów. Razem z PZPN, który w swoich mediach społecznościowych zamieścił inną wypowiedź Portugalczyka. Tym razem dla Polskiej Agencji Prasowej, gdzie Santos powtórzył to, co mówił w TVP, czyli że mecz z Niemcami został zaplanowany w momencie, kiedy nie był jeszcze selekcjonerem, ale Portugalczyk wyraźnie dodał, że w 100 proc. respektuje decyzję federacji.
- Po pierwsze, kiedy zakładamy koszulkę z godłem, reprezentujemy kraj i musimy dać z siebie maksimum. Dlatego podejdziemy do tego meczu z nastawieniem, żeby wygrać. Po drugie, nie lubię, wręcz nienawidzę przegrywać. Dla mnie nie ma meczów mniej lub bardziej oficjalnych, są tylko takie, w których reprezentuje się kraj - powiedział Santos o najbliższym meczu z Niemcami.
Polska ostatni raz z Niemcami grała podczas Euro 2016. Starcie w fazie grupowej na turnieju we Francji zakończyło się bezbramkowym remisem. Ostatni raz obie drużyny w Polsce spotkały się w październiku 2014 roku. To było historyczne spotkanie dla reprezentacji Polski - prowadzonej wówczas przez Adama Nawałkę - wygrane 2:0 po bramkach Arkadiusza Milika i Sebastiana Mili. I jak na razie nasze jedyne zwycięstwo z Niemcami. Kolejny mecz 16 czerwca. Tym razem towarzyski, ale znowu - jak w 2014 r. - na Stadionie Narodowym. Początek spotkania o 20:45.