Takiej konferencji nie było od lat. Unik PZPN zadziałał. Podwójne zaskoczenie

Dawid Szymczak
- Nie wiedziałem, że selekcjoner szykuje dla mnie powołanie, więc dla mnie to też było zaskoczenie. Ale jestem bardzo szczęśliwy - podkreślał Ben Lederman, pomocnik Rakowa Częstochowa, który pierwszy raz został powołany do reprezentacji Polski. Unik PZPN-u okazał się skuteczny. Nie padły niewygodne pytania.

Zaskoczenie jest podwójne - niewielu spodziewało się, że Ben Lederman w ogóle zostanie powołany przez Fernando Santosa, a tym bardziej, że będzie pierwszym piłkarzem, który spotka się z dziennikarzami na konferencji prasowej. Od lat zgrupowania rozpoczynał w ten sposób kapitan Robert Lewandowski, ewentualnie inny bardzo doświadczony zawodnik. PZPN, rzucając na pierwszy ogień debiutanta, prawdopodobnie chciał uniknąć pytań o kulisy mundialu, z aferą premiową na czele.

Zobacz wideo O co chodzi w procesie Lewandowski - Kucharski? Ujawniamy kulisy

W ostatnich dniach, po wywiadzie Łukasza Skorupskiego w Przeglądzie Sportowym, w którym przyznał, że w Katarze kadrowicze kłócili się o obiecane przez premiera pieniądze, a w pewnym momencie wręcz nie odzywali się między sobą, temat odżył. Ben Lederman, obywatel Polski, Stanów Zjednoczonych i Izraela, z pewnym trudem mówiący po polsku, mógłby nawet nie wiedzieć, o co w tej sprawie chodzi. Wysłanie go na konferencję prasową było bezpieczniejsze. - Lewandowski jeszcze nie przyleciał - wyjaśnił Jakub Kwiatkowski, rzecznik prasowy PZPN.

Pierwsza taka konferencja od lat. Lewandowski poczuł się urażony. Pierwsza taka konferencja od lat. Lewandowski poczuł się urażony. "Chyba się trochę obraził"

Sala pełna dziennikarzy. Ben Lederman, czyli "Wonderkid" i "obywatel świata"

W sali hotelu Hilton w Warszawie nie było wolnego miejsca, dla części dziennikarzy nie wystarczyło krzeseł, co pokazuje, jak duże zainteresowanie wzbudza pierwsze pomundialowe zgrupowanie i pierwsze dla Fernando Santosa. Selekcjoner widział się z dziennikarzami w piątek, podczas oficjalnego ogłoszenia powołań. Po kilku dniach nie miał do powiedzenia niczego nowego. Nieoficjalnie słyszmy, że w przyszłości swój udział w konferencjach planuje ograniczyć do tych oficjalnych - wokół meczów. Cała konferencja trwała raptem 10 minut.

Ledermanowi, który na liście Santosa był największym zaskoczeniem, nie schodził z twarzy uśmiech. - To bardzo pozytywne zaskoczenie. Mam nadzieję, że dostanę szansę w jednym z meczów. Jestem bardzo dumny, że się tutaj znalazłem. Chcę pokazać swoje najsilniejsze strony i największe zalety - powiedział. - Jakie to są? Wizja gry i podania do przodu tak często, jak to możliwe - stwierdził. Mówił po polsku, choć chwilami brakowało mu słów, by właściwie oddać swoje myśli.

Historia jego życia jest skomplikowana: urodził się w Stanach Zjednoczonych, jego rodzice są obywatelami Izraela, a polski paszport otrzymał mając 16 lat, dzięki przodkom. Sam mówi, że czuje się obywatelem świata, bo przez kilka lat mieszał w Hiszpanii i trenował w La Masii, szkółce FC Barcelony. Trenerzy słynnej akademii wypatrzyli go na jednym z turniejów i po krótkich testach zaprosili na stałe. Wtedy "New York Times", zauważając, że jest pierwszym w historii piłkarzem z USA, który dostał się do szkółki Barcelony, określił go "Wonderkidem". W zrobieniu tam kariery przeszkodziła mu biurokracja. Barcelona miała problemy z rejestrowaniem młodych piłkarzy, bo wcześniej przekroczyła przepisy przy ich sprowadzaniu. Lederman mógł jednak z bliska przyglądać się grze Thiago Alcantary i Andresa Iniesty. Do dziś mówi, że to ich styl gry jest dla niego najbardziej inspirujący.

BFernando Santoz, nowy selekcjoner pilkarskiej reprezentacji Polski Fernando Santos ma wielki problem. Obrona w rozsypce. Awaryjne powołanie

W 2018 r., po odejściu z Barcelony trafił do KAA Gent, gdzie rozwój utrudniły mu kontuzje. Od 2019 r. gra w Rakowie Częstochowa i to w meczach ekstraklasy wypatrzył go Fernando Santos. Powołanie dla Ledermana może być zwiastunem zmian, jakie chce prowadzić nowy selekcjoner. To 22-letni zawodnik, którego niewielu kibiców i ekspertów rozpatrywało w kontekście powołania. - Zna go pan? - pytamy taksówkarza. - Nie - przyznaje i dopiero po chwili zastanowienia dopytuje: - To ten z Rakowa Częstochowa?

I właśnie w ostatnim ligowym meczu Rakowa z Cracovią Lederman nie zagrał. - Miałem uraz i nie chcieliśmy pogorszyć mojego stanu. Ale teraz jestem zdrowy i dlatego tu jestem - zaznaczył. Na piątkowe spotkanie z Czechami i poniedziałkowe z Albanią ma być gotowy. 

Więcej o: