To była 41. minuta. Sporting akurat szykował się do rzutu rożnego, ale wtedy Wojciech Szczęsny oparł się na kolanach i zaczął ciężko oddychać. Podszedł do niego Manuel Locatelli, Arkadiusz Milik i inni koledzy z zespołu, którzy już po chwili pokazywali w kierunku ławki rezerwowych, że potrzebna będzie zmiana. Po kilku minutach miejsce Szczęsnego w bramce zajął Mattia Perin.
Jeszcze w trakcie spotkania włoski dziennikarz Romeo Agresti zajmujący się na co dzień Juventusem przekazał, że Szczęsny miał palpitacje serca. "Bezpośrednio po zmianie przeprowadzono kontrolę EKG w centrum medycznym stadionu: wszystko jest w porządku" - uspokoił Agresti na Twitterze.
Po meczu głos zabrał też Szczęsny. Przekonywał, że nic mu nie jest. W swoim stylu żartował i bagatelizował całe zajście, mówiąc, że to dobrze, iż Perrin wszedł na boisko, bo po pierwsze on sam był zmęczony, a po drugie jego zmiennik dobrze wyglądał na treningach, co potwierdził także w czwartkowym meczu ze Sportingiem, kiedy popisywał się znakomitymi interwencjami.
- Włosi na pewno tego nie zbagatelizują, bo do takich spraw podchodzą bardzo poważnie, rygorystycznie. Mają wszelkie badania posunięte do granic możliwości, więc na pewno przebadają Wojtka od stóp do głów - mówi Sport.pl kardiolog sportowy Łukasz Małek.
I tłumaczy: - W pierwszej kolejności trzeba wykluczyć ryzyko kardiologiczne. Sportowcy regularnie są pod tym kątem badani, więc na pewno klubowi specjaliści zapoznają się z dokumentacją i powtórzą nie tylko EKG, ale też echo serca, badanie rytmu serca czy badania krwi.
Małek zaznacza, że wciąż nie znamy wielu szczegółów sprawy. - Rozumiem, że przyczyna jest nieznana albo po prostu nie została podana do publicznej wiadomości. Możemy tylko domniemywać, że to nie był żaden uraz - kontuzja czy inne uderzenie. A także zakładać, że to nie był zwyczajny ból, skoro doprowadził do zmiany. I że to niekoniecznie musi być serce, bo Wojtek złapał się za klatkę piersiową, więc to mogą być płuca, ale też kręgosłup czy po prostu jakaś infekcja - wymienia.
Po tym zdarzeniu od razu pojawiły się skojarzenia z historią Christiana Eriksena. Sytuacja Szczęsnego na szczęście nie była tak dramatyczna, jak w przypadku Duńczyka, który podczas meczu z Finlandią na Euro 2020 nieruchomo leżał na murawie, bo jego serce przestało bić, a koledzy z drużyny, kiedy był reanimowany, zasłaniali go przed kamerami, by zapewnić choć odrobinę intymności.
- Tego typu wypadki w sporcie niestety przytrafiają się od zawsze. Nie chcę mówić, że przypadek Eriksena był najbardziej medialny, ale na pewno najbardziej spektakularny. Zdarzył się na dużej imprezie, którą obserwował cały świat, a przy tym to było skrajne wydarzenie, bo na boisku doszło też do zatrzymania krążenia - zauważa Małek.
- Na pewno przypadek Eriksena wpłynął na świadomość sportowców. Nawet nie tyle wyostrzył czujność na poziomie zawodowym, ile amatorskim. Choć na poziomie zawodowym też kontrole ostatnio są coraz bardziej drobiazgowe. We Włoszech na pewno. Przykłada się do nich dużą wagę, by uniknąć takich sytuacji, jak choćby ta z kapitanem Fiorentiny Davide Astorim, która kilka lat temu skończyła się tragedią. Dlatego wierzę, że Wojtek zostanie dobrze przebadany. Ja sam na pewno też będę to śledził, bo jak mówię, niekoniecznie to musi być problem związany z sercem - kończy Małek.