Nie takiego debiutu życzył sobie Fernando Santos. Reprezentacja Polski przegrała 1:3 z Czechami na starcie eliminacji do Euro 2024. Co więcej, pierwsze dwie bramki straciła już w pierwszych dwóch minutach. Gola honorowego dla Biało-Czerwonych zdobył Damian Szymański. Po raz kolejny do siatki rywali nie trafił za to Robert Lewandowski, który po mundialu notuje spadek formy. "Oczywiście, był osamotniony w ataku, ale ani nie pomagał wystarczająco przy rozegraniu, ani nie wygrywał pojedynków z obrońcami. Od czołowego napastnika na świecie oczekujemy znacznie więcej. Widać, że nie jest w optymalnej formie, ale to wiemy już co najmniej od stycznia" - pisał po meczu Antoni Partum ze Sport.pl, który ocenił występ kapitana na "2-".
Głos w sprawie postawy Lewandowskiego zabrał Grzegorz Lato. Były reprezentant Polski został poproszony przez WP SportoweFakty o ocenę występu piłkarza FC Barcelony. Nie gryzł się w język i dość brutalnie podsumował 34-latka.
- To on w ogóle grał? I niech to powie samo za siebie - grzmiał Lato. Były prezes PZPN poszedł o krok dalej i skrytykował postawę całego zespołu. Podkreślił, że piłkarzom brakuje charakteru i determinacji na boisku. Zatrudnienie Fernando Santosa, a więc doświadczonego szkoleniowca, nie wystarczy, by osiągnąć sukces.
- Trenerzy nie grają. Możemy wziąć sobie najlepszego selekcjonera na świecie i nic z tego nie będzie. Albo mamy wykonawców, zawodników, którzy chcą coś zrobić, albo graczy, którzy kręcą nosem na kadrę i myślą, że tylko liczy się klub. Bo tam mają pieniądze. (...) Musimy zastanowić się nad tym, że nie powinno być świętych krów. Trzeba dobierać zawodników, którzy chcą walczyć i dawać z siebie wszystko - kontynuował.
Lato podkreślił, że "Czesi pokazali nam miejsce na arenie międzynarodowej", choć to właśnie my mieliśmy być faworytem tego starcia. - Nasi zaprezentowali się bez zaangażowania, bez walki, bez jakiejkolwiek myśli. (...) Oglądałem mecz ze swoimi znajomymi i powiedziałem tak: "Nie zdziwiłbym się, jakby Fernando Santos się spakował, powiedział róbcie sobie co chcecie, a ja wracam do domu". Tu nie gra trener. Selekcjoner może graczom przekazać wszystko, ale czy oni są w stanie to w ogóle wykonać? - zakończył.
Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl.
Już w poniedziałek 27 marca Polacy będą mieli szansę do rehabilitacji. Tego dnia zmierzą się z Albanią na Stadionie Narodowym w Warszawie. Początek o godz. 20.45. Jak na razie Biało-Czerwoni zajmują ostatnie miejsce w grupie E i to nie zmieni się przynajmniej do poniedziałkowej kolejki.