Reprezentacja Polski rozpoczęła eliminacje do Euro 2024 od falstartu. Po katastrofalnym początku w Pradze z Czechami (1:3) humory nieco poprawiło nam zwycięstwo na PGE Narodowym z Albanią 1:0. Jedyną bramkę zdobył nieoczywisty bohater tej drużyny - Karol Świderski. W obecnej sytuacji jego pozycja w zespole może wzrosnąć.
Na ten moment nowy szkoleniowiec Polaków Fernando Santos ma spory problem z obsadą pozycji napastnika. Zupełnie nieskuteczny od dłuższego czasu jest Krzysztof Piątek, Arkadiusz Milik dopiero wraca do formy po kontuzji, Adam Buksa wciąż jest kontuzjowany, a ostatnio rozczarowuje nawet Robert Lewandowski.
Świderski doskonale zdaje sobie z tego sprawę. - Selekcjoner na pewno będzie miał ból głowy, kogo powołać. Później zawsze są spekulacje - ten jedzie, tamten nie jedzie; ten strzela, tamten nie strzela. Nie chciałbym być w skórze selekcjonera i wybierać na czerwcowe powołania - mówił 26-latek w rozmowie z Romanem Kołtoniem na kanale "Prawda Futbolu" w serwisie YouTube.
Napastnik Charlotte FC w reprezentacji zbudował już pewną markę. W 21 meczach zgromadził dziewięć bramek. W klubie jednak rozczarowuje. W niedzielę zdobył dopiero swojego pierwszego gola w tym sezonie w przegranym 1:3 spotkaniu z Realem Salt Lake City. Mimo to wierzy, że przepustkę na czerwcowe zgrupowanie zapewni mu gol na wagę zwycięstwa z Albanią. - Na czerwiec mogę być spokojniejszy. Śmieję się, ale wiem, że trzeba dawać jakieś liczby w klubie i zasuwać, żeby się znaleźć w kadrze, ale ta ostatnia bramka może mi da jakiś tam kredycik zaufania u selekcjonera - stwierdził Świderski.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Na czerwcowe zgrupowanie zaplanowany jest tylko jeden mecz Polaków w ramach eliminacji do Euro 2024. 20 czerwca zmierzymy się na wyjeździe z Mołdawią. Cztery dni wcześniej ma również odbyć się mecz towarzyski, najprawdopodobniej z Niemcami.