Fernando Santos we wtorek ogłosił powołania na czerwcowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Rywalami biało-czerwonych będą: Niemcy (16.06, mecz towarzyski) i Mołdawia (20.06, el. Euro). Selekcjoner nie ukrywa, że to ten drugi mecz będzie dla niego ważniejszy i całe zgrupowanie będzie podporządkowane wyjazdowi do Mołdawii. Oficjalnie zgrupowanie kadry wystartuje 12 czerwca, ale Portugalczyk zaprasza piłkarzy do Warszawy już 5 czerwca.
- Jesteśmy w kontakcie z zawodnikami. Chcielibyśmy, żeby część piłkarzy rozpoczęła treningi już 5 czerwca. Oczywiście kluby mogą nam odmówić, ale wierzę, że sami gracze pomogą wywrzeć na nich pewną presję. To im powinno na tym najbardziej zależeć. Stwarzamy zawodnikom warunki do treningu i nadrobienia pewnych zaległości, bo z doświadczenia wiem, jak trudno jest wskoczyć na najwyższy poziom po dłużej przerwie - apelował Santos.
Był stanowczy i podkreślał, że kieruje się wyłącznie dobrem reprezentacji. - Taka jest moja rola. Chcę jak najlepiej przygotować zespół do meczu z Mołdawią, nie możemy go lekceważyć. To nie będzie klasyczne zgrupowanie, chcę żeby piłkarze najpierw poczuli boisko, furtka jest otwarta. Mam nadzieję, że skorzystają z tej opcji. Nie mogę oczywiście nikogo zmusić, ale liczę na to, że zawodnicy zrozumieją moją decyzję. Sam mógłbym w tym czasie siedzieć w domu, albo podróżować po Polsce i zwiedzać ten piękny kraj, ale nie na tym polega moja praca. Moim zadaniem jest jak najlepsze przygotowanie drużyny do rywalizacji - tłumaczył.
Poza zawodnikami, którzy dostali powołanie na zgrupowanie, na dodatkowych treningach mają stawić się też młodzi piłkarze z ekstraklasy. Portal meczyki.pl poinformował, że wśród nich są m.in.: Ariel Mosór i Arkadiusz Pyrka z Piasta Gliwice, Michał Rakoczy z Cracovii, Kajetan Szmyt z Warty Poznań, Miłosz Matysik z Jagiellonii Białystok i Gabriel Kobylak z Radomiaka Radom. Santos chciałby też zobaczyć w akcji Kacpra Tobiasz z Legii Warszawa, Filipa Marchwińskiego z Lecha Poznań czy Bartłomieja Kłudkę z Zagłębia Lubin, ale kluby nie chcą ich puścić. Mają do tego prawo, nie chcą ryzykować kontuzji i tłumaczą, że zawodnicy muszą odpocząć po wyczerpującym sezonie i przygotować się do kolejnych rozgrywek.