Polscy piłkarze pokazali klasę. "Ten mikrofon wygląda jak do podsłuchiwania"

Dawid Szymczak
- Spełniło się moje marzenie. Jestem pierwszy raz na meczu reprezentacji jako dziennikarz i zrobiłem wywiady z Lewandowskim i Szczęsnym. Kiedyś nawet mi się śniło, że rozmawiam z Lewym. Teraz to się wydarzyło naprawdę - mówi Sport.pl Adam Sadowiak, dziennikarz poruszający się na wózku, który po meczu z Albanią przyciągnął uwagę gwiazd reprezentacji Polski.

Lewandowski udzielił już kilku wywiadów i maszerował prosto do autobusu. Ale nagle się zatrzymał, pochylił nad barierką oddzielającą go od dziennikarzy i znalazł kilka minut na jeszcze jedną rozmowę. Właściwie - w cztery oczy z Adamem Sadowiakiem, 36-letnim dziennikarzem TVP Łódź, który debiutował w tej roli na meczu reprezentacji Polski. Mikrofon trzymał jego opiekun Marcin Błaszczyk, bo Adam od urodzenia porusza się na wózku.

Zobacz wideo Santos: Chcę wygrać wszystko! Nie przyjechałem do Polski, by przegrywać

Chwilę wcześniej rozmawiał z Wojciechem Szczęsnym. On akurat mały mikrofon trzymał sam. - Wojtek błyskawicznie skrócił dystans, przełamał wszelkie bariery. Ludzie różnie podchodzą do osób niepełnosprawnych, często są nienaturalni i skrępowani. On oparł się o tę metalową barierkę, jedyną, jaka została między nim a Adamem, zażartował, że ten mikrofon, który mieliśmy, bardziej wygląda jak do podsłuchiwania, a później odpowiadał na każde pytanie. Na koniec zrobił sobie z Adamem zdjęcie i poszedł - opowiada Marcin Błaszczyk. 

- Niesamowite doświadczenie. Spełniło się jedno z moich marzeń. Jestem pierwszy raz na meczu reprezentacji jako dziennikarz i zrobiłem wywiady z Robertem Lewandowskim i Wojciechem Szczęsnym. Umówmy się: gwiazdami piłki, czołowymi piłkarzami reprezentacji - mówi Sadowiak. - Uważam, że nie ma barier, trzeba próbować wszystkiego, o czym się marzy. Być na meczu kadry jako dziennikarz, przeprowadzać później wywiady. No coś pięknego! - dodaje.

PZPN uczy się współpracy z osobami z niepełnosprawnościami. Adam pisał z laptopem na kolanach

- Miałem być napastnikiem i strzelać gole, ale z tym akurat byłoby mi trudno - uśmiecha się Adam, który urodził się z czterokończynowym porażeniem mózgowym. - Wózek jest ze mną od początku, więc miałem czas, żeby się przyzwyczaić i nauczyć z nim żyć. Piłka była moją pasją od zawsze, a przygoda dziennikarska zaczęła się od matury. Ukończyłem liceum dla dorosłych i jako temat mojej prezentacji wybrałem scharakteryzowanie języka komentatorów sportowych. Dobrze mi poszło, uzyskałem ponad 80 proc. i poszedłem tym tropem. Pisałem dla różnych portali, głównie z wiązanych z Widzewem, któremu kibicuję, a później komentowałem mecze w internetowym radiu. Dzisiaj jestem w TVP Łódź, gdzie piszę teksty, i w Radiu Widzew, w którym głównie tworzymy podcasty - opowiada. 

- Na meczu reprezentacji byłem pierwszy raz. Nie było łatwo, bo nie miałem miejsca przy stoliku, więc opisywałem mecz z laptopem na kolanach, a Marcin, mój opiekun, w ogóle nie miał przyznanego miejsca, więc oglądał ten mecz na stojąco. Poniekąd rozumiem PZPN, bo mogli być zaskoczeni, że osoba niepełnosprawna pojawia się na meczu z dziennikarską akredytacją. Moje mięśnie są spastyczne, ich praca jest zaburzona, więc było ryzyko, że ten laptop po prostu mi spadnie. Ale jakoś udało się napisać relację, a pracownicy federacji zapewniali, że wciąż się uczą współpracy z osobami niepełnosprawnymi i na pewno naprawią błędy przed kolejnym meczem - mówi.

Marcin dodaje, że na polskich stadionach przybywa udogodnień dla osób z niepełnosprawnościami, ale do zrobienia wciąż jest sporo. Dużo jest schodów, brakuje podjazdów. - Adaś schudł, więc teraz jest mi trochę łatwiej go przenosić, ale i tak kosztuje to sporo wysiłku. Trzeba się nadźwigać: z wózka na krzesło, z powrotem, później to samo w hotelu, w ubikacji, w samochodzie. Ale łączy nas ta sama pasja do piłki. Razem przeżywamy te przygody, więc z przyjemnością pomagam mu się realizować. Świetnie było go dzisiaj obserwować w akcji - przyznaje z dumą. 

"Chcę pojechać na mundial albo Euro" 

Sześć lat temu poznali się na meczach Widzewa Łódź, któremu obaj kibicują. Dzisiaj obaj nie mają wątpliwości, że poza miłością do piłki łączy ich przyjaźń. - Adam musiał się przede mną odkryć, skoro miałem się nim opiekować. Nie mógł się wstydzić. Normalne dla mnie jest to, że potrzebuje mojej pomocy w różnych sytuacjach. Mamy też wspólny cel: stworzenie kiedyś grupy niepełnosprawnych kibiców Widzewa. Ale nie jest to proste - przyznaje Marcin.

- A mój cel to wyjazd na wielką imprezę. Mundial, Euro… Następne mistrzostwa będą w Niemczech, więc niedaleko. Niech się tam najpierw dostanie Polska, a ja już jakoś za nimi pojadę - dodaje Adam, który już dzień po meczu miał zaplanowany kurs na stadionowego spikera. - Kolejne świetne przeżycie. Byłem tuż przy murawie Narodowego, mogłem usłyszeć się w głośnikach. Podoba mi się to. Kolejna zajawka - uśmiecha się.

Więcej o:
Copyright © Agora SA