Reprezentacja Polski fatalnie rozpoczęła rywalizację w eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw Europy, przegrywając z Czechami 1:3. Już w 3. minucie rywale wyszli na 2:0, a wszystko za sprawą bramek Ladislava Krejcia i Tomasa Cvancary. W drugiej połowie Wojciecha Szczęsnego pokonał jeszcze Jan Kuchta, a w 87. minucie honorową bramkę dla Polaków strzelił Damian Szymański. Debiut Fernando Santosa w roli selekcjonera wypadł więc bardzo blado.
Portugalczyk dołączył tym samym do mało prestiżowego grona polskich selekcjonerów, którzy przegrali pierwszy mecz z reprezentacją. Znajdują się w nim między innymi Adam Nawałka (0:2 ze Słowacją w 2013 roku) czy Waldemar Fornalik (0:1 z Estonią w 2012 roku).
Santos przewyższa jednak poprzedników w zatrważającej statystyce. Został bowiem trenerem, który najszybciej stracił dwie bramki w jednym meczu. Miało to miejsce już podczas debiutu i już w 3. minucie. Dla porównania Nawałka po raz pierwszy stracił dwie bramki we wspomnianym meczu towarzyskim z Estonią po 39. minutach. Niechlubne podium uzupełnia Paulo Sousa, który stracił dwie bramki w 52 minuty w zremisowanym 3:3 meczu z Węgrami w eliminacjach do mundialu w 2022 roku.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Postawa Polaków w piątkowym meczu nie zachwyciła. Santos po meczu podzielił się pierwszymi obserwacjami i wnioskami. - Jestem przekonany, że ta drużyna jest w stanie utrzymać równowagę między szczelną obroną i dobrym atakiem. Nie możemy koncentrować się na jednej z tych części. Na pewno musimy popracować nad mentalnością. Kiedy szybko tracisz dwie bramki, musisz zareagować i wrócić do gry. Zawodnikom nie zabrakło zaangażowania, ale trzeba popracować nad kwestiami mentalnymi. Nie możemy grać tak, jakby nic się nie wydarzyło. Trzeba stawiać czoła temu, co przynosi mecz - stwierdził selekcjoner.
Kolejny mecz reprezentacji Polski już w poniedziałek. O godz. 20.45 zawodnicy Santosa zmierzą się z Albanią. Ewentualna utrata punktów może poważnie utrudnić naszą sytuację w tabeli i nawet doprowadzić do braku awansu na EURO 2024.