Wojciech Szczęsny - Matty Cash, Jan Bednarek, Jakub Kiwior, Michał Karbownik - Krystian Bielik, Karol Linetty - Sebastian Szymański, Piotr Zieliński, Jakub Kamiński - Robert Lewandowski. Gdyby sugerować się treningami, skład reprezentacji Polski na mecz z Czechami może wyglądać właśnie tak.
Piszemy "może", bo w trakcie otwartych dla mediów przez kwadrans czterech treningów - a w zasadzie trzech, bo ten pierwszy, poniedziałkowy nie był w komplecie - zmieniały się nazwiska na kilku pozycjach. To "może" jest także dlatego, że Fernando Santos ma inne zwyczaje niż poprzednicy - nie dzieli się składem nawet z piłkarzami, którzy o tym, kto zagra, dowiadują się dopiero na półtorej godziny przed meczem.
Są to więc tylko wnioski, nasze przesłanki, ale poparte informacjami ze wszystkich treningów, które reprezentacja Polski odbyła na stadionie Legii. To też nowość, bo Santos zrezygnował z zajęć na stadionie rywala. Ostatni trening kadra odbyła w czwartek przed południem jeszcze przed wylotem do Pragi.
Niewiadome w składzie dotyczą m.in. środka obrony. W weekendowym meczu z Tottenhamem (3:3) kontuzji nabawił Jan Bednarek. Stoper Southampton miał podejrzenie złamania żeber. Szczegółowe badania na szczęście to wykluczyły, ale na treningach widać było, że Bednarek odczuwa ból i dyskomfort. Santos w środku obrony sprawdzał też inne rozwiązania, bo obok Jakuba Kiwiora testowany był przede wszystkim Paweł Dawidowicz i awaryjnie dowołany na zgrupowanie - po kontuzji Piątkowskiego - Bartosz Salamon.
Mniejsza niewiadoma jest na lewej obronie, bo wszystko wskazuje, że na tej pozycji wystąpi notujący ostatnio zwyżkę formy Michał Karbownik. Do tego kontuzjowany jest Bartosz Bereszyński, czyli nominalny prawy obrońca, w kadrze występujący częściej z lewej strony. - Nawet jak Bartek byłby zdrowy, to "Karbo" na treningach nie zawodził. Pokazywał się z naprawdę dobrej strony - słyszymy z otoczenia reprezentacji.
Wszystko wskazuje na to, że z Czechami od początku wystąpi właśnie Karbownik. Choć i tutaj Santos sprawdzał inne warianty, nawet te mniej oczywiste, gdy na lewej obronie wystawiał Przemysława Frankowskiego, a więc nominalnego pomocnika. Do samego końca też starał się gubić trop. Gdy w czwartek został wprost spytany o obsadę tej pozycji, kluczył, odpowiadał wymijająco. - Nie stwarzajmy sami sobie problemów. Nie wiem, kto zagra. Nawet zawodnicy tego nie wiedzą - śmiał się, choć jednocześnie przyznał, że skład na mecz z Czechami jest już w 99 proc. w jego głowie.
Po ostatnich treningach można stwierdzić, że Santos przymierza się do tego, by pod nieobecność niepowołanego na zgrupowanie Grzegorza Krychowiaka w środku pola postawić na Karola Linettego. Środkowy pomocnik Torino nie poleciał na mistrzostwa świata do Kataru, bo nie pasował do koncepcji Czesława Michniewicza. Do koncepcji Santosa chyba jednak pasuje, bo na ostatnich treningach to on najczęściej grał w środku pola razem z Piotrem Zielińskim i Krystianem Bielikiem.
Zmiany być może będą także na skrzydłach. Nawet nie tyle personalne, ile taktyczne, bo Santos w trakcie zajęć często na lewej pomocy wystawiał zawodnika prawonożnego, a na prawej - lewnożnego. Większa rywalizacja jest na lewej stronie, gdzie o miejsce w składzie walczą Jakub Kamiński i Michał Skóraś. Na prawej pewniakiem wydaje się Sebastian Szymański, choć nawet tutaj pojawił się niewielki znak zapytania, bo na przedostatnim treningu skrzydłowy Feyenoordu przedwcześnie schodził z boiska w towarzystwie lekarza. W czwartek rzecznik i team manager reprezentacji Polski Jakub Kwiatkowski uspokajał jednak i mówił, że z Szymańskim jest wszystko w porządku.
Santos uśmiechnięty, ale zestresowany
W czwartkowy wieczór Santos wydawał się rozluźniony, choć głównym aktorem konferencji był tym razem Robert Lewandowski. Ale Portugalczyk sporo się uśmiechał, z sali wyszedł głośno dyskutując z kapitanem. Paradoksalnie przyznał jednak, że debiutem się stresuje. - Kto się w tym zawodzie nie stresuje, ten źle wykonuje swoją pracę - skończył.