Lewandowski udzielił już kilku wywiadów i maszerował prosto do autobusu. Ale nagle się zatrzymał, pochylił nad barierką oddzielającą go od dziennikarzy i znalazł kilka minut na jeszcze jedną rozmowę. Właściwie - w cztery oczy z Adamem Sadowiakiem, 36-letnim dziennikarzem TVP Łódź, który debiutował w tej roli na meczu reprezentacji Polski. Mikrofon trzymał jego opiekun Marcin Błaszczyk, bo Adam od urodzenia porusza się na wózku.
Chwilę wcześniej rozmawiał z Wojciechem Szczęsnym. On akurat mały mikrofon trzymał sam. - Wojtek błyskawicznie skrócił dystans, przełamał wszelkie bariery. Ludzie różnie podchodzą do osób niepełnosprawnych, często są nienaturalni i skrępowani. On oparł się o tę metalową barierkę, jedyną, jaka została między nim a Adamem, zażartował, że ten mikrofon, który mieliśmy, bardziej wygląda jak do podsłuchiwania, a później odpowiadał na każde pytanie. Na koniec zrobił sobie z Adamem zdjęcie i poszedł - opowiada Marcin Błaszczyk.
- Niesamowite doświadczenie. Spełniło się jedno z moich marzeń. Jestem pierwszy raz na meczu reprezentacji jako dziennikarz i zrobiłem wywiady z Robertem Lewandowskim i Wojciechem Szczęsnym. Umówmy się: gwiazdami piłki, czołowymi piłkarzami reprezentacji - mówi Sadowiak. - Uważam, że nie ma barier, trzeba próbować wszystkiego, o czym się marzy. Być na meczu kadry jako dziennikarz, przeprowadzać później wywiady. No coś pięknego! - dodaje.
- Miałem być napastnikiem i strzelać gole, ale z tym akurat byłoby mi trudno - uśmiecha się Adam, który urodził się z czterokończynowym porażeniem mózgowym. - Wózek jest ze mną od początku, więc miałem czas, żeby się przyzwyczaić i nauczyć z nim żyć. Piłka była moją pasją od zawsze, a przygoda dziennikarska zaczęła się od matury. Ukończyłem liceum dla dorosłych i jako temat mojej prezentacji wybrałem scharakteryzowanie języka komentatorów sportowych. Dobrze mi poszło, uzyskałem ponad 80 proc. i poszedłem tym tropem. Pisałem dla różnych portali, głównie z wiązanych z Widzewem, któremu kibicuję, a później komentowałem mecze w internetowym radiu. Dzisiaj jestem w TVP Łódź, gdzie piszę teksty, i w Radiu Widzew, w którym głównie tworzymy podcasty - opowiada.
- Na meczu reprezentacji byłem pierwszy raz. Nie było łatwo, bo nie miałem miejsca przy stoliku, więc opisywałem mecz z laptopem na kolanach, a Marcin, mój opiekun, w ogóle nie miał przyznanego miejsca, więc oglądał ten mecz na stojąco. Poniekąd rozumiem PZPN, bo mogli być zaskoczeni, że osoba niepełnosprawna pojawia się na meczu z dziennikarską akredytacją. Moje mięśnie są spastyczne, ich praca jest zaburzona, więc było ryzyko, że ten laptop po prostu mi spadnie. Ale jakoś udało się napisać relację, a pracownicy federacji zapewniali, że wciąż się uczą współpracy z osobami niepełnosprawnymi i na pewno naprawią błędy przed kolejnym meczem - mówi.
Marcin dodaje, że na polskich stadionach przybywa udogodnień dla osób z niepełnosprawnościami, ale do zrobienia wciąż jest sporo. Dużo jest schodów, brakuje podjazdów. - Adaś schudł, więc teraz jest mi trochę łatwiej go przenosić, ale i tak kosztuje to sporo wysiłku. Trzeba się nadźwigać: z wózka na krzesło, z powrotem, później to samo w hotelu, w ubikacji, w samochodzie. Ale łączy nas ta sama pasja do piłki. Razem przeżywamy te przygody, więc z przyjemnością pomagam mu się realizować. Świetnie było go dzisiaj obserwować w akcji - przyznaje z dumą.
Sześć lat temu poznali się na meczach Widzewa Łódź, któremu obaj kibicują. Dzisiaj obaj nie mają wątpliwości, że poza miłością do piłki łączy ich przyjaźń. - Adam musiał się przede mną odkryć, skoro miałem się nim opiekować. Nie mógł się wstydzić. Normalne dla mnie jest to, że potrzebuje mojej pomocy w różnych sytuacjach. Mamy też wspólny cel: stworzenie kiedyś grupy niepełnosprawnych kibiców Widzewa. Ale nie jest to proste - przyznaje Marcin.
- A mój cel to wyjazd na wielką imprezę. Mundial, Euro… Następne mistrzostwa będą w Niemczech, więc niedaleko. Niech się tam najpierw dostanie Polska, a ja już jakoś za nimi pojadę - dodaje Adam, który już dzień po meczu miał zaplanowany kurs na stadionowego spikera. - Kolejne świetne przeżycie. Byłem tuż przy murawie Narodowego, mogłem usłyszeć się w głośnikach. Podoba mi się to. Kolejna zajawka - uśmiecha się.