Inna twarz Fernando Santosa. Mówił konkretnie i dosadnie. "Wnioski są oczywiste"

Dawid Szymczak
- Wnioski są oczywiste: to się nie może więcej wydarzyć. W całej mojej karierze nie pamiętam, żebym tak szybko przegrywał 0:2 - mówił z surową miną Fernando Santos. Choć była to oficjalna konferencja przed meczem z Albanią, najwięcej miejsca poświęcił ostatniej porażce z Czechami. Portugalczyk nie krył złości, ale zapewniał, że wciąż wierzy w swoich piłkarzy, a oni już nie mogą się doczekać, aż wyjdą na murawę i zmażą plamę.

Dotychczas Fernando Santos na konferencjach prasowych wypowiadał się spokojnie, najczęściej niezbyt konkretnie i z pominięciem mocnych słów. Ale tym razem, przed spotkaniem z Albanią, wyraźnie zmienił ton. Był surowy i ostry. Nie oszczędzał swoich piłkarzy za porażkę z Czechami i dosadnie stwierdził, że zabrakło w ich grze fundamentalnych wartości. - Musieliśmy być skoncentrowani od początku meczu, a nie byliśmy. Musieliśmy pokazać nasz charakter, a nie pokazaliśmy. Parę razy grałem z Polską i wiem, jak trudnym jest rywalem, gdy jej piłkarze grają z poświęceniem. Mamy umiejętności, ale musimy najpierw dorównać rywalom w fundamentalnych sprawach: wierze, koncentracji, podejściu do meczu - wyliczał.

Zobacz wideo Santos: Chcę wygrać wszystko! Nie przyjechałem do Polski, by przegrywać

Inna twarz Santosa. Mówił konkretnie i dosadnie. "Wnioski są oczywiste"

Choć Fernando Santos w pierwszych dniach zgrupowania zasłynął z punktualności, sam na konferencję prasową przed meczem z Albanią przybył z kilkuminutowym opóźnieniem. Dojazd do Stadionu Narodowego był utrudniony przez przygotowania do warszawskiego półmaratonu. Ale gdy już Portugalczyk usiadł za stołem i przeszedł do omówienia spotkania z Czechami, był niezwykle konkretny. Mimo że od meczu w Pradze (1:3) minęły już dwa dni, analiza Portugalczyka na pewno nie była chłodna. Santos mówił szybko, czuć było, że emocje wciąż są w nim bardzo żywe. - Wnioski są oczywiste: to się nie może więcej wydarzyć. W całej mojej karierze nie pamiętam, żebym tak szybko przegrywał 0:2. Nie możemy o tym meczu zapomnieć. Nie zgadzam się z tym. Nie możemy po prostu nigdy więcej tego powtórzyć. Nie możemy tak wchodzić w spotkanie, nie możemy wchodzić w spotkanie i już przegrywać. To niedopuszczalne - zaczął. 

A gdy jeden z dziennikarzy stwierdził, że największym problemem Polaków była defensywa, Santos się nie zgodził. - Problemem była drużyna. Dwie bramki stracone na początku to nie wina obrony, ale całej drużyny. Czterech zawodników nie powstrzymało zawodnika, który wbiegał w nasze pole karne. Druga bramka to też wina drużyny. Nie posiadaliśmy na początku piłki, przegrywaliśmy pojedynki. Jak mamy zagrać dobrze mecz, jeżeli nie prowadziliśmy piłki? Jak mamy zagrać dobrze, jeśli nie atakujemy? Jeśli wszyscy będziemy dobrze pracować jako drużyna, nie będziemy mieć problemów z defensywą. Zawsze się tak mówi: przegrali, czyli defensywa zawiodła, wygrali, czyli atak był świetny. Ale piłka to bardziej kompletna gra - mówił.

Jan Bednarek przeanalizował fatalny początek meczu z Czechami. "Każdy rozgrywał ten mecz w głowie. To była trudna noc"

Wcześniej wypowiadał się Jan Bednarek, który w Pradze zagrał mimo kontuzji i też przyczynił się do straty pierwszej bramki. - Każdy z nas piłkarzy, każdy ze sztabu szkoleniowego, ciężko przeżywał to spotkanie. Noc po meczu była trudna, każdy chyba wewnątrz rozgrywał to spotkanie jeszcze raz. Dużo też rozmawialiśmy między sobą, co się stało, co nam nie wyszło. Omówiliśmy to wszystko i skończyliśmy temat, bo nie ma sensu się dalej zadręczać. Drugi raz tego meczu już nie zagramy. Teraz musimy wyczyścić głowy i myśleć już o następnych spotkaniach - powiedział obrońca Southampton, a po chwili jeszcze raz wrócił do początku meczu z Czechami. Zapytaliśmy, z czego wynikała strata dwóch bramek już do 3. minuty. - Czesi w każdy pojedynek szli z wiarą. W głowach byli bardziej agresywni. Nam brakowało takiego przekonania, że każde starcie możemy wygrać. Pod tym względem im nie dorównaliśmy, a już przy 0:2 trudno było o reakcję. Nie możemy tego więcej powtórzyć. Dla nas to doświadczenie na kolejne mecze - mówił.

Gdy mikrofon przejął Santos, wrócił do tej wypowiedzi Bednarka. - Zgadzam się z Janem. Nasze podejście musi być lepsze od podejścia rywali. Musimy być od nich silniejsi, bardziej przekonani. Żeby wygrywać pojedynki, musimy mieć większą wiarę. Jeśli mentalnie będziemy na tym samym poziomie co rywale, nasza jakość w grze będzie robiła różnicę. Tym razem nie wyrównaliśmy poziomu w tych fundamentalnych sprawach. Dlatego byliśmy rozczarowani i źli. Myślę, że w poniedziałek, przy wsparciu kibiców, odzyskamy animusz po tym, co się wydarzyło. Pokażemy determinację i czym jest nasz charakter. To podstawa. Ale musimy też dłużej operować piłką, lepiej grać pozycyjnie - stwierdził, a później kilkukrotnie zaznaczył, że ufa swoim zawodnikom i nie chce zmieniać wizji gry swojej reprezentacji.   

Fernando Santos: "Albańczycy, jesteście wspaniali, ale to my tutaj rządzimy"

Santos zwrócił się też bezpośrednio do Albańczyków. - Szanujemy ich, ale tutaj to my rządzimy! - powiedział stanowczo. - Obejrzałem oba mecze Polski z Albanią w ostatnich eliminacjach. Te spotkania miały lepsze i gorsze momenty. Spotkanie w Warszawie było lepsze, ale to w Tiranie było imponujące pod względem koncentracji drużyny. Albania nie grała teraz meczu, więc trochę trudniej ich przeanalizować, chociaż obejrzałem też spotkania drużyny trenera Silvinho, żeby zobaczyć, jak wykonują stałe fragmenty gry i jakie mają powtarzalne elementy w grze. Ale to nie wystarczy. O Czechach też to wszystko wiedzieliśmy - jeszcze raz nawiązał do spotkania w Pradze.

Bednarek również odniósł się do tego, że Albania w przeciwieństwie do Polaków w ostatnich dniach nie grała meczu. - Jesteśmy profesjonalistami, więc dwa dni na regenerację to wystarczająco. Mentalnie i fizycznie będziemy w pełni przygotowani do tego spotkania. Można oczywiście powiedzieć, że Albańczycy będą świeżsi, ale tak samo można powiedzieć, że będą mniej zgrani i pozbawieni rytmu. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. My skupiamy się na sobie. 

- Muszę wam powiedzieć, że moi piłkarze już nie mogą się doczekać, żeby wyjść na boisko. Liczę też na kibiców, że nam pomogą. Wiem, jaka jest atmosfera na Stadionie Narodowym i nie mogę się doczekać. Albańczycy, jesteście wspaniali, ale to my tutaj rządzimy - dosadnie zakończył Santos. Oby w poniedziałek równie konkretna i tak samo bojowo nastawiona była jego drużyna.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.