Dziennikarz do Lewandowskiego: "To pytanie musi paść". Kapitan się uśmiechnął. I się zaczęło

Robert Lewandowski zaskoczył wszystkich i wbrew wcześniejszym doniesieniom pojawił się na czwartkowej konferencji przed meczem z Czechami. Z jednym celem - wyjaśnić tzw. aferę premiową z Kataru.

Obecność Roberta Lewandowskiego na czwartkowej konferencji była niespodzianką, i to sporą. Po pierwsze dlatego, że wcześniej sztab anonsował, że z dziennikarzami spotka się Wojciech Szczęsny. A po drugie – najważniejsze – rzecznik kadry Jakub Kwiatkowski kilka dni temu mówił, że Lewandowski z zasady nie uczestniczy w przedmeczowych rozmowach. – Nie przypominam sobie, żeby Robert był na jakiejkolwiek konferencji przedmeczowej – zaznaczał rzecznik reprezentacji w programie Sport.pl LIVE.

Zobacz wideo Jak stoki przetrwały trudny sezon narciarski? "Inflacja zaważyła na przepustowości", "Koszty mocno wzrosły "

Kiedy więc Lewandowski o 19.25 stanął w przedsionku sali konferencyjnej, wśród przedstawicieli mediów zapanowało pewne poruszenie. Kapitan kadry miał jednak poczucie, że trzeba pewne sprawy wyjaśnić.

Lewandowski wprost: Chcę przeprosić

Już pierwsze pytanie, Sebastiana Staszewskiego, dziennikarza "Interii", dotyczyło afery premiowej. To zrozumiałe – kadrowicze do dzisiaj o sprawie w większości milczą, jedynym, który o sprawie powiedział wprost, był Łukasz Skorupski. Czym skądinąd włożył kij w mrowisko.

Lewandowski, gdy tylko usłyszał z sali, że "to pytanie musi paść", uśmiechnął się od ucha do ucha. Był na to gotowy. – Chcę przeprosić kibiców, że jako kapitan nie powstrzymałem we właściwym momencie tych wydarzeń [w Katarze], które przeobraziły się w tzw. aferę premiową. Ta sprawa [przyznanie piłkarzom gigantycznych premii od premiera Morawieckiego] od początku nie była dla nas realna. Mieliśmy kilka sytuacji, aby zamknąć ten temat, przerwać. To też błąd, że tego nie zrobiliśmy – mówił.

I kontynuował: – Przeżyliśmy w Katarze kilkanaście pięknych dni. Mogliśmy cieszyć się z awansu do fazy pucharowej. Ale afera związana z premiami kładzie się na to cieniem. I zapłaciliśmy za to swoją cenę.  

Kapitan kadry odniósł się także do wypowiedzi Łukasza Skorupskiego. Golkiper, który w Katarze był rezerwowym, powiedział "Przeglądowi Sportowemu" wprost, że sprawa premii podzieliła kadrę na dwa obozy.

– Gadaliśmy między sobą i wiedzieliśmy, że ludzie mogą być wk... To nie był nasz pomysł. Premier obiecał premię. Słownie, nic na papierze. Między nami była taka gadka: Będzie – to fajnie. Nie będzie? Nie nakręcamy się. I nie nakręcaliśmy się. Premia w ogóle przesadzona, bo za duża – uznał Skorupski. – Atmosfera była piękna, a później wszystko się zepsuło. (…) Wychodzimy z grupy i zamiast się cieszyć, nagle zaczęliśmy kłócić się o tę premię. Ci mają mieć tyle, inni tyle. Ale to tak się kłóciliśmy, że nie gadaliśmy z pewnymi zawodnikami. A dzień wcześniej razem śpiewaliśmy – mówił golkiper Bolonii.

"Sprawa premii nigdy nas nie podzieli"

W stolicy Czech Lewandowski uciął temat: – Łukasz na nowo ożywił dyskusję na temat afery. Dla nas to było zaskoczenie. Załatwiliśmy jednak tę sprawę wewnątrz. Jako drużyna zamykamy ten temat. Sprawa premii nigdy nas nie podzieliła i nigdy nas nie podzieli.

Lewandowski w stolicy Czech wyglądał inaczej, niż na pojedynczych przebitkach z treningów w Warszawie – był zrelaksowany, rozbawiony, w dobrym nastroju. Widać, że dogaduje się z Fernando Santosem, który zajął miejsce u jego boku.

– Czy debiut mnie stresuje? Stresuję się, od kiedy jestem trenerem. Jeśli się nie stresujesz, to znaczy, że nie wykonujesz dobrze swojej pracy. Mój debiut to odpowiedzialność. Nowy kraj, nowy etap w moim życiu. Ale stresu nie ma ani więcej, ani mniej niż zwykle – mówił Portugalczyk.

Mecz z Czechami (piątek godz. 20.45) to nie tylko debiut Portugalczyka w polskiej kadrze, ale i premierowe spotkanie Polaków w eliminacjach do Euro 2024. W Pradze mówi się, że to "Biało-Czerwoni" będą faworytami.

Więcej o:
Copyright © Agora SA