Cios w Michniewicza. Ze strony, z której się nie spodziewał. "Karygodne"

Bartłomiej Kubiak
- Zmieniliście selekcjonera, by poprawić styl, który w trakcie mundialu dla wielu - w tym także dla mnie - był niezrozumiały, niedopuszczalny, momentami wręcz karygodny. Fernando Santos na pewno dobrze zmobilizuje piłkarzy, ale uważam, że faworytem piątkowego meczu są Czechy - mówi Werner Liczka, czeski trener, który kiedyś z sukcesami pracował w polskich klubach, a teraz jest szefem szkolenia w czeskiej federacji i analitykiem współpracującym z czeską reprezentacją. Mecz Czechy - Polska, którym obie reprezentacje zainaugurują eliminacje do przyszłorocznego Euro, w piątek o 20.45. Relacja na żywo w Sport.pl i aplikacji Sport.pl LIVE.

Bartłomiej Kubiak: Nowy selekcjoner reprezentacji Polski Fernando Santos przed marcowymi meczami z Czechami i Albanią mówi wprost, że interesuje go tylko sześć punktów. A jak do spotkań z Polską i Mołdawią podchodzi się w Czechach?

Werner Liczka: Tak samo. Wiadomo, że podstawowym i długofalowym celem jest awans na mistrzostwa Europy, a z grupy wychodzą dwie drużyny, ale chcemy w marcu zdobyć sześć punktów, czyli wygrać najpierw z Polską, a trzy dni później z Mołdawią. Taki jest nie tylko nasz cel, ale takie są także - a może nawet przede wszystkim - oczekiwania kibiców. Wszyscy chcemy, by nasz zespół wrócił do formy sprzed dwóch lat, kiedy na mistrzostwach Europy dotarł do ćwierćfinału. Awans na kolejne Euro to nasz obowiązek.

Zobacz wideo Santos: Chcę wygrać wszystko! Nie przyjechałem do Polski, by przegrywać

Dobre informacje ze zgrupowania reprezentacji Polski. Ważny piłkarz wrócił do treningów Dobre informacje ze zgrupowania reprezentacji Polski. Ważny piłkarz wrócił do treningów

"To spotkanie będzie najważniejsze" - tak o meczu z Polską mówi selekcjoner Czech Jaroslav Silhavy.

- Może nie powiedziałbym, że najważniejsze, bo równie ważne będą spotkania z Wyspami Owczymi, Mołdawią czy Albanią, które mogą dać 18 punktów, ale wiem, co trener miał na myśli.

Co takiego?

- To, że idą nowe, lepsze czasy dla naszej reprezentacji. I poprawę w grze naszej reprezentacji będzie widać już w piątek w meczu z Polską.

Silhavy jest selekcjonerem reprezentacji Czech już cztery i pół roku. W Polsce to nie do pomyślenia. Tym bardziej jeśli ktoś - jak np. Czechy - nie awansuje na duży turniej czy spada z najwyższej dywizji Ligi Narodów.

- Silhavy cieszy się poparciem nowego prezesa, który powiedział, że stworzy drużynie jak najlepsze warunki. Ma komfort i wciąż duży kredyt zaufania. A że w Polsce takiego komfortu, a nawet bardziej zaufania czasem brakuje? No cóż... Ja to was nazywam Italią północy. Emanuje od was pasja do futbolu. A gdzie jest pasja, pojawiają się duże emocje. To jest fajne, u nas czasem tego brakuje. Zbliżające się eliminacje traktujemy jednak jako nowe otwarcie. Długofalowo, bo nie tylko w kontekście mistrzostw Europy, gdzie mamy dobry bilans, bo graliśmy na siedmiu ostatnich turniejach z rzędu, ale też kolejnego mundialu, gdzie nie wystąpiliśmy od 2006 roku. Mamy młode pokolenie, które puka do reprezentacji. Mamy też ciekawy sztab i trenera, który już długo pracuje z zespołem. Zna go dobrze i to jest jego duży atut. Wszyscy liczymy, że teraz to wszystko zagra też na boisku. Poczynając od piątkowego meczu z Polską.

W kadrze Polski jest zaledwie trzech piłkarzy z ekstraklasy, z czego jeden dowołany awaryjnie - Bartosz Salamon z Lecha. Z kolei w Czechach aż 15 piłkarzy na co dzień gra w ojczyźnie. Skąd to się bierze? Czeska liga jest lepsza niż polska czy Polska ma lepszych piłkarzy?

- Myślę, że obie ligi są na porównywalnym poziomie, ale Polska ma tę przewagę, że po pierwsze jest większym krajem, a po drugie ekstraklasa jest lepiej opakowana marketingowo niż liga czeska. To wynika z waszego nastawienia do futbolu, o czym już trochę mówiłem, ale też z faktu, że my dopiero wychodzimy z dołka. Jesteśmy po gorszym okresie. W ostatnich latach nie mieliśmy zawodników w takich klubach jak choćby Chelsea, Juventus, Liverpool czy Milan. Trochę przespaliśmy ten czas po 2004 roku, kiedy na Euro dotarliśmy do półfinału. Teraz powoli to odbudowujemy. Dobrze to widać po występach czeskich klubów w europejskich pucharach, które w ostatnich latach odnosiły większe sukcesy niż polskie. Też dlatego, że zachodnie kluby nie zabijały się o nasze największe talenty, które grały i wciąż grają w naszym kraju i dostają powołania do reprezentacji.

Teraz największą gwiazdą reprezentacji Czech jest Patrik Schick, napastnik Bayeru Leverkusen. W meczu z Polską Schick jednak nie zagra, bo leczy kontuzję - kto go zastąpi?

- Mamy kilku ciekawych napastników. Jest młody Adam Hlozek, który od lipca jest klubowym kolegą Schicka w Bayerze. Ale jest też duet ze Sparty Praga - Jan Kuchta i Tomas Cvancara, którzy w tym sezonie w lidze łącznie strzelili już 21 goli. Ich współpraca układa się doskonale i myślę, że Silhavy postawi właśnie na nich. Przede wszystkim na Kuchtę, który pokazywał się w zeszłym roku z dobrej strony w meczach Ligi Narodów. Choć wcale bym się nie zdziwił, gdybyśmy zagrali na dwóch napastników. Albo w systemie 1-4-2-3-1, który w fazie ataku zmieniałby się na 1-4-3-3.

Odważnie.

- Wiadomo, że wszystko zależy od przebiegu meczu, a ważniejsza od systemów i liczby napastników jest sama gra i jej organizacja. A tu myślę, że mamy przewagę nad Polską, bo umiemy i dobrze bronić, i dobrze odnajdywać się w tych fazach przejściowych, czyli w przechodzeniu z obrony do ataku i odwrotnie. Czechy to poukładany zespół, który w piątek ma pełne prawo myśleć o zwycięstwie.

MDrugi trenig pilkarskiej reprezentacji Polski z Fernando Santosem w Warszawie Portugalczycy piszą o debiucie Santosa. Jednego są pewni. Opracował plan

Czy jest jakiś piłkarz w kadrze Santosa - oczywiście poza Robertem Lewandowskim - którego obawiacie się przed meczem z Polską?

- Tutaj muszę powiedzieć słowo o Lewandowskim, bo to jest piłkarz, którego podziwiam. Imponuje mi nie tylko to, w jaki sposób rozwiązuje sytuacje pod bramką rywali, ale też to jak bardzo jest pracowity i często - a szczególnie w kadrze - poświęca się dla zespołu. I to właśnie dla mnie jest słowo klucz - zespół. A nawet nie tyle zespół, ile jego odpowiednie nastawienie, bo Lewandowski nie będzie grał dobrze - o czym przekonaliśmy się na ostatnim mundialu - jeśli nie będzie miał wokół siebie piłkarzy, którzy mu pomagają.

W grudniu, w rozmowie ze Sport.pl był pan rozczarowany występem Polski na mundialu. Zresztą nie tylko pan, bo przez nasz kraj też przetoczyła się dyskusja, na drużynę Czesława Michniewicza spadło dużo krytyki. Czy myśli pan, że niespełna cztery miesiące później Polska z nowym trenerem jest w stanie diametralnie odmienić swój sposób gry?

- To jest dobre pytanie, ale myślę, że właśnie dlatego zmieniliście selekcjonera, by poprawić ten styl, który w trakcie mundialu dla wielu - w tym także dla mnie - był niezrozumiały, niedopuszczalny, momentami wręcz karygodny.

Santos nie ukrywa, że jego głównym założeniem jest przede wszystkim to, by nie stracić bramki. Dla nas brzmi to znajomo. Jednoznacznie kojarzy się z tym, co pokazaliśmy na mundialu.

- Myślę, że już tak grać nie będziecie. Co nie znaczy, że Polska teraz przestanie bronić i ruszy tylko do ataku. Nie, nie. Każdy udany atak zaczyna się od udanej obrony. Ale po udanej obronie trzeba jeszcze chcieć ten atak wyprowadzić. To jest właśnie to odpowiednie nastawienie, którego w trakcie mundialu najbardziej mi brakowało w grze waszej reprezentacji.

Był pan zaskoczony, że selekcjonerem reprezentacji Polski został Santos?

- Nie byłem tym zaskoczony, w Polsce wszystko jest możliwe. U was zawsze pracowało wielu obcokrajowców, jesteście otwarci na szkoleniowców z zagranicy. Zupełnie inaczej jest w Czechach, gdzie nigdy nie mieliśmy selekcjonera, który nie był Czechem albo Słowakiem. Podobnie jest w naszych klubach, gdzie też dotychczas na stanowisku trenera pracowało ledwie trzech obcokrajowców. 

Ale wracając do Santosa: uważam, że to dobry wybór. Doświadczony trener, który gwarantuje świeże spojrzenie na futbol. Nie jest jeszcze na tyle przesiąknięty waszym krajem. Na pewno odwoła się do emocji, dumy i jestem pewien, że dobrze zmobilizuje piłkarzy. Że do Pragi razem z nim przyleci zespół z nastawieniem, że jest mocny i wygra. Ale my też twierdzimy, że jesteśmy mocni i też chcemy wygrać.

To kto jest faworytem piątkowego spotkania?

- Nie chce umniejszać waszej reprezentacji, ale uważam, że faworytem tego meczu są Czechy. Gramy u siebie, mamy silny zespół, który się zna i który chce pokazać się z dobrej strony. Selekcjoner zapowiada nowe otwarcie i my na to otwarcie czekamy już w meczu z Polską. Oczywiście zachowujemy pełen respekt i szacunek do przeciwnika, ale też znamy swoją wartość i idziemy w tym meczu po zwycięstwo. Takie jest nasze nastawienie.

Więcej o: