Wojciech Szczęsny: 4. Gdyby w Pradze bronił gorzej, mogliśmy przegrać wyżej niż 1:3. W poniedziałek na Stadionie Narodowym nie miał tyle pracy, ale przed przerwą raz musiał się wykazać - w 22. minucie, gdy wybił piłkę na rzut rożny po mocnym strzale Sokola Cikalleshiego. Do tego duży plus za dwie interwencje z początku drugiej połowy, kiedy najpierw obronił strzał Myrto Uzuniego, a po chwili Jasira Asaniego.
Jan Bednarek: 3. W 26. minucie posłał dokładne kilkudziesięciometrowe podanie do Nicoli Zalewskiego. I to w zasadzie byłoby tyle, jeśli chodzi o jego efektowne zagrania do przodu. Ale Bednarek nie jest od tego. W obronie ustawiał się nieźle. Co prawda w wyprowadzaniu piłki czasem się mylił - podawał niedokładnie: albo za lekko, albo za mocno - czasami w polu karnym też był spóźniony w interwencjach - szczególnie pod koniec meczu - ale na szczęście bez konsekwencji.
Bartosz Salamon: 4. Dowołany do reprezentacji w trybie awaryjnym, ale dostał szansę od Fernando Santosa, by się wykazać. Zaczął bezpiecznie - od podań do tyłu albo do boku. Tu się nie mylił. Gorzej było, jak brał się za wyprowadzenie piłki - choćby w 7. czy 55. minucie, kiedy robił to niedokładnie. Na szczęście robił to rzadko, więc nie będziemy się czepiać. W pojedynkach powietrznych niemal bezbłędny, tak samo w polu karnym, gdzie się nie patyczkował - od razu oddalał zagrożenie i wybijał piłkę byle dalej od własnej bramki. No i starał się dyrygować całą linią obrony.
Jakub Kiwior: 2. Zagrał na nietypowej dla siebie pozycji, bo na lewej obronie. I to było widać, bo choć starał się grać wysoko, często zagrywał bezpiecznie - do tyłu albo do boku. I czasem niestety niedokładnie - szczególnie w pierwszej połowie, kiedy zaliczył pięć strat. Widać było, że to nie jest jego naturalne miejsce na boisku, bo ściągało go do środka obrony, przez co - jak w 56. minucie - zostawiał miejsce na boku i pozwalał rywalom na dośrodkowania. Plus za strzał głową z 73. minuty po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, kiedy był bliski pokonania Thomasa Strakoshy.
Przemysław Frankowski: 2. Piłka czasem plątała mu się pod nogami. W 15. minucie miał dużo szczęścia, kiedy jako ostatni piłkarz - broniący po naszym rzucie rożnym - nabił Myrto Uzuniego w taki sposób, że piłka wyleciała na aut. Drugą połowę zaczął odważnie. Podłączał się do akcji ofensywnych, nawet oddał strzał w 51. minucie wprost w bramkarza, ale później znowu zgasł.
Jakub Kamiński: 3. Na początku głównie biegał. Za piłką, bo rzadko ją miał przy nodze. Pewnie także dlatego, że Polska częściej próbowała grać prawą stroną. Kiedy zaczął więcej schodzić do środka, starał się przyspieszać grę - podawać na jeden kontakt, ale też strzelać. Jak w 41. minucie, kiedy trafił w słupek, a po chwili nogę do piłki dołożył Karol Świderski i padła zwycięska bramka.
Karol Linetty: 3. Bez fajerwerków, ale grał solidnie. A nawet więcej niż solidnie, jeśli popatrzymy na to, co w piątek wyprawiał w Pradze. Szczególnie nieźle prezentował się w defensywie - był agresywny, dobrze asekurował środek pola i zaliczył kilka ważnych odbiorów. Trochę gorzej było, jak zabierał się za rozgrywanie. Choćby w 31. minucie, kiedy tak długo holował piłkę, że ostatecznie Albańczycy zdążyli ustawić się na pozycjach, a Linetty był zmuszony wycofać piłkę do obrońców.
Piotr Zieliński: 3: Zaczął od ładnego przerzutu na skrzydło w kierunku Frankowskiego. Później zaliczył kilka kolejnych podań do przodu - może nie tak efektownych, ale dokładnych. Ale też przed przerwą popełnił jedną stratę, po której Albańczycy mieli groźną sytuację. I za to ocena nieco leci w dół. Też za drugą połowę, kiedy już nie był tak często pod grą.
Nicola Zalewski: 3. W 14. minucie oddał pierwszy strzał. Celny, z dystansu, ale wprost w bramkarza. Oprócz tego próbował pojedynków i dryblingów, nie bał się wchodzić w kontakt z rywalem. Wychodziło to z różnym skutkiem, ale doceniamy próby, bo nie unikał gry. Także po przerwie, kiedy też był aktywny, choć tylko do 68. minuty, bo wtedy zmienił go Michał Skóraś.
Karol Świderski: 4+. Od początku ustawiony za plecami Lewandowskiego. Ale im dłużej trwał mecz, tym grał wyżej. Albo inaczej: to Lewandowski grał niżej, bo kapitan reprezentacji Polski zaczął wracać się po piłkę. Świderski zostawał sam z przodu, gdzie czekał na swoją szansę. No i się doczekał - w 41. minucie, kiedy najpierw wypracował rzut wolny, a później w polu karnym w swoim stylu dostawił nogę i strzelił dziewiątego gola w reprezentacji. Zdecydowanie lepszy od Lewandowskiego, ale czy jest się z czego cieszyć?
Robert Lewandowski: 2. 564 dni - tyle na gola na Stadionie Narodowym czeka Robert Lewandowski. I jeszcze poczeka, choć w 63. minucie był blisko, kiedy próbował przelobować bramkarza. I nawet przelobował, ale w ostatniej chwili piłkę sprzed bramki wybił albański obrońca. To był pierwszy strzał Lewandowskiego w tym meczu. Drugi - niecelny, sprzed pola karnego - w 83. minucie. Wcześniej absorbował obrońców, wracał się po piłkę, pomagał przy stałych fragmentach w defensywie, ale to jednak trochę mało. Zdecydowanie za mało jak na kapitana i lidera tej reprezentacji przystało.
Michał Skóraś w 68. minucie zmienił Zalewskiego, ale nie pokazał zbyt wiele, by zasłużyć na ocenę. Podobnie jak Damian Szymański i Sebastian Szymański, którzy pojawili się na boisku później.