Za niespełna cztery tygodnie, 20 czerwca, reprezentacja Polski rozegra kolejne spotkanie w eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Zmierzymy się na wyjeździe z Mołdawią. Cztery dni wcześniej Polacy zagrają na Stadionie Narodowym z Niemcami. Będzie to pożegnalny mecz byłego kapitana Jakuba Błaszczykowskiego. Zwolennikiem tego pomysłu nie był jednak selekcjoner kadry, który z tego powodu został skrytykowany przez Mateusza Święcickiego.
Kilka tygodni temu Fernando Santos udzielił obszernego wywiadu dla TVP Sport, w którym przekazał, że nie zgodziłby się na spotkanie z Niemcami, gdyby zapytano go o zdanie. Niechętnie podszedł również do tematu wprowadzenia na boisko Błaszczykowskiego, ale ostatecznie zgodził się na ten pomysł.
Opór portugalskiego trenera nie spodobał się dziennikarzowi Mateuszowi Święcickiemu, który poruszył ten wątek w programie "Pogadajmy o piłce" na kanale Meczyków. - Na początku [Santos - przyp. red.] mówi, że ten mecz jest nieważny, a później problemem jest dla niego jedna zmiana. Z całym szacunkiem, ale Fernando Santos nie zrobił nic dla polskiej piłki, a Jakub Błaszczykowski zrobił bardzo dużo - zakomunikował.
Więcej podobnych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Błaszczykowskiemu rzekomo marzy się, aby wystąpić w tym meczu 16 minut ze względu na numer, z jakim występował w barwach narodowych. Piłkarz ma rozpocząć spotkanie w podstawowym składzie, aby po raz ostatni usłyszeć hymn z perspektywy murawy.
- Bardzo dobrze. I nawet gdyby Santos nie chciał go wystawić, to powinniśmy sami to zorganizować i sami go wystawić. Nie będzie nam Fernando Santos mówił, jak my mamy żegnać nasze legendy. Musimy szanować ludzi, którzy stworzyli wiele niezapomnianych momentów - dodał Święcicki.
Dziennikarz Tomasz Włodarczyk przekazał również podczas programu, że władze PZPN-u, aby nie utrudniać pracy selekcjonerowi, prosiły nawet europejskich przedstawicieli o zezwolenie na dodatkową zmianę. Przepisy jednak na to nie pozwalają. Jeśli zdecydowano by się na taki pomysł, to mecz nie byłby spotkaniem oficjalnym. - Doszło do takiej sytuacji, że władze Polskiego Związku Piłki Nożnej starały się nawet w FIFA, czy UEFA, aby dołożyć Fernando Santosowi zmianę. Portugalczyk był taki uparty w swoim postanowieniu - podsumował.