Dwa ciosy w pierwszych sekundach i totalna dominacja. Czesi rozbili Polskę w debiucie Santosa

Dwa gole stracone w nieco ponad dwie minuty i katastrofalna postawa Biało-Czerwonych przez praktycznie 90 minut. Tak wyglądał w Pradze debiut Fernando Santosa w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Polacy przegrali gładko na wyjeździe z Czechami 1:3 i rozpoczęli eliminacje do Euro 2024 od bolesnej porażki.

Piątkowy mecz w Pradze był debiutem Fernando Santosa w roli selekcjonera reprezentacji Polski, ale też już na starcie eliminacji do Euro 2024 kluczowym spotkaniem Biało-Czerwonych, wszak mierzyli się oni z najtrudniejszym rywalem w grupie E i to w dodatku na jego terenie. 

Zobacz wideo Santos wprowadza zmiany w kadrze. Tylko dwa stoły. "Wracamy do czasów Nawałki"

Dwa ciosy w pierwszych trzech minutach i totalna dominacja. Czesi rozbili Polskę w debiucie Santosa

Santos, mimo problemów kadrowych, wielkiej rewolucji w wyjściowej jedenastce Polaków nie dokonał. Z nowych twarzy względem drużyny z mundialu od pierwszej minuty wystąpili Michał Karbownik, Karol Linetty i Jan Bednarek. W zespole rywali z kolei brakowało przede wszystkim największej gwiazdy - napastnika Bayeru Leverkusen Patrika Schicka, który przez Czechów jest uważany za kogoś równie ważnego, jak Robert Lewandowski dla reprezentacji Polski.

Najgorsi optymiści chyba nie spodziewali się jednak tego, jak może rozpocząć się to spotkanie. A rozpoczęło się tak, że po nieco ponad dwóch minutach Czesi prowadzili już 2:0.

Zaczęło się już w 29. sekundzie i to po wrzucie piłki z autu. Vladimir Coufal daleko wrzucił piłkę w pole karne, gdzie wbiegający z drugiej linii Ladislav Krejci zaskoczył polskich piłkarzy, wyskoczył najwyżej i uderzeniem głową z kilku metrów pokonał Wojciecha Szczęsnego.

Ledwie Polacy rozpoczęli grę od środka, a piłkę w prostej sytuacji 30 metrów przed własną bramką stracił Karol Linetty. David Jurasek zabawił się na lewym skrzydle z Mattym Cashem i idealnie dośrodkował przed polską bramkę, gdzie debiutujący w czeskiej kadrze Tomas Cvancara wyprzedził Jakuba Kiwiora i z bliska nie dał Szczęsnemu żadnych szans. 

Jakby nieszczęść po polskiej stronie było mało, Santos już w 9. minucie gry musiał dokonać wymuszonej zmiany z powodu kontuzji łydki Casha. Zawodnika Aston Villi zastąpił na placu gry Robert Gumny.

Polacy jednak dalej wyglądali na bardzo niepewnych. Czy to w obronie, czy w rozegraniu piłki. Dzięki temu Czesi kontrolowali w kolejnych minutach pierwszej połowy boiskowe poczynania. Pod bramką Jiriego Pavlenki groźnie było tylko dwa razy. Po raz pierwszy w 21. minucie, gdy Robert Lewandowski zagrał za linię obrony do Sebastiana Szymańskiego, a ten opanował piłkę tak, że spadła ona pod nogi Przemysława Frankowskiego. Ten uderzył z pierwszej piłki, ale w środek bramki i Pavlenka zdołał odbić piłkę. 

Z kolei w 41. minucie sporo miejsca przed polem karnym miał Linetty i oddał mocny, celny strzał z dystansu, jednak i tym razem Pavlenka nie dał się zaskoczyć.

Tuż przed przerwą szansę na kolejne trafienie mieli Czesi. Alex Kral i Cvancara zabawili się na prawej stronie z Karbownikiem i Krystianem Bielikiem, Cvancara wbiegł z piłką w pole karne, ale zarówno jego strzał z ostrego kąta, jak i dobitkę z kilku metrów doskonale obronił Szczęsny. 

Santos w przerwie dokonał dwóch zmian. Wpuścił Michała Skórasia i Karola Świderskiego za Bielika i Karbownika. To dodało Polakom nieco więcej pozytywnej energii, ale tylko na mniej więcej 10 minut, co zakończyło się uderzeniem głową w środek bramki Lewandowskiego, z którym poradził sobie Pavlenka. 

Później znów na murawie rządzili Czesi, którzy byli zdecydowanie bardziej konkretni, zdeterminowani i zupełnie inaczej nastawieni mentalnie do tej konfrontacji. Gdy rywale przyspieszali czy atakowali pressingiem, to po prostu tłamsili bezradnych Biało-Czerwonych. Po godzinie gry dwie niezłe sytuacje miał Cvancara, ale pod naciskiem Frankowskiego dwukrotnie nie zdołał oddać strzałów do bramki Szczęsnego. 

W 63. minucie to nie Cvancara, lecz Jan Kuchta podwyższył wynik na 3:0. Czeski napastnik po błędzie Kiwiora z bliska pokonał Szczęsnego po bardzo składnej akcji swojej drużyny i podaniu Alexa Krala. 

To trafienie zupełnie zakończyło emocje w tym spotkaniu, choć i tak nie było ich zbyt wiele. Santos posłał na boisko jeszcze dwóch kolejnych piłkarzy - Nicolę Zalewskiego i Damiana Szymańskiego. W końcówce jeden niezły strzał z kilkunastu metrów oddał Adam Hlozek, jednak piłka minęła bramkę Szczęsnego.

W 87. minucie Polakom udało się jednak strzelić honorowego gola. Stało się to po rzucie rożnym, gdy w zamieszaniu Skóraś z prawej strony pola karnego dograł piłkę przed bramkę, skąd celnym strzałem popisał się Szymański, zmniejszając straty Biało-Czerwonych.

W doliczonym czasie gry do dwóch strzałów głową doszedł jeszcze Świderski, ale ani razu nie zdołał trafić w bramkę i wynik już się nie zmienił.

Czechy, mimo braku Schicka, bardzo pewnie i zasłużenie pokonali w Pradzę Polskę 3:1 i to zespół Jaroslava Silhavego pozytywnie ustawił sobie eliminacje do mistrzostw Europy. Dla Polaków jest to tylko i aż nieudany początek pod wodzą Santosa, ale żeby nie skomplikować sobie spraw poważniej, Polacy już od poniedziałkowego meczu z Albanią na PGE Narodowym nie mogą sobie pozwolić na kolejne potknięcia. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.