W ostatnich dniach sporym echem odbił się wywiad Łukasza Skorupskiego dla "Przeglądu Sportowego", w którym szerzej wypowiedział się na temat afery premiowej, przerywając pewną zmowę milczenia. Bramkarz Bolonii zdradził, co działo się przed meczem z Francją w 1/8 finału katarskiego mundialu. - Wychodzimy z grupy i zamiast się cieszyć, nagle zaczęliśmy kłócić się o tę premię. Ci mają mieć tyle, inni tyle. Ale to tak się kłóciliśmy, że nie gadaliśmy z pewnymi zawodnikami - mówił Skorupski.
Efektem tego wywiadu Łukasza Skorupskiego była pierwsza decyzja Fernando Santosa, czyli cisza medialna przed meczem z Czechami. "Santos na jednej z odpraw ma poprosić albo już poprosił piłkarzy, by do meczu z Czechami nie rozmawiać indywidualnie z dziennikarzami" - informował Robert Błoński z "Przeglądu Sportowego". Jak nietrudno się domyślić, decyzja Santosa wywołała dosyć spore zamieszanie.
"Nie dziwię się Santosowi. Z jego perspektywy to logiczny ruch, nawet jak się to nie spodoba dziennikarzom i kibicom" - napisał Jakub Seweryn, dziennikarz Sport.pl.
"Śmiech na sali. Takiej parodii dawno nie było" - pisze Mateusz Borek, współwłaściciel Kanału Sportowego.
"Trzeba było trenera z Portugalii, żeby wprowadził zasady jak w klubie ekstraklasy" - napisał Piotr Majchrzak z Viaplay.
"Uważam, że w kontekście zbliżających się meczów z Czechami i Albanią trener Santos nie mógł lepiej postąpić. Ważniejsze jest teraz nie to, czy Lewandowski pokłócił się z Glikiem, czy Krychowiak z Zalewskim o kasę tylko to, żeby jak najlepiej otworzyć eliminacje" - twierdzi Wojciech Anyszek z Calcio Merito.
"Fernando Santos trochę jak Mourinho, jednym ruchem zdjął presję z piłkarzy. A poważnie, ciekawie się to zaczyna, zakaz wypowiedzi jeszcze przed debiutem, który przecież tylko podgrzeje atmosferę. Trzeba tylko kucharza przed konferencją przeszkolić" - stwierdził Kuba Kędzior.
"U, czyli cisza trwa od 4.12 i przeszła na nowy cykl, z nowym trenerem, z nowym wyzwaniem… Santosowi się akurat nie dziwię, co ma wspólnego z tamtą burzą, którą odpowiedzialni nie wyjaśnili? Portugalczyk próbuje uciec do przodu. Tyle że u nas media zacięte" - uważa Roman Kołtoń.
"To efekt nabrania wody w usta i niewyjaśnienia sprawy przez trzy miesiące po mundialu. Z jednej strony nie dziwię się Santosowi, wkurzony, że musi ogarnąć problem, który zastał. Ale ile ta cisza media ma potrwać? Do końca eliminacji?" - pyta Michał Pol z Kanału Sportowego.
"Kolejna cudna passa polskiej piłki. Wjazd bandytów do szatni Miedzi, zdewastowany stadion Widzewa, kompletny debiutant na konferencji inaugurującej walkę o Euro 2024, teraz to - nie mieści mi się w głowie, że wymyślił to Santos, stawiam na światłe szefostwo PZPN" - twierdzi Rafał Stec.
"Paradoks polega na tym, że takie "cisze" tylko podkręcą temat. O ile miałem już dość tego tematu, tak teraz chciałbym, żeby wyszło wszystko. Każdy pyłek tego brudu" - to opinia Szymona Ratajczaka z Viaplay.
"Słuszny kierunek wyjścia z sytuacji niechęci piłkarzy do rozmów z dziennikarzami. Fernando Santos zarządził a jego autorytet, póki co, jest niepodważalny" - uważa Cezary Kucharski.
"Niby zagraniczny trener, a standardy nasze" - pisze Hubert Błaszczyk.